Gdy czytałem przytoczoną wyżej wiadomość, złapałem się na myśli, że gdybym ja był prowincjałem, rozszerzyłbym zakres działania komisji i poprosił ją o przyjrzenie się medialnej aktywności wszystkich braci, którzy się w nią angażują. Uwzględniłbym nie tylko wypowiedzi dla telewizji, radia, gazet, portali internetowych, ale ogromny nacisk położyłbym na analizę aktywności podległych mi duchownych w mediach społecznościowych. A potem podjąłbym stosowne decyzje, które być może przydałyby się w charakterze przykładu także poza zakonem.
Sprawa obecności duchownych w mediach nie jest błaha. Nie bez powodu kilkanaście lat temu Konferencja Episkopatu Polski wydała specjalne normy dotyczące występowania duchownych i osób zakonnych oraz przekazywania nauki chrześcijańskiej w audycjach radiowych i telewizyjnych. Można w tym dokumencie znaleźć szereg ważnych wskazówek. Jednak gdy je redagowano, świat mediów pod wieloma względami wyglądał inaczej. A niezwykle ważne dzisiaj narzędzie międzyludzkiej komunikacji, jakim jest Facebook, dopiero raczkował. Inne media społecznościowe w ogóle nie istniały. Aktualnie korzysta z nich wielu duchownych i pytanie, czy robią to w sposób właściwy jest bardzo uzasadnione.
Wśród wspomnianych Norm wydanych przez polskich biskupów na szczególna uwagę, moim zdaniem, zasługuje punkt, który mówi: „Duchowni i członkowie instytutów zakonnych wypowiadający się w mediach winni cechować się wiernością nauce Ewangelii, rzetelną wiedzą, roztropnością i odpowiedzialnością za wypowiedziane słowo, troską o umiłowanie prawdy i owocny przekaz ewangelicznego orędzia. Jeśli nie są w danej dziedzinie wystarczająco kompetentni, powinni zrezygnować z występowania w mediach, zwłaszcza w kwestiach trudnych i kontrowersyjnych”.
Nie chodzi tylko o to, aby odmawiać redakcjom proszącym o skomentowanie jakiejś kwestii, gdy nie dysponuje się wystarczającymi kompetencjami do zabierania w danej materii głosu. Dzisiaj w tym punkcie chodzi również o to, aby bez wyraźnej potrzeby i znajomości rzeczy nie uzewnętrzniać swoich poglądów także w internetowych postach i komentarzach. Chodzi o pokorę, która pomaga milczeć, gdy nie ma się tak naprawdę nic wartościowego do powiedzenia.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz