Przemija postać tego świata mówi Pismo święte. Właśnie przekonałem
się o tym w sferze, w której raczej się o tym szczególnie intensywnie
nie myśli.
Jeden z dużych, wiodących portali poinformował, że
likwiduje istniejącą wśród jego licznych serwisów platformę blogową.
Poinformował nie tylko wszystkich dokoła, ale również personalnie mnie,
ponieważ od ponad dziewięciu lat miałem tam swojego bloga. Początkowo
maila z wiadomością, że za niespełna dwa miesiące mój blog zniknie z
sieci, potraktowałem jako żart, a nawet bardziej podejrzliwie. Okazało
się jednak, że to prawda.
Kiedy już upewniłem się, że plan
likwidacji jednym ruchem tysięcy blogów zostanie niedługo zrealizowany,
odkryłem, że nie wzbudziło to u mnie ani zdziwienia, ani pretensji.
Powiem więcej, wykazałem się pełnym zrozumieniem dla potężnego portalu,
który przez lata użyczał mi miejsca na zamieszczanie moich wpisów, a
teraz postanowił przestać. Przypuszczam, że gdybym należał do gremiów
decyzyjnych medialnego potentata, też optowałbym za takim rozwiązaniem i
to już jakiś czas temu. Dlaczego? Ponieważ od dawna mam wrażenie, że
czas blogów, jako jednego z ważnych elementów globalnej sieci, minął.
Nie
znaczy to, że mam do blogów podejście lekceważące. Wręcz przeciwnie.
Uważam, że w rozwoju internetu, jako sposobu międzyludzkiej komunikacji,
odegrały ogromną, bardzo pozytywną rolę. Był czas, gdy stanowiły
podstawową formę prezentacji i wymiany spostrzeżeń, doświadczeń,
przeżyć, refleksji, myśli. Były miejscem, w którym mnóstwo ludzi
opowiadało o sobie i o świecie. Były też miejscem spotkania, przekazu
idei, dawania świadectwa, rozmowy, czasami terenem konfrontacji, a nawet
zderzenia. Jednak stopniowo okazywało się, że tej formie porozumienia
za pomocą sieci czegoś brakuje. Tym czymś było tempo, szybkość
interakcji. Tymczasem świat coraz bardziej nabierał prędkości, a
użytkownicy internetu nastawili się na stały kontakt i natychmiastową
reakcję, bez zwlekania. Dały im to serwisy społecznościowe.
Wiodący
portal daje mi możliwość uratowania moich, czynionych przez lata
zapisków. Mogę je sobie ściągnąć i udostępnić gdzie indziej.
Przypuszczam jednak, że tendencja do likwidacji platform blogowych
będzie się w najbliższych latach utrzymywać.
Zrobiło mi się żal
zawartości tysięcy blogów. Przecież znalazło się w nich mnóstwo ważnych i
wartościowych zapisów. I teraz przepadną, bo rozwój sposobów
międzyludzkiej komunikacji jest nieubłagany? Przyszło mi do głowy, że
może trzeba by stworzyć dla blogów jakieś globalne ogólnodostępne
archiwum. To przecież jest – mówię to z całą powagą – część
cywilizacyjnego dorobku ludzkości. Byłoby głupio całkiem z niego
zrezygnować tylko dlatego, że teraz dominują portale społecznościowe.
One zresztą też w pewnym momencie przeminą. Nawet jeżeli w tej chwili
wydaje się to zupełnie niemożliwe.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz