czwartek, 31 marca 2011

O czym tu... Rozmówki polsko-papieskie 31

O czym tu...
Rozmówka trzydziesta pierwsza, czyli gruba księga

Wszystkie teksty, które Jan Paweł II wygłosił na swojej ojczystej ziemi tworzą grubą księgę. Nie jest to księga łatwa do przeczytania. Ale jest to księga fascynująca i wciągająca.

Jest to księga, które pokazuje, że nasz Papież nie zatrzymał się wpół kroku. Nie utknął na etapie obalania i burzenia, nie ograniczył się do walki ze złem immanentnie związanym z totalitarnym ustrojem PRL-u.

Ta księga zawiera nie tyle wizję, co konkretny projekt Polski wolnej i demokratycznej. Projekt kompletny i przemyślany. W tej księdze jest program, który trzeba odczytać i zrealizować, punkt po punkcie.

To nie jest program rozpisany na jedno pokolenie. To jest program wybiegający daleko do przodu. Bardzo daleko. Dalej, niż patrzą Polacy.

Przed wielu laty pewien mądry człowiek powiedział mi: "Nie walcz ze złem, tylko pomnażaj dobro". Twierdził, że to wysłyszał w wypowiedziach Jana Pawła II. A nie był to jakiś jego bezkrytyczny piewca i wielbiciel. Był wobec Papieża-Polaka bardzo krytyczny.

Myślę, że prawdziwe rozmówki polsko-papieskie są dopiero przed nami. Myślę tak, ponieważ do prawdziwej rozmowy potrzeba, aby wszyscy znali jej temat i byli do niej przygotowani. Aby odbyć rozmowę polsko-papieską Polacy powinni przeczytać tę grubą księgę, którą stanowią wszystkie teksty wygłoszone przez Papieża w Ojczyźnie. Przeczytać, odsłuchać, wszystko jedno. Ważne, żeby w całości i po kolei, a nie wyrywkowo. Nie chodzi o żonglerkę cytatami i licytowanie się, kto komu którym cytatem boleśniej przyłoży.

To nie jest robota na jeden miesiąc. Nie zdążymy tego na pewno zrobić do beatyfikacji. Nie zdążymy, myślę, nawet do kanonizacji. Ale jeżeli tego nie zrobimy, poniesiemy konsekwencje. Sami sobie będziemy winni. I choćbyśmy się nie wiem jak starali, nie uda nam się obciążyć tą winą ani Jana Pawła II (choć z pewnością będą takie próby), ani - tym bardziej - samego Boga...

środa, 30 marca 2011

Przerastanie. Rozmówki polsko-papieskie 30

Przerastanie

Rozmówka trzydziesta, czyli na przyszłość

...Chcesz wiedzieć, jak ja to widzę? Powiem ci. Według mnie Jan Paweł II dla wielu Polaków urodził się za wcześnie. Oczywiście, wiem, że był potrzebny w tym konkretnym czasie, aby mógł wreszcie upaść komunizm, ale będę się upierał, że dla niejednego Polaka pojawił się za wcześnie. A właściwie dla kilku pokoleń Polaków.

...Pokolenie JP2? Pokolenie JP2 dopiero się narodzi. Tak właśnie. Według mnie Polacy muszą dopiero pokoleniowo dojrzeć do tego przesłania, które przyniósł im jedyny najprawdopodobniej w dziejach papież z ich narodu. To przesłanie (i sam Jan Paweł II zresztą też) zdecydowanie przerosło Polaków. Zarówno dla pokolenia, z którego Jan Paweł II się wywodził, jak i następne pokolenia, które miały okazję go poznać żywego, mentalnościowo nie były przygotowane na przyjęcie tak wielkich i ważnych treści. Nie były też gotowe na przyjęcie i zrozumienie tak wielkiej postaci, jak Karol Wojtyła.

...Oczywiście, że cały wysiłek Jana Pawła II nie pójdzie na marne. Według mnie z nim jest trochę tak, jak z Norwidem (którego zresztą, jak być może wiesz, bardzo lubił i cenił). Współcześni zupełnie Norwida nie rozumieli. Musiał upłynąć pewien, dość długi czas, zanim Polacy dojrzeli do tego, aby przynajmniej częściowo odkryć nie tylko wielkość poezji Norwida, ale też choć trochę przyjąć zawartych w niech treści...

wtorek, 29 marca 2011

Coraz dalej. Rozmówki polsko-papieskie 29

Coraz dalej
Rozmówka dwudziesta dziewiąta, czyli jak to zrobić?

...Proszę mi powiedzieć, jak mam przekazać to, kim był dla naszego pokolenia Jan Paweł II, mojemu dziecku, które jest za młode, aby go znać? Nie przeżyło jego obecności w Polsce, więc nie wie, jaka w tych dniach panowała tutaj atmosfera. Co wtedy czuliśmy, co wtedy myśleliśmy, co wtedy przeżywaliśmy. Jak mam dziecku, które nie ma nawet doświadczenia wspólnego przeżywania śmierci naszego Papieża, wytłumaczyć, co on dla naszej Ojczyzny zrobił?

A dziecko pyta. Chce wiedzieć, dlaczego w domu na ścianie wisi jego zdjęcie. Chce wiedzieć, dlaczego tak ważnym wydarzeniem jest jego beatyfikacja. Pyta, a ja nie umiem mu wytłumaczyć...

Czuję, jakby Jan Paweł II przez te zaledwie kilka lat od jego śmierci, był od nas coraz dalej. Tylko nie wiem, czy to on się oddala, odchodząc coraz bardziej do historii, czy my się oddalamy, zapominając ten czas szczególny jego pontyfikatu, bo życie idzie naprzód i trzeba się na bieżąco zajmować tyloma sprawami...

Proszę mi doradzić, jak to zrobić, aby ten wielki dar, jakim był dla nas wszystkich Papież-Polak, przekazać następnym pokoleniom prawdziwie i bez spłycania? Bo ja nie wiem, a tak bym chciała...

poniedziałek, 28 marca 2011

Bez cytatu. Rozmówki polsko-papieskie 28

Bez cytatu
Rozmówka dwudziesta ósma, czyli łatwizna

...Szczerze mówiąc, to chciałem powiedzieć, że moim zdaniem polscy katolicy i w ogóle cały Kościół w Polsce, jeśli chodzi o nauczanie Jana Pawła II, to ogranicza się do płaskiej cytatologii, bez próby jakiegokolwiek zrozumienia, nie mówiąc już o pogłębieniu i recepcji. Obrzydzenie mnie ogarnia, gdy słyszę duchownych, którzy zamiast pokazać, że choćby w minimalnym stopniu przyjęli i przetrawili słowa Papieża, uprawiają dziwaczną dyscyplinę kojarzącą się raczej z cyrkiem, bo z czym może się kojarzyć żonglowanie cytatami? Co gorsza, czasami te cytaty są tendencyjnie i fałszywie wyrwane z kontekstu i kolanem dopychane, aby pasowały do jakiejś tezy, którą akurat ksiądz czy biskup postanowił podbudować i uzasadnić fragmentem jakiegoś wystąpienia albo dokumentu Ojca świętego...

...Moim zdaniem takie używanie słów Jana Pawła II to pójście na łatwiznę, ale równocześnie też intelektualna miernota, za którą czai się kompletna duchowa pustka...

...I proszę mnie tu nie straszyć, że za takie słowa na pewno spotkają mnie jakieś nieprzyjemności. Lepiej proszę pomyśleć, jak przykro musi być polskiemu Papieżowi, że cały jego wysiłek idzie na marne... A ja to w ogóle niewierzący jestem, więc nikt mi nic zrobić nie może, cha, cha...

Krzyż między skrajnościami

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w pełnym składzie tzw. Wielkiej Izby uznał, że obecność krzyża w szkole nie jest złamaniem praw rodziców do wychowania dzieci według ich przekonań ani prawa dziecka do wolności religijnej. Według sędziów obowiązku obecności krzyża w salach szkolnych nie można traktować jako indoktrynacji ze strony państwa.

Nie oznacza to jednak, że krzyż jest już na terenie Starego Kontynentu bezpieczny i nie grożą mu kolejne problemy. Paradoksalnie, tak radykalnie odmienny od poprzedniego wyrok strasburskiego Trybunału w kwestii krzyża utrwala możliwość pozbawiania krzyża jego najważniejszej treści.

Przypomnijmy, że znak, w sprawie którego wypowiadał się Trybunał, to nie przypadkowe skrzyżowanie dwóch kresek, lecz konkretny symbol, niosący jednoznaczny przekaz. Chodzi o krzyż, na którym umarł Jezus Chrystus. To fakt zbawczej śmierci Chrystusa na krzyżu sprawia, że ten znak nie jest obojętnym elementem graficznym, lecz ma powszechnie rozpoznawalne znaczenie.

Ponieważ krzyż nie jest symbolem obojętnym, znajduje się on nieustannie w sytuacji zagrożenia instrumentalizacją i nadużycia jego faktycznego znaczenia. Współcześnie czyha na niego niebezpieczeństwo bardzo skrajnych podejść.

Z jednej strony krzyż zagrożony jest traktowaniem jak plemienny totem, a bardziej jeszcze jako znak zawłaszczania przestrzeni. Używanie krzyża chrześcijańskiego jako znaku do oznaczania „swojego terenu” nie jest w dziejach świata niczym nowym. Co więcej, było przez wieki uważane za coś naturalnego i oczywistego, trudno więc wielu (nie tylko w Polsce) zrozumieć, dlaczego dzisiaj taka praktyka miała by być czymś niewłaściwym i szkodliwym. Sprawa jest skomplikowana tym bardziej, że ustalenie faktycznych motywacji, które kierowały w przeszłości i kierują aktualnie ludźmi stawiającymi krzyże w przestrzeni publicznej jest niesłychanie trudne, a niejednokrotnie po prostu niemożliwe.

Z drugiej strony coraz silniejsze wydają się tendencje, znajdujące zastanawiająco dużo zwolenników wśród ludzi deklarujących się jako wierzący i zaangażowani chrześcijanie, aby „nie drażnić” krzyżem, nie umieszczać go w sferze publicznej, a raczej chować go i usuwać ze wszystkich miejsc, w których istnieje nawet nikła możliwość, że wywoła kontrowersje albo czyjeś niezadowolenie. Co ciekawe, zwolennicy takiego podejścia do kwestii obecności znaku krzyża dla podbudowania swych tez usiłują sięgać do argumentacji pozornie religijnej i chrześcijańskiej, akcentując, że krzyż jest znakiem pokory, a nie triumfalizmu. Mylą jednak pokorę z rezygnacją z ludzkiej godności i praw przynależnych człowiekowi, jako osobie. Nie należy zapominać, że Jezus, który uczył o nadstawianiu drugiego policzka, gdy został uderzony przez sługę Piłata, stanowczo zaprotestował i zażądał wyjaśnień.

Jednak moim zdaniem największym zagrożeniem dla krzyża może być na dłuższą metę podkreślanie, tego, do czego odwołał się w swoim drugim wyroku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Przychylił się on do argumentu rządu Włoch, który często pojawia się również w innych krajach (w tym w Polsce) w ustach chrześcijańskich, katolickich i reprezentujących Kościół obrońców prawa krzyża do istnienia w przestrzeni publicznej. Argument ten mówi, że obecność krzyża w szkole (i w innych niereligijnych miejscach) jest „faktem naturalnym”, ponieważ jest nie tylko symbolem religijnym, ale też patriotycznym, na trwałe związanym z historią, kulturą, cywilizacją, tradycją itp.

Niewątpliwie jest to argument prawdziwy we wszystkich miejscach świata, w których chrześcijaństwo odegrało rolę cywilizacyjnego fundamentu i narzędzia postępu oraz przyczyniło się do budowania narodowej tożsamości. Jego prawdziwość w Europie jest niepodważalna. A jednak myślę, że uparte i długotrwałe przedkładanie tego argumentu ponad argument odwołujący się do wiary i religii, może przynieść negatywne i niepożądane skutki. Sprowadzany przede wszystkimi do roli symbolu cywilizacyjnego, kulturowego, narodowego krzyż może się stać w niezbyt odległej perspektywie pustym znakiem graficznym, za którym w świadomości ludzkiej nie będzie żadnej treści ani żadnego przekazu. Jest to sposób na wyeliminowanie sporów o obecność krzyża w przestrzeni publicznej, ale czy rzeczywiście o taki efekt chodzić powinno ludziom wierzącym w Chrystusa?

Jan Paweł II wzywał Polaków do obrony krzyża. Dał jednak bardzo jasne wskazówki, jakimi motywami powinni się przy tym kierować. W roku 1997 w Zakopanem, powiedział: „Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz”.

Krzyż, wbrew kolportowanym przez niektórych publicystów tezom, nie jest symbolem przegranej. Jest symbolem zwycięstwa miłości. Miłości Boga do człowieka. To jest jego podstawowa treść i przekaz, których nie można poświęcać ani w imię tolerancji, ani w imię prawa do obecności krzyża w każdym miejscu, w którym komuś się zechce go umieścić. Czym naprawdę jest krzyż dobitnie pokazał Jan Paweł II w czasie ostatniego nabożeństwa Drogi Krzyżowej w Koloseum, jakie dane mu było przeżywać na ziemi. Trzeba uważać, aby w imię doraźnych korzyści nie stracić z oczu tego, co najważniejsze w sprawie krzyża.

hypomone, wytrwała cierpliwość, oto czego mi zabrakło, gdy zamieszczałem ten tekst na blogu, dochodząc do wniosku, że po tygodniu oczekiwania nie znajdzie się na łamach. A jednak 1 kwietnia wydrukowała go "Rzeczpospolita". I jeszcze poprawiła mój błąd, ze sługi Piłata na sługę Annasza :-))

niedziela, 27 marca 2011

Dla najbiedniejszych. Rozmówki polsko-papieskie 27

Dla najbiedniejszych
Rozmówka dwudziesta siódma, czyli o mniej ważnych

- To palant skończony. Niech się swoim życiem zajmie, a od moich zakupów się odczepi.
- Co tak plujesz na ten ekran komputerowy?
- Czytam, jak to jakiś klecha uważa, że gdyby ludzie nie robili zakupów w niedzielę, to hipermarkety nie musiały by być otwarte.
- Brzmi logicznie. Chociaż nie wiem, czy na pewno. Czytałam niedawno, że wielkie centra dopłacają do handlowania w niedzielę.
- Chodź, poczytaj sobie. Spodoba ci się, bo on tu nieustannie Janem Pawłem II jedzie. Na przykład to: "Dlatego przed błędem postaw konsumpcjonistycznych należy przestrzegać również społeczeństwa biedne. Nigdy nie trzeba w taki sposób dążyć do dóbr materialnych ani w taki sposób ich używać, jak gdyby były one celem same w sobie". A czemu społeczeństwa bogate są bogate? Bo mają dużą konsumpcję!
- Moim zdaniem papież ma rację. Trzeba bardziej być, niż mieć.
- Tak? Nie zauważyłaś, że najpierw trzeba jeść, żeby być? A więc najpierw trzeba mieć. Potem można być. Kobieta powinna to wiedzieć.
- Ale muszą być jakieś zasady. Zgadzam się z papieżem, że "reformie gospodarczej, jaka się dokonuje w naszej Ojczyźnie, powinien towarzyszyć wzrost zmysłu społecznego, coraz bardziej powszechna troska o dobro wspólne, zauważanie ludzi najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących".
- Wiesz, gdzie jest miejsce najbiedniejszych... Ostatnio jeden się wypowiedział w tej materii...
- Ty wszystko potrafisz spłycić. Aż się dziwię, jak ja z tobą już tyle czasu wytrzymuję.
- Pewnie dla pieniędzy, hehe...
- Głupi jesteś...

Kto śpi, ten...

W szkole miłości Jezusa - rekolekcje wielkopostne 2011 (3)
Czytaj u Afro
Pewien ksiądz w kazaniu w drugą niedzielę Wielkiego Postu, gdy czytana jest Ewangelia o Przemienieniu Pańskim, zwrócił uwagę, że zarówno w tym wydarzeniu, jak i w Getsemani, najbliższymi towarzyszami Jezusa byli ci sami trzej Apostołowie. Zwrócił też uwagę, że w obydwu sytuacjach Piotr i dwaj synowie Zebedeusza... zasnęli. Czy dlatego, że nie doceniali wagi chwili, w której dane im było brać udział? Czy po prostu byli nadzwyczajnymi śpiochami?

Na Górze Przemienienia Jezus pominął ich spanie milczeniem. Ale w Ogrodzie Oliwnym nie. "Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe" - skomentował. Czy z pretensją? Z rozczarowaniem? Ze smutną konstatacją?

"Modlitwa to czas poświęcony Bogu" - powtarzał jeden ksiądz. "Poświęcony?" - zapytał go kiedyś któryś z uczniów. "Nie lepiej byłoby powiedzieć: Czas z Bogiem?".

"Nie odmówiłam modlitwy wieczornej, bo byłam tak zmęczona, że zasnęłam" - raz po raz wyznawała podczas spowiedzi pobożna kobieta. Spowiednicy reagowali różnie. Jeden ją skrzyczał, że nie potrafi sobie czasu zorganizować. Drugi twierdził, że gdyby naprawdę chciała się modlić, znalazłaby siły. Trzeci przywołał przykład Apostołów w Getsemani i pouczył o konieczności stałego czuwania. Czwarty... Czwarty przypomniał sobie, że sam niejednokrotnie zasnął przy komplecie...

Zakonnik-rekolekcjonista zabrał się kiedyś za tłumaczenie ludziom istoty modlitwy według Jezusa. "Jest w modlitwie Ojcze nasz jedna prośba, którą ludzie powszechnie ignorują i lekceważą!" - grzmiał z ambony, waląc pięścią w otwarte Pismo Święte. "To prośba 'Bądź wola Twoja'. A nie ma przecież ważniejszej prośby, jaką człowiek może zanieść do Boga!".

Ta sama prośba była istotą modlitwy Jezusa w Ogrójcu. "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!". Tak się modli nie jakiś wielki grzesznik. Tak się modli Boży Syn.

"Modlitwa - czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie - jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli" - stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego odwołując się do św. Augustyna.

Czy ktoś, kto bardzo pragnie, jest w stanie zasnąć?

Zobacz i posłuchaj, żeby...
Czytaj u Afro

sobota, 26 marca 2011

Chleb z... Rozmówki polsko-papieskie 26

Chleb z...
Rozmówka dwudziesta szósta, czyli niesprawiedliwość

- Niektórym to się całkiem w tych makówach poprzewracało. Jak komuchy, tylko by sięgali do cudzej kieszeni. Szału można dostać.
- Kto cię tak wnerwił?
- Podobno znowu będą jakieś ulgi wprowadzać dla rodzin wielodzietnych.
- Cóż ty masz przeciwko rodzinom wielodzietnym?
- Że chcą żyć na mój koszt! Co z tego, że ja mam jedno dziecko? Czy dlatego mam być karany i płacić na dzieci innych?
- Musisz przyznać...
- Nic nie muszę! Jeszcze jakaś taka wielodzietna paniusia wygłasza wielce uczony wykład, jak to rodziny wielodzietne, choć są podobno biedne, więcej płacą w podatkach pośrednich do budżetu. Jak by liznęła podstaw ekonomii, to by wiedziała, że bogaci płacą do budżetu więcej, bo kupują dużo i droższych rzeczy, a ona wszystko na chleb, tanie pieluchy i byle jakie buty dla swojej czeredy wydaje. Też mi podpora budżetu!
- "Wypada przypomnieć prawdę podstawową, że ziemia jest Boża, a wszystkie jej bogactwa Bóg oddał w ręce człowieka, ażeby on używał ich w sposób sprawiedliwy, by służyły dobru wszystkich".
- Uwielbiam takie wzniosłe przemowy. Czyli sprawiedliwość polega na tym, że bardziej pracowici, zdolni, zaradni muszą utrzymywać gromadę nieudaczników i niedojd, którzy nie potrafią wyliczyć, na ile dzieci ich stać?
- Czyli Jan Paweł II nie miał racji, gdy prosił: "Na każdym z nas ciąży cząstka odpowiedzialności za ten niesprawiedliwy stan. Każdy z nas jakoś o głód i biedę innych się ociera. Umiejmy dzielić się chlebem z tymi, którzy go nie mają lub mają go mniej od nas! Umiejmy otwierać nasze serca na potrzeby braci i sióstr, którzy cierpią z powodu nędzy i niedostatku!"?
- Daj ty mi święty spokój z tymi cytatami...

piątek, 25 marca 2011

Wróg. Rozmówki polsko-papieskie 25

Wróg

Rozmówka dwudziesta piąta, czyli szczególny nonsens

- Ale powiedz mi, dlaczego twoim zdaniem mam słuchać Kościoła?
- Wierzysz w Boga?
- Co to ma do rzeczy, czy wierzę w Boga?
- Wierzysz czy nie?
- Chyba wierzę...
- A jeśli wierzysz, to dzięki komu wiesz, w co wierzyć i jak wierzyć?
- Tak się złożyło, że w Polsce akurat głownie wierzy się dlatego, że tu Kościół katolicki jest taki silny. Jakby w Polsce przeważali muzułmanie, to bym wierzył w Boga po islamsku.
- Skoro w co wierzyć i jak wierzyć wiesz dzięki Kościołowi, to znaczy, że chcesz słuchać Kościoła.
- Ale nie w każdej sprawie! Nie chcę, żeby Kościół mieszał mi się do wszystkiego w moim życiu. Przede wszystkim nie pozwolę, aby Kościół ograniczał moją wolność!
- Kościół ogranicza twoją wolność?
- Jasne! Kościół w ogóle jest wrogiem wolności człowieka. Chciałby za niego o wszystkim decydować!
- Ile ty masz lat?
- A co to ma do rzeczy?
- Gdybyś nie był taki młody, to byś wiedział, kto naprawdę bronił wolności w Polsce. Zresztą, takich jak ty nigdy nie brakowało. Nawet sam papież musiał im odpowiadać.
- Co?
- Tak. We Wrocławiu Jan Paweł II powiedział: "A to, że Kościół jest wrogiem wolności, jest jakimś szczególnym chyba nonsensem tu, w tym kraju i na tej ziemi, wśród tego narodu, gdzie Kościół tyle razy dowiódł, jak bardzo jest stróżem wolności i to zarówno w minionym stuleciu, jak i w obecnym, jak i w ostatnim pięćdziesięcioleciu. Jest stróżem wolności! Bo Kościół wierzy, że do wolności wyzwolił nas Chrystus!".

czwartek, 24 marca 2011

Przykazanie. Rozmówki polsko-papieskie 24

Przykazanie

Rozmówka dwudziesta czwarta, czyli wojna

- Nie sądzisz, że powinniśmy wziąć udział w tej akcji w Libii?
- My? W jakim sensie?
- Nie świruj pawiana! Jako Polska, oczywiście!
- A po co? Już w kilku wojnach bierzemy udział.
- I bardzo dobrze. Kto się liczy, ten musi brać udział w wojnach.
- I zabijać?
- Jak trzeba, to zabijać.
- "Wszelkie jednak prawo potępia tych, którzy napadają na pragnących żyć w pokoju: tak prawo naturalne, które głosi: "Czyń drugiemu to, czego sam pragniesz!", jak i prawo Boskie, które potępia wszelką grabież zakazem: "Nie kradnij!", a zabrania przemocy przykazaniem: "Nie zabijaj!" (Paweł Włodkowic, Saeventibus (1415). Ale nie tylko o prawo tutaj chodzi, ale także i przede wszystkim o miłość: tę miłość bliźniego, w której się wyraża i dochodzi do głosu miłość Boga, ta miłość, którą ogłosił Chrystus w swoim przykazaniu, jakie każdy człowiek ma wypisane w swoim sercu - przykazaniu, które sam Bóg Stwórca w tym sercu wyrzeźbił. Przykazanie to konkretyzuje się także w poszanowaniu drugiego, poszanowaniu jego osobowości, jego sumienia; konkretyzuje się w dialogu z drugim, umiejętności poszukiwania i uznania tego, co może być dobre i pozytywne także w kimś, kto wyznaje idee różniące się od naszych; a nawet w kimś, kto w dobrej wierze - błądzi...".
- E tam, gadanie. Racja jest zawsze po stronie silnych.
- To gadanie, to były słowa Jana Pawła II. A wiesz, gdzie je powiedział?
- Nie, gdzie?
- W Oświęcimiu...
- Teraz przegiąłeś...

środa, 23 marca 2011

Argument. Rozmówki polsko-papieskie 23

Argument

Rozmówka dwudziesta trzecia, czyli ołtarz i nie tylko

... Muszę, muszę coś wymyślić. Muszę znaleźć jakieś argumenty, które go przekonają. Skoro mu nie wystarczają moje słowa i słowa innych parafian, to musi być jakiś autorytet, którego argumenty do niego przemówią. Żeby wreszcie zrozumiał, że my nie chcemy niczego wielkiego, prosząc go o cotygodniową godzinę adoracji Najświętszego Sakramentu. I że dla nas jest ważne, żeby Msza w niedzielę nie trwała pół godziny z kazaniem. W porywach do trzydziestu pięciu minut. A także, że chcemy we Mszach uczestniczyć całymi rodzinami, więc nie może być tak, że wszystkie dzieci muszą przychodzić na jedenastą...

O, może to:

"Kościół tak wielką wagę przywiązuje do uczestniczenia w Eucharystii, zwłaszcza w dzień Pański, to jest w niedzielę, w którym obchodzimy pamiątkę zmartwychwstania Chrystusa. W Kościele w Polsce zawsze żywa była cześć dla Eucharystii i wielkie przywiązanie wiernych do niedzielnego uczestnictwa we Mszy świętej. Na progu trzeciego tysiąclecia proszę wszystkich moich Rodaków: zachowajcie tę dobrą tradycję. Szanujcie Boże przykazanie o świętowaniu dnia Pańskiego. Niech ten dzień będzie naprawdę pierwszym ze wszystkich dni i pierwszym ze wszystkich świąt. Dawajcie wyraz waszej miłości do Chrystusa i do braci, biorąc udział w niedzielnej Uczcie Nowego Przymierza — w Eucharystii.

Zwracam się tu w sposób szczególny do rodziców, aby podtrzymywali i pielęgnowali piękny chrześcijański zwyczaj uczestniczenia we Mszy świętej wspólnie ze swoimi dziećmi. Niech żywe będzie w sercach dzieci i młodzieży poczucie tego obowiązku. Niech łaska miłości, którą otrzymujemy przyjmując Chleb Eucharystyczny, umacnia więzi rodzinne. Niech stanie się źródłem apostolskiego dynamizmu rodziny chrześcijańskiej.

Zwracam się również do was, drodzy Bracia w kapłaństwie: rozpalajcie w sercach ludzkich cześć i miłość do Eucharystii. Ukazujcie, jak wielkim dobrem całego Kościoła jest ten Sakrament Ciała i Krwi Pańskiej — sakrament miłości i jedności..."

Papież go chyba przekona?...

wtorek, 22 marca 2011

Poczucie. Rozmówki polsko-papieskie 22

Poczucie

Rozmówka dwudziesta druga, czyli nie tylko o politykach

- Przełącz, przełącz to.
- Na jaki kanał?
- Na taki, na którym nie pokazują tych szubrawców polityków. Patrzeć już na nich nie mogę.
- Wolisz zwierzęta czy kreskówki?
- Daj zwierzęta. Byle nie politycy.
- Niedługo i tak będziesz na nich głosować, więc może warto się przyjrzeć...
- Nie denerwuj mnie. Przecież to banda bez sumienia. Oni nawet nie mają poczucia, że robią nam coś złego. I to jest w tym wszystkim najgorsze.
- Tylko oni nie mają poczucia, że robią coś złego?
- Jasne, że nie tylko oni. Właśnie dopadłem przedwczoraj tego, co mnie tak naciągnął, pamiętasz.
- Jasne, że pamiętam. Trudno zapomnieć twoją wściekłość. Przeprosił cię chociaż? Bo wątpię, żeby ci jakoś to zrekompensował.
- Śmiał mi się szumowina w twarz. "Widziały gały, co podpisywały" - powiedział.
- No cóż, kolejny raz okazuje się, że Jan Paweł II miał rację. Mówił przecież "Im głębsza będzie świadomość łączności z Bogiem, którą umacnia życie sakramentalne człowieka i szczera modlitwa, tym bardziej wyraziste będzie poczucie grzechu. Rzeczywistość Boga odsłania i rozjaśnia tajemnicę człowieka. Czyńmy wszystko, aby uwrażliwiać nasze sumienia, i strzec ich przed wypaczeniem czy znieczuleniem".
- Ale on jest wielki i gorliwy katolik! Właśnie dlatego udało mi się go namierzyć. Co niedziela w kościółku. Nawet lekcje czyta! Szafarzem chce być!
- Wiesz co? Lepiej już nic nie mów...

poniedziałek, 21 marca 2011

Szkiełko i oko. Rozmówki polsko-papieskie 21

Szkiełko i oko
Rozmówka dwudziesta pierwsza, czyli naukowcy ustalili

- Znasz najnowsze osiągnięcie amerykańskich uczonych? Wyobraź sobie, że oni...
- Słuchaj, to już jest nudne. Dlaczego ty się ciągle czepiasz tych amerykańskich uczonych?
- Wcale nie amerykańskich. Może chcesz się dowiedzieć, do czego doszli po żmudnych badaniach naukowcy francuscy, albo brytyjscy lub rosyjscy? O, albo to, to jest naprawdę śmieszne...
- Mnie nie jest do śmiechu. Przecież naukowcy są potrzebni, powinni być autorytetami, a ty z nich kpisz i im ten autorytet gdzie możesz podrywasz. Także wobec dzieci. To nie w porządku.
- A oni są w porządku? Zajmują się głupotami, marnują czas, wysiłek i pieniądze na jakieś nikomu niepotrzebne badania, a przede wszystkim raz po raz kłamią.
- Nie wszyscy. Niedawno jeden znany profesor w telewizji krzyczał, że w nauce trzeba mówić prawdę.
- Też mi odkrycie. Jan Paweł II też to mówił, nawet do polskich naukowców. "Poszukiwanie prawdy i dzielenie się nią z innymi jest ważną posługą społeczną, do jakiej w szczególny sposób są wezwani ludzie nauki".
- I co?
- No właśnie. I co?

niedziela, 20 marca 2011

Przyłapany. Rozmówki polsko-papieskie 20

Przyłapany

Rozmówka dwudziesta, czyli o oglądaniu

- Ty się dobrze znasz na komputerach. Pokażesz mi, jak się usuwa ślady po obejrzanych stronach?
- To zależy w której przeglądarce. A na co ci ta wiedza?
- Niech szlag trafi... Własne dziecko mnie nakryło... Wydawało mi się, że wszystko pousuwałem, a ten gówniarz zupełnie niechcący trafił na te strony...
- Jakie strony?
- No wiesz...
- Żartujesz? Ty oglądasz porno w Internecie? Ty?
- Skończ, bo cię trzepnę. Każdemu się może zdarzyć, nie? Chłopaki mi podesłali takie adresy...
- Człowieku, ty masz troje dzieci! I wciąż atrakcyjną żonę. I oglądasz...
- Powiesz mi, jak się to robi, czy nie?
- Chodź do kompa, to ci pokażę. O popatrz, co wyskoczyło!
- Zrobiłeś to specjalnie.
- Może. Przeczytaj sobie. Lubisz przecież teksty Jana Pawła II.
- "Zwracam się również do naszych polskich rodzin — do was, ojcowie i matki. Trzeba, aby rodzina stanęła zdecydowanie w obronie czystości swoich progów domowych, w obronie godności każdej osoby. Strzeżcie wasze rodziny przed pornografią, która dzisiaj pod różnymi postaciami wdziera się w świadomość człowieka, zwłaszcza dzieci i młodzieży. Brońcie czystości obyczajów w waszych ogniskach domowych i społeczeństwie. Wychowanie do czystości jest jednym z wielkich zadań ewangelizacyjnych, jakie stoją obecnie przed nami. Im czystsza będzie rodzina, tym zdrowszy będzie naród. A chcemy pozostać narodem godnym swego imienia [i godnym] chrześcijańskiego powołania".
- I co?
- Dobrze się bawisz moim kosztem?...

sobota, 19 marca 2011

Świat woła. Rozmówki polsko-papieskie 19

Świat woła
Rozmówka dziewiętnasta, czyli o szukaniu lekarstwa

"Im dłużej żyję, im więcej dowiaduję się o świecie, tym bardziej przeraża mnie to wszystko, co widzę i słyszę. Nie potrafię uniknąć pytania o przyczynę tak wielkiej ilości zła na świecie. Nie rozumiem i boję się tego nagromadzenia nienawiści, agresji, egoizmu, zemsty. Ale już wiem, że na to pytanie nie dostanę odpowiedzi. Już wiem, że na pytanie 'Dlaczego?' tu, na ziemskim padole, nie dostaje się odpowiedzi. Mam cichą nadzieję, że można ją dostać już potem, po śmierci, chociaż z drugiej strony nie wiem, czy wtedy będą nas interesować tego typu sprawy.

Skoro nie mogę dostać odpowiedzi na pytanie o przyczynę, to chcę przynajmniej otrzymać odpowiedź na pytanie o jakiś środek zaradczy. Czy jest jakiś sposób, aby zacząć skuteczną, globalną terapię? Czy jest na tę toczącą cały świat straszną chorobę jakieś lekarstwo?

Rozmawiam o tym z różnymi ludźmi, ale albo bezradnie rozkładają ręce lub proponują środki, które niczego nie leczą i nie rozwiązują, czasami chwilowo usuwają objawy tu czy tam, a niejednokrotnie zamiast pomniejszać ilość zła na świecie, jeszcze je potęgują. Czy naprawdę nie ma dla nas, jako dla mieszkańców świata, ratunku?"

""Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa za grzechy nasze i świata całego; (...) dla Jego bolesnej Męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego" (Dzienniczek, 476).

Dla nas i świata całego... Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego miłosierdzia! Na wszystkich kontynentach z głębin ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie. Tam, gdzie panuje nienawiść i chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, które koi ludzkie umysły i serca, i rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy" (Jan Paweł II, 17 sierpnia 2002 r podczas Mszy św. w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach).

Janowi Turnauowi o zejściu z krzyża

Szanowny Panie Redaktorze

Zauważyłem, że lubi Pan się powoływać na wypowiedź prof. Joanny Jurewicz w sprawie krzyża. Znalazłem w Internecie co najmniej trzy Pana teksty odwołujące się do wypowiedzi Pani Profesor, która miała się ukazać w GW. Niestety, nie sposób znaleźć w sieci samego tekstu prof. Jurewicz, aby poznać kontekst jej słów. A to ważne, ponieważ Pan sam za każdym razem przytacza jej wypowiedź w nieco innej formie i umieszczając ją w innym kontekście.

Pozostaje mi więc potraktować przypisane w sobotnim komentarzu (19 marca 2011) prof. Jurewicz słowa "gdyby Jezus zobaczył z krzyża, że on kogoś razi, zszedłby zeń, wziął go na ramiona i zaniósł w inne miejsce" raczej jako Pana własne, tym bardziej, że deklaruje Pan identyfikowanie się z ich treścią.

Otóż, Szanowny Panie Redaktorze, wmawia Pan Jezusowi własne intencje w kompletnej sprzeczności z faktami, które miały miejsce dwa tysiące lat temu na Golgocie. Krzyż Chrystusa i wtedy wielu raził. I niejeden wołał "Zejdź z krzyża!". Ale Jezus nie zszedł. Nie przeniósł krzyża w inne, dyskretne miejsce, gdzie nie byłby widoczny dla wszystkich, zarówno tych, którzy chcieli go oglądać, jak i dla tych, których raził.

Myślę, że szacunek dla Osoby Jezusa wymaga powstrzymania się od imputowania Mu "co by zrobił" w takiej czy innej sytuacji i wmawiania Mu naszych oczekiwań jako nie tylko możliwych, ale wręcz "pewnych zachowań". Dotyczy to zarówno tego, czy korzystałby z Facebooka (ostatnio kilkakrotnie słyszałem w mediach tego typu sugestie, że dzisiaj Chrystus na pewno korzystałby z Facebooka), jak i tego, czy starałby się ukryć ze swoim krzyżem, aby nie urazić niczyich uczuć religijnych.

piątek, 18 marca 2011

Możliwość. Rozmówki polsko-papieskie 18

Możliwość

Rozmówka osiemnasta, a właściwie odpowiedź na pewnego maila

...W swoim mailu wśród wielu innych kwestii dotyczących wiary poruszasz, wydaje mi się, że z pewnym zażenowaniem, a może nawet zawstydzeniem, problem męczeństwa. Chociaż nie stawiasz wprost pytania, czy w XXI wieku w środkowoeuropejskim kraju możliwe jest chrześcijańskie męczeństwo, to jednak wyraźnie sugerujesz, że masz wątpliwości, czy przypadkiem nie należy pewnych postaw i zachowań, przez niektórych odbieranych pozytywnie, uznać za nachalne cierpiętnictwo...

Z pewnością, można i dziś w Kościele, także Polsce, spotkać swego rodzaju zawodowych cierpiętników, którzy na swoim spektakularnym męczeństwie całkiem sprawnie budują sobie wizerunek ludzi głęboko wierzących, a równocześnie ich postawa życiowa daleka jest od Ewangelii.

Nie znaczy to jednak, że prawdziwe męczeństwo nie jest dziś możliwe i że nie może dotknąć zwykłych zdawałoby się katolików, także w naszym kraju. A co ważne, obywa się ono bez krwi i widowiskowych aktów. Mówił o tym Jan Paweł II w czasie swojej pielgrzymki do Polski w roku 1999: "Obok męczeństwa publicznego, które dokonuje się zewnętrznie, na oczach wielu, jakże często ma miejsce męczeństwo ukryte w tajnikach ludzkiego wnętrza; męczeństwo ciała i męczeństwo ducha. Męczeństwo naszego powołania i posłannictwa. Męczeństwo walki z sobą i przezwyciężania samego siebie".

Papież przypomniał też coś, o czym chyba dzisiaj zbyt łatwo zapominamy: "Człowiek wierzący, traktujący poważnie swoje chrześcijańskie powołanie, w którym męczeństwo jest możliwością zapowiedzianą już w Objawieniu, nie może usunąć tej perspektywy z horyzontu własnego życia".

Inaczej mówiąc, chrześcijanin i katolik nigdy nie może założyć, że jego życie na pewno zostanie pozbawione elementu męczeństwa...

czwartek, 17 marca 2011

Do roboty. Rozmówki polsko-papieskie 17

Do roboty
Rozmówka siedemnasta, czyli po co pracujesz?

- Jak ci idzie w nowej pracy?
- W porządku. Z pewnością lepiej niż w poprzedniej.
- Na pewno?
- Bo co? Zazdrościsz?
- Nie. Ale widzę, że się zmieniłeś. I to bardzo.
- Wydaje ci się.
- Nie. Zrobiłeś się agresywny, nerwowy, na nic nie masz czasu, unikasz pewnych tematów...
- O co ci chodzi? O to, że nagle lepiej mi się powodzi? Że już nie muszę się liczyć z każdym groszem i prosić co chwilę o pożyczki? A może o to, że dogaduję się bez problemu z nowym szefem?
- Właśnie, o tym twoim szefie pisali wczoraj w gazecie, że prokurator się nim interesuje.
- Zawistnicy na niego donieśli.
- Raczej ludzie, których oszukał.
- Słuchaj. Od... się ode mnie. Wreszcie zrozumiałem, po co się chodzi do roboty. Chodzi wyłącznie o kasę. Wszystkie inne gadki to dyrdymały i tyle. Dlatego będę robić cokolwiek, byle za dużą forsę.
- Nawet nieuczciwie?
- Tyle lat tyrałem uczciwie i co? Do czegoś doszedłem? Robota nie ma nic wspólnego z moralnością. Kto mówi inaczej, ten jest durny.
- "Praca ludzka stoi w pośrodku całego życia społecznego. Poprzez nią kształtuje się sprawiedliwość i miłość społeczna, jeżeli całą dziedziną pracy rządzi właściwy ład moralny. Jeśli jednakże tego ładu brak, na miejsce sprawiedliwości wkrada się krzywda, a na miejsce miłości nienawiść".
- I skończ mi z tymi pobożnymi cytatami, bo mnie tylko wkurzasz. Chodź, lepiej postawię ci drinka w tym nowym pubie. Ciebie nie stać w nim nawet na wodę bez gazu...

środa, 16 marca 2011

Co się stało? Rozmówki polsko-papieskie 16

Co się stało?
Rozmówka szesnasta, czyli o tych rzeczach

- Nie wiesz, co się naszemu staremu stało? Łazi po firmie i wściekły i ponury, ani podejść się do niego nie da... Trzy dni jeden podpis usiłuję zdobyć...
- Córka mu w ciążę zaszła.
- I przez to jest taki rozdrażniony? Cieszyć się powinien, że dziadkiem zostanie. Ta jego córka już zdaje się nie taka młoda.
- Uhmmm...
- Czemu robisz głupie miny? Co w tym takiego śmiesznego?
- No bo... Jakby to powiedzieć... Córka nie chce powiedzieć, kto jest ojcem potomka.
- Faktycznie, ona przecież jest starą panną!
- Singielką.
- Jakiś facet zrobił jej dziecko i ją rzucił?
- To chyba nie tak było, coś mi się wydaje...
- Co znaczy "nie tak"?
- Podobno ta jego córka postanowiła sobie zrobić dziecko, ale tatusia nie planowała.
- Jak to?
- Tak to. Jak niektóre znane aktorki albo piosenkarki. Samotne matki z założenia. Facet tylko jako dawca nasienia. Pewnie nawet nie wie, że ma dziecko. I się nigdy nie dowie.
- O to chodzi...
- Więc się teraz stary gryzie i dręczy, że mu się córka puściła i będzie musiał być czymś w rodzaju zastępczego ojca...
- Rety, dobrze że nasz Papież tego nie dożył. Chociaż on to chyba przewidział. Wiesz, że czytam sobie jego przemówienia wygłoszone w Polsce. I akurat wczoraj takie słowa: "Co stało się z przykazaniem: "Nie cudzołóż" w naszym polskim życiu? Czy małżonkom naprawdę zależy na tym, ażeby ich dzieci rodziły się z czystych rodziców?"... I czemu się znowu śmiejesz.
- Bo mi się przypomniało, co mi opowiadał znajomy. W jego parafii w zeszłym miesiącu było ileś tam chrztów i się okazało, że dwie trzecie niemowlaków to były dzieci nieślubne!
- I ksiądz je ochrzcił?
- Widać akurat był z tych, co to chrzczą nieślubne dzieci...

wtorek, 15 marca 2011

Prawda. Rozmówki polsko-papieskie 15

Prawda

Rozmówka piętnasta, czyli o polskiej prawdzie

- Ale mu przygadał!
- Kto?
- No ten profesor profesorowi. Bo tamten mówił, że rząd Japonii kłamie w sprawie katastrofy w elektrowni. A ten mu powiedział: "Kłamie pan, że rząd kłamie". Śmieszne, nie?
- Co w tym śmiesznego?
- No jak się dwóch profesorków obrzuca błotem przed kamerami, w dodatku kłócąc się o prawdę. Tak, jakby w mediach prawdę mówili.
- O co ci tym razem chodzi?
- A choćby o oświadczenie prokuratury, że przed wylotem do Smoleńska żadnej kłótni na lotnisku w Polsce nie było. A jak to się media niedawno rozwodziły, że na pewno była...
- Ty co chwilę o czym innym.
- Wcale nie.
- I nie czepiaj się innych, że nie mówią prawdy, bo sam co chwilę cyganisz.
- O, przepraszam. Nie co chwilę, tylko wtedy, kiedy zachodzi taka potrzeba dla wyższego dobra.
- Twojego "wyższego dobra", czyli jak musisz chronić swoją...
- Od... czep się.
- Pewnie, teraz to odczep się. No to ci na koniec coś zacytuję: "Zastanawiajmy się nad "polską prawdą". Rozważajmy, czy jest szanowana w naszych domach, w środkach społecznego przekazu, urzędach publicznych, parafiach? Czy nie wymyka się niekiedy ukradkiem pod naporem okoliczności? Czy nie jest wykrzywiana, upraszczana? Czy zawsze jest w służbie miłości?".
- Już?
- Już.
- No i spoko.

poniedziałek, 14 marca 2011

Filmik z numerem 12

Zadanie. Rozmówki polsko-papieskie 14

Zadanie

Rozmówka czternasta, czyli o tym, żeby nie uciekać

- Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie, chcecie wolności, no to ją macie...
- Zaraz, zaraz, to nie tak szło u Gałczyńskiego.
- Wiem, Gałczyński napisał "chcieliście Polski, no to ją macie".
- Więc o co chodzi z tą przeróbką?
- O to, że coraz częściej spotykam ludzi, którzy chyba woleliby nie żyć w wolności. Zresztą sam się nawet łapię na tym, że mnie ta wszechobecna wolność męczy.
- Za młody jesteś, żeby wołać "komuno wróć".
- Sam powiedz, czy nie masz wrażenia, że sobie ludzie z wolnością nie radzą? Że coraz częściej próbują jakoś od niej uciec?
- ""Ku wolności wyswobodził nas Chrystus" (Ga 5,1). Dlatego chrześcijanin nie lęka się wolności, przed wolnością nie ucieka! Podejmuje ją w sposób twórczy i odpowiedzialny, jako zadanie swojego życia. Bo wolność nam dana jest przez Boga, jest nam nie tylko przez Boga dana, jest nam także zadana! Ona jest naszym powołaniem: "Wy, bracia - pisze Apostoł - powołani zostaliście do wolności".
- Zgadnę. Jan Paweł II?
- Punkt dla ciebie.
- Kiedy? W czasach PRL-u?
- Nie, w roku 1997.
- To nie tak dawno...

niedziela, 13 marca 2011

Szerzej. Rozmówki polsko-papieskie 13

Szerzej

Rozmówka trzynasta, czyli wkurzony przez proboszcza

- Przestań łazić. Usiądź, bo mnie rozpraszasz.
- Jeszcze ty mnie nie wnerwiaj.
- Przeszkadzasz mi, szukam cytatów do referatu na jutro.
- A ja szukam sensu w tym wszystkim, co ostatnio słyszę i czytam o Kościele w Polsce.
- Powodzenia.
- Rozmawiałem z proboszczem.
- O, to sukces. A o czym?
- Pamiętasz, chcieliśmy mu pewne rzeczy zasugerować, jeśli chodzi o naszą parafię...
- Jasne. I co powiedział?
- Kazał mi spadać.
- E, nie uwierzę, że tak się zachował. To nie w jego stylu.
- Nie? Więc ci zacytuję dokładnie. "Dziękuję za dobre rady, ale sam wiem, jak powinienem prowadzić parafię. Biskup powierzył mi odpowiedzialność za tę parafię proszę pozwolić, że będę nią kierował według mojego uznania".
- " Kształtowanie nowego społeczeństwa opartego na poszanowaniu praw człowieka, prawdy i wolności, wymaga takiej świadomości eklezjalnej, która stanowiłaby punkt wyjścia do podjęcia szerszej odpowiedzialności za Kościół ze strony wszystkich jego córek i synów".
- Co?
- Cytat. Z Jana Pawła II.
- Szkoda, że wcześniej go nie znałem. Zacytowałbym to proboszczowi.
- Myślisz, że by się przejął?

Filmik numer osiem

Nie wiem jak!!!

W szkole miłości Jezusa - rekolekcje wielkopostne 2011 (1)
Krzyk. A właściwie wstrząsający całym ciałem szloch. Nie do opanowania. Za silny, aby móc go stłumić. Sięgający gdzieś w głębię, której nie da się precyzyjnie zlokalizować ani nawet nazwać. Całkowita bezradność i bezsiła. Niepohamowane łzy. Ręce wyciągnięte łapczywie... I ten skowyt:

- Jezusie! Panie Jezu! Ty przecież wiesz, że chcę Cię kochać, ale nie wiem, nie wiem, nie wiem JAK!!! Jak mam Cię kochać, skoro nie umiem kochać najbliższych mi ludzi? Jak mam Cię kochać, skoro nie potrafię kochać siebie?

Nastolatek pytał z rozpaczą w głosie swoich rodziców:

- Czy wy się jeszcze kochacie?

Spojrzeli zaskoczeni.

- Tak, dlaczego pytasz?

- Bo w ogóle tego po was nie widać. Wszystko między wami takie chłodne, ustalone, wykalkulowane...

Jedna z najbardziej wstrząsających opowieści w całym Piśmie Świętym to ta, w której Jezus pyta Piotra o miłość. Bibliści zwracają uwagę na różne słowa używane przez Chrystusa i Apostoła na określenie miłości. Tak, jakby się w tym dialogu mijali. To Piotr robi uniki. A Jezus nieustępliwie drąży, dostosowując się do jego terminologii. Nietrudno się domyślić, że ostatnia odpowiedź Szymona-Piotra była właśnie tym krzykiem niemożności udzielenia jasnej i prostej odpowiedzi: "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham". Czy w tej odpowiedzi nie tkwi ukryta pretensja "Dlaczego mnie pytasz? Dlaczego mnie pytasz, gdy jeszcze nie potrafię udzielić odpowiedzi?".

Jak pokazuję Jezusowi, że Go kocham? Czy w ogóle pokazuję? Wyznaję moją miłość? Podobno kobiety pytają swych mężczyzn "Czy mnie kochasz?" nie tylko po to, aby one mogły usłyszeć wyznanie miłości. Podobno chodzi im również o to, aby wyznanie usłyszał sam mężczyzna...

Mówimy często o przyjaźni z Bogiem, przyjaźni z Jezusem. Ale zapominamy, że przyjaźń jest miłością. Przyjaciel, to nie to samo, co nawet bliski znajomy albo kolega. Przyjaciel, to ktoś, kogo się kocha.

W "Jesus Christ Superstar" Maria Magdalena nie tylko wyznaje, "Nie wiem jak go kochać". Pyta też zagubiona:

"Czy powinnam mu to powiedzieć?
Powinnam krzyczeć i drzeć się?
Powinnam rozmawiać o miłości?
Pozwolić wyjść uczuciom?"

Nie chodzi tylko o to, że Jezus jest mężczyzną. Chodzi o to, że miłość, choć jest przede wszystkim decyzją, nie może być zimna niczym rozliczenie podatkowe.

- On mnie już nie kocha - powiedziała kobieta do przyjaciółki.

- Skąd wiesz?

- Gdy mnie całuje, jego usta są zimne, jakbym dotykała wargami stalowego garnka.

Maria w Betanii namaściła Jezusowi stopy "marnując" drogi olejek. Miłość nie liczy się z kosztami. Miłość szuka i płacze, bo nie wie jak. Jak się okazać. Jak stać się faktem. Jak być...

Patrz i słuchaj, aby przeżyć i...
Czytaj koniecznie też u Afro

sobota, 12 marca 2011

To nie niezależność. Rozmówki polsko-papieskie 12

To nie niezależność
Rozmówka dwunasta, czyli o polityce

- Mówiłem ci, że uradziliśmy ze znajomymi, że napiszemy listy do polityków? Ale nie takie same, według schematu, tylko różne, każdy od siebie. No co się tak gapisz? Przecież na nich się już patrzyć nie da ani ich słuchać. Trzeba im przypomnieć to i owo... Posłuchaj, co napisałem:

"Szanowny Panie albo Szanowna Pani.

Jako świadomy nie tylko swojej odpowiedzialności za losy Ojczyzny i państwa, a równocześnie znając swoje prawa i obowiązki w tej dziedzinie, czuję się zobligowany do wyrażenia swego głębokiego zaniepokojenia stanem życia politycznego w Polsce.

Będąc obywatelem uważam za swój obowiązek przypomnieć, że działalność polityczna, niezależnie od szczebla, na jakim jest prowadzona, jest służbą, a nie panowaniem. Celem polityki nie jest władza, lecz praca na rzecz społeczności. Sensem działalności politycznej nie jest walka o lukratywne posady i związane z nimi przywileje i korzyści, ale troska o dobro ludzi, którzy swój los składają w ręce wybranych przez siebie delegatów, zarówno dobro wspólne, jak i dobro poszczególnych osób.

Chcę w tym miejscu przypomnieć słowa, które Jan Paweł II skierował przed laty do polskich polityków: "Wyzwania stojące przed demokratycznym państwem domagają się solidarnej współpracy wszystkich ludzi dobrej woli - niezależnie od opcji politycznej czy światopoglądu wszystkich, którzy pragną razem tworzyć wspólne dobro Ojczyzny. Szanując właściwą życiu wspólnoty politycznej autonomię, trzeba pamiętać jednocześnie o tym, że nie może być ona rozumiana jako niezależność od zasad etycznych. Także państwa pluralistyczne nie mogą rezygnować z norm etycznych w życiu publicznym".

Te słowa nie tylko nie straciły na znaczeniu i aktualności, ale w dzisiejszej sytuacji politycznej w naszej Ojczyźnie wydają się szczególnie ważne i paląco trafne.

Proszę mój list potraktować nie jako zbiór pretensji, lecz jako głos zaniepokojonego obywatela, który pragnie swojemu reprezentantowi przypomnieć po co i dlaczego oddelegował go do pełnienia we wspólnocie Polaków funkcji politycznych".

I co ty na to?... Czemu nic nie mówisz, tylko się tak dziwnie uśmiechasz?

piątek, 11 marca 2011

Zrozumcie, wy wszyscy! Rozmówki polsko-papieskie 11

Zrozumcie, wy wszyscy!

- Wiesz, ja to chyba nie założę rodziny.
- Chcesz iść przez życie samotnie?
- To zależy, w jakim sensie. Oczywiście nie wykluczam jakiegoś związku z kobietą, ale żadnej formalizacji. A przede wszystkim żadnych dzieci!
- Podrośniesz trochę, dojrzejesz, to zdanie zmienisz.
- nie cierpię, gdy mnie traktujesz jak gówniarza. Akurat tę kwestię mam dobrze przemyślaną. Żadnej rodziny i już.
- Dlaczego?
- Jak to dlaczego? Wystarczy się rozejrzeć. Z rodziną są tylko kłopoty, problemy, zobowiązania. Rodzina to rodzaj niewoli. To wyzysk człowieka przez człowieka.
- Coś ty się Engelsa naczytał czy co?
- Kogo? Kto to jest Engels?
- Boże, co za nieuk. Czego oni was w ty szkołach teraz uczą?
- Sama mówisz, że z rodziną to się dobrze tylko na zdjęciu wychodzi.
- Przecież żartuję.
- Żartujesz? Akurat. Wzdychasz po cichu do czasów, gdy nie miałaś rodziny.
- Co ty możesz na ten temat wiedzieć?
- Mam oczy i uszy, to wiem.
- Nic nie wiesz! Głupi jesteś!
- No u czemu krzyczysz na mnie?
- Krzyczę? No fakt, krzyczę... Wiesz, coś mi się przypomniało. Kiedyś Jan Paweł II krzyczał w czasie kazania na ludzi.
- Krzyczał?
- Autentycznie, widać było, że jest bardzo zdenerwowany. Że się gniewa.
- Nie wierzę? On? Kiedy i gdzie?
- To było w Kielcach w czasie czwartej pielgrzymki. Poszukaj w Internecie tego kazania, to ci powiem, przy jakich słowach krzyczał. On tam mówił właśnie o małżeństwie i rodzinie.
- O, mam.
- Czekaj. Dalej, dalej, dalej. O tu: Najpierw powiedział to: "Czy wolno lekkomyślnie narażać polskie rodziny na dalsze zniszczenie? Nie można tutaj mówić o wolności człowieka, bo to jest wolność, która zniewala. Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III Rzeczypospolitej!".
- Mocne...
- Ale wtedy jeszcze, o ile pamiętam nie krzyczał. Dopiero potem, te słowa wykrzyczał: "Może dlatego mówię tak, jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie odbudowywać! Nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!"...

Filmik numer siedem :-)

Po ciężkich bojach i dużych inwestycjach wracamy do mini kina przygotowawczego do beatyfikacji.

czwartek, 10 marca 2011

Klęska. Rozmówki polsko papieskie 10

Klęska

- Normalnie, nie daję rady. Mnie to wszystko przerasta. Nie tak sobie wyobrażałam moje dorosłe życie.
- Co się dzieje, panikujesz?
- Jak mam nie panikować? Nic nie idzie tak, jak sobie wyobrażałam. Właściwie do czegokolwiek się zabiorę, to klęska. Porażka za porażką. Moje życie jest jedna wielką przegraną.
- Dziewczyno, ile ty masz lat, żeby tak mówić? Przecież życie dopiero przed tobą.
- Jeżeli ma dalej wyglądać tak, jak w ostatnich miesiącach, to lepiej, żeby się jak najszybciej skończyło.
- Nie mów tak! Nawet tak nie myśl! W ogóle dlaczego dramatyzujesz? Przecież nic złego ci się nie dzieje. Jesteś zdrowa, masz pracę...
- Pracę? Daj spokój. Co to za praca? Harówa bez żadnej satysfakcji.
- Przecież pracujesz dopiero kilka miesięcy.
- Ale już wiem, że to nie dla mnie zajęcie. Zero uznania, nieustannie pretensje, a im kto głupszy, tym wyżej siedzi. Jak ta firma w ogóle może funkcjonować, przy takich idiotach w kierownictwie?
- Przesadzasz. Poza tym zawsze może się rozglądać za czymś bardziej odpowiednim. A jak tam twój chłopak?
- Ani mi nie mów, to już kompletna katastrofa. Ostatnio pokłóciliśmy się i przestał się do mnie odzywać. To już chyba koniec. Nawet nie zadzwonił.
- Od jak dawna?
- Od przedwczoraj.
- No to znowu...
- Wiem, co chcesz powiedzieć, ale nie masz racji. On do mnie wydzwaniał co godzinę!
- No to Westerplatte.
- Może właśnie przeżywasz swoje Westerplatte.
- Co to znaczy?
- A nic, przypomniało mi się, jak nasz Papież mówił kiedyś, że każdy ma swoje Westerplatte. Może ty przeżywasz je właśnie teraz?

środa, 9 marca 2011

Musicie. Rozmówki polsko-papieskie 9

Musicie

Rozmówka dziewiąta, czyli co z tym postem?

- Widzę, że już masz umyte czoło.
- Co?
- Już nie masz śladu po popiołkowaniu.
- Jakim popiołkowaniu?
- Nie rób z siebie idioty. Przecież dzisiaj Środa Popielcowa.
- A, o to ci chodzi. Daj spokój. Przecież nie ma dzisiaj obowiązku, żeby iść do kościoła i dać się księdzu posmarować popiołem. Chyba, że coś się zmieniło?
- Noooo...
- Tylko nie kombinuj. Jest obowiązek czy nie ma?
- Nie ma.
- Właśnie. Skoro nie ma obowiązku, to ja dzisiaj daję sobie spokój z tym obrzędem. Zwłaszcza, że zdarzyło mi się słyszeć, jak sami księża kpili z tego zwyczaju i mówili, że to jest dla wielu najważniejszy, ósmy sakrament.
- Nie będziesz czuć jakiegoś braku wyraźnego gestu rozpoczynającego Wielki Post?
- Dlaczego mam czuć? Czym się różni Wielki Post od innych dni w roku? Patrzę po ludziach i nie widzę, aby szczególnie się dzisiaj różnili od tego, jacy byli wczoraj, tydzień temu, pół roku temu...
- To jednak jest wyjątkowy okres w roku liturgicznym...
- Z pewnością. Widzisz te miliony ludzi, dla których nie ma nic ważniejszego niż kalendarz liturgiczny? Bo ja nie widzę.
- Ale przecież katolik...
- Człowieku, gdzie ty żyjesz? Nie widzisz, że coraz mniej ludzi się tym wszystkim przejmuje? Tym bardziej, że dzisiaj nie ma żadnych obowiązkowych mszy ani nabożeństw.
- "Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali" - powiedział kiedyś Jan Paweł II.
- To akurat kojarzę. Powiedział to do młodych w zupełnie innych czasach.
- A więc ciebie to nie dotyczy?
- Skończ marudzić. W ogóle nie mam czasu z tobą gadać. Cześć.

wtorek, 8 marca 2011

Dzień Kobiet. Rozmówki polsko-papieskie 8

Dzień Kobiet
Rozmówka ósma, czyli kto nienawidzi kobiet

- Słuchaj, mamy problem z kobietami. Ciekaw jestem, jakie jest twoje zdanie na ten temat?
- Na temat kobiet?
- Nie, na temat tego, co ci zaraz opowiem. Chodzi o Dzień Kobiet. Znajomy, który pracuje w szkole, mi opowiadał, że doszło tam do ostrego konfliktu w zeszłym roku. A wszystko z powodu kobiet i księdza.
- Brzmi coraz bardziej interesująco. Opowiadaj.
- Pracuje w tej szkole kilku facetów i większość kobiet, jak to w szkole. Wśród facetów jest ksiądz. No i w zeszłym roku, tak jak zwykle, faceci przed ósmym marca robili zrzutkę na jakieś kwiatki albo drobne prezenty dla koleżanek. Zapytali też księdza katechetę, czy się dorzuci. A on na to, że Dzień Kobiet to komunistyczne święto i nie zamierza nie tylko dawać kobietom tego dnia kwiatka, ale nawet nie złoży im życzeń.
- Tak powiedział?
- Tak powiedział. Oczywiście zaraz się z tego zrobiła awantura, bo ktoś nie wytrzymał i opowiedział to nauczycielkom. Niektóre od razu zaczęły krzyczeć nie tylko na księdza, ale na cały Kościół, że nienawidzi kobiet i chciałby je pozamykać w kuchni i zagonić tylko do rodzenia dzieci. A te najbardziej feministyczne zaraz wynalazły w Internecie artykuły według których Jan Paweł II był wrogiem kobiet i wcale ich nie szanował...
- W Internecie? Ja też coś znalazłam. O tutaj. Przeczytaj sobie.
- „Pragnę pobłogosławić całe wasze powołanie, na które składa się dom, rodzina, małżeństwo, dzieci i praca — razem. Taki jest styl życia naszej epoki. Można zastanawiać się nad tym, czy to lepiej, czy to gorzej — jest w ten sposób i musimy starać się z tego, co jest i jak jest, wyciągać możliwie najwięcej dobra. Tak to widzi Kościół i temu widzeniu Kościoła starałem się dać wyraz w krótkich słowach, które do was skierowałem. Mówiłem o „geniuszu kobiecym”. I to jest prawda”. Jan Paweł mówił to do łódzkich włókniarek? Nie wiedziałem.
- A widzisz...

poniedziałek, 7 marca 2011

Solidarność. Rozmówki polsko papieskie 7

Solidarność

Rozmówka siódma, czyli co jest silniejsze?

Stary: Młody, co się z wami dzieje? Zachowujecie się, jak dzieci PRL-u.
Młody: Co tym razem?
Stary: Nie mów do mnie takim lekceważącym tonem! Zupełnie, jak ten pętak w serwisie.
Młody: W serwisie?
Stary: Samochodowym. Potrzebowałem nawet nie naprawy, tylko takiej drobnostki. Już kilka razy tam byłem i taki starszy mechanik zawsze mi to robił od ręki. A tym razem go nie było, tylko taki młody. I on mi się kazał zapisać na termin za trzy dni!
Młody: Miał rzucić wszystko i zająć się tobą? Przesadzasz.
Stary: Chodziło dosłownie o pięć minut roboty! A on mi chciał zmarnować pół dnia. Więc mu wygłosiłem mowę na temat chamstwa, egoizmu i braku elementarnej ludzkiej solidarności.
Młody: Chętnie sięgasz po wielkie słowa, jeśli chodzi o twoje sprawy. Umiesz walczyć o swoje, co?
Stary: Nie wykręcaj kota ogonem! Ty w ogóle wiesz, co to jest solidarność! Kto dziś rozumie to słowo?
Młody: A ty jak je rozumiesz?
Stary: Tak, jak rozumiał je nasz Papież. „"Jeden drugiego brzemiona noście" - to zwięzłe zdanie Apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność - to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy "brzemię" dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności”.
Młody: Właśnie, właśnie. Posłuchaj. „Nie może być walka silniejsza od solidarności”. Także walka o swoje, mój drogi.

niedziela, 6 marca 2011

Głos. Rozmówki polsko-papieskie 6

Niestety, dalszych filmików nie będzie, ponieważ program Adobe Premiere Elements 7, którego używałem do ich montażu, odmówił dalszej współpracy. Nie pomogła nawet ponowna instalacja :-( Jednym słowem kilkaset złotych wywalonych w błoto...
Głos
Rozmówka szósta, czyli "I kto to mówi?"

- Jak się czujesz?
- OK. Powiem nawet, że całkiem dobrze.
- Nie jesteśmy w Ameryce. Nie musisz udawać. Powiedz szczerze.
- Ależ mówię szczerze.
- Naprawdę nic ci nie doskwiera? Nic cię nie męczy, zwłaszcza ostatnio?
- O co ci chodzi? Dlaczego coś miałoby mi doskwierać?
- Nie czujesz się nie w porządku?
- Ja? Niby dlaczego?
- A to, co zrobiłeś w ubiegłym tygodniu, nie przeszkadza ci spokojnie spać?
- Nie mam sobie nic do zarzucenia. Należało jej się. Z dziejowej sprawiedliwości.
- Ah, przyjąłeś taką wersję... Bardzo sprytne wytłumaczenie. Haczyk w tym, że nie ty jesteś od ustalania, co się komu na tym świecie należy.
- Daj mi spokój!
- Miał rację Jan Paweł II, gdy mówił, że Polska potrzebuje dziś ludzi sumienia. Wiesz co jeszcze mówił? „Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający”.
- Czemu ty się mnie tak czepiasz i czepiasz?
- Jak to czemu? Jestem głosem twojego sumienia.

sobota, 5 marca 2011

Goście, goście. Rozmówki polsko-papieskie 5

Goście, goście
Rozmówka piąta, czyli "A to Polska właśnie"

Wersja kinowa trochę niżej
- Ja już nie wiem, kto ma rację. I jedne i drugie argumenty brzmią całkiem sensownie.
- Masz jakiś poważny dylemat?
- Chodzi o zaproszenie Jaruzelskiego na beatyfikację. Jedni mówią i piszą, że absolutnie nie powinien, wytykając mu rozmaite rzeczy, a drudzy twierdzą, że prezydent powinien go zaprosić, a nawet, że mu się to należy.
- ...
- Słuchasz mnie w ogóle?
- Słucham.
- No to jakie jest twoje zdanie?
- Nie chcesz go poznać.
- Dlaczego?
- I w ogóle mnie nie prowokuj.
- Jakie „prowokuj”? Co ci jest? Przecież grzecznie pytam.
- Ale o bezsensowne głupoty!
- Wszyscy o tym rozmawiają od kilku dni, a ty się wściekasz.
- Jak się mam nie wściekać? Przecież to jakaś kompletna paranoja, że się takimi sprawami zajmujemy! Zamieniamy wielkie wydarzenie w jakieś kpiny. To obraża Jana Pawła II i mnie.
- Obraża?
- No jasne! Czy jak przyjeżdżał do Polski, zastanawialiśmy się, kto będzie siedział w pierwszym rzędzie, a kto w trzecim?

Wersja kinowa

wtorek, 1 marca 2011

Rozmówki polsko-papieskie 1

Perspektywa

„Niech zstąpi Duch Twój, niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi” (tak, jakby z telewizora albo radia)
Młody: Ty masz łzy w oczach czy mi się zdaje?
Stary: I tak tego nie zrozumiesz.
Młody: Czego?
Stary: Że jakieś jedno zdanie zasłyszane przed laty może być dla człowieka tak ważne, że ilekroć je słyszy, nie potrafi powstrzymać emocji.
Młody: Chodzi ci o te słowa Jana Pawła II?
Stary: To nie są zwykłe słowa. Wtedy, gdy je pierwszy raz usłyszałem, miałem takie uczucie, jakbym był świadkiem Zesłania Ducha Świętego w Wieczerniku. W tych słowach, w ich treści, ale też w sposobie, w jaki zostały wypowiedziane, była moc.
Młody: Coś jak „Niech moc będzie tobą”?
Stary: Mówiłem, że nie zrozumiesz, bo tego nie przeżyłeś.
Młody: Czyli jak ktoś nie słyszał osobiście Jezusa, to nie rozumie Ewangelii?
Stary: Upraszczasz. To nie tak. Dla mnie te słowa były sygnałem, znakiem, że nie musi być tak, jak dotychczas. Że przecież jest Bóg i nawet tę ponurą PRL-owską rzeczywistość da się zmienić, odnowić...
Młody: Wtedy było w Polsce naprawdę tak źle? Przecież ludzie żyli, pracowali, kochali się, jakoś próbowali być szczęśliwi. Z dzisiejszej perspektywy nie wygląda to tak strasznie...
Stary: Z dzisiejszej, perspektywy, z dzisiejszej perspektywy. Ja na te słowa zawsze będę patrzył z tamtej perspektywy.
Młody: Chcesz powiedzieć, że one straciły znaczenie i dzisiaj już nie są aktualne? Że ta ziemia już nie potrzebuje zstąpienia Ducha Świętego i odnowienia? Że już się wszystko dokonało, zmieniło na lepsze i mamy po prostu raj na polskiej ziemi? Sam codziennie narzekasz...
Stary: Ale...
Młody: Daj sobie spokój. Nie tylko twoje pokolenie rozumie i identyfikuje się z Janem Pawłem II. Tylko że my słuchamy go i przyjmujemy z naszej perspektywy, rozumiesz?