czwartek, 17 marca 2011

Do roboty. Rozmówki polsko-papieskie 17

Do roboty
Rozmówka siedemnasta, czyli po co pracujesz?

- Jak ci idzie w nowej pracy?
- W porządku. Z pewnością lepiej niż w poprzedniej.
- Na pewno?
- Bo co? Zazdrościsz?
- Nie. Ale widzę, że się zmieniłeś. I to bardzo.
- Wydaje ci się.
- Nie. Zrobiłeś się agresywny, nerwowy, na nic nie masz czasu, unikasz pewnych tematów...
- O co ci chodzi? O to, że nagle lepiej mi się powodzi? Że już nie muszę się liczyć z każdym groszem i prosić co chwilę o pożyczki? A może o to, że dogaduję się bez problemu z nowym szefem?
- Właśnie, o tym twoim szefie pisali wczoraj w gazecie, że prokurator się nim interesuje.
- Zawistnicy na niego donieśli.
- Raczej ludzie, których oszukał.
- Słuchaj. Od... się ode mnie. Wreszcie zrozumiałem, po co się chodzi do roboty. Chodzi wyłącznie o kasę. Wszystkie inne gadki to dyrdymały i tyle. Dlatego będę robić cokolwiek, byle za dużą forsę.
- Nawet nieuczciwie?
- Tyle lat tyrałem uczciwie i co? Do czegoś doszedłem? Robota nie ma nic wspólnego z moralnością. Kto mówi inaczej, ten jest durny.
- "Praca ludzka stoi w pośrodku całego życia społecznego. Poprzez nią kształtuje się sprawiedliwość i miłość społeczna, jeżeli całą dziedziną pracy rządzi właściwy ład moralny. Jeśli jednakże tego ładu brak, na miejsce sprawiedliwości wkrada się krzywda, a na miejsce miłości nienawiść".
- I skończ mi z tymi pobożnymi cytatami, bo mnie tylko wkurzasz. Chodź, lepiej postawię ci drinka w tym nowym pubie. Ciebie nie stać w nim nawet na wodę bez gazu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz