Znajomy, który zna się na sporcie mniej więcej tak, jak ja, czyli nie
za bardzo, spytał: "Z tym dopingiem, to chodzi o to, żeby zawodnicy nie
brali, czy o to, żeby zostali w porę 'wyczyszczeni'?". Zastanowiło mnie
to pytanie. Zacząłem sobie przypominać niektóre wypowiedzi specjalistów
na temat malejących wyników badań i tempa wchłaniania rozmaitych
specyfików oraz terminów utrzymywania się ich w organizmie człowieka.
Potem natknąłem się na twitterowy wpis Zbigniewa Bońka. Okrutny w treści. "Szczerze,
czy mozna wygrać " cięzary"na IO bez koksu? - nie,ale mozna nie dać się
złapać,tym razem sie nie udało,taka prawda niestety"
I
ogarnął mnie smutek. Bo uświadomiłem sobie wrażenie, jakie miałem
słuchając naszych przyłapanych sportowców. Zdawało mi się, że oni
naprawdę są zdziwieni i rozżaleni. Czym? Tym, że zostali złapani. Jakby
coś, co dotychczas skutecznie działało, nagle przestało funkcjonować.
Skąd
taki mój odbiór, z pewnością absolutnie subiektywny? Być może
spowodowany tym, że kilka dni temu przypadkiem na jednym z kanałów
dokumentalnych obejrzałem przypadkiem film o znanym na całym świecie
kolarzu, który latami brał koks, ale w taki sposób, że nie został na tym
złapany.
Subskrybuj:
Posty (Atom)