Najpierw omówione zostały tegoroczne doświadczenia kolędowe. W
przedstawionych relacjach księża odwiedzający swych parafian zasadniczo
wypadli nie najgorzej, choć nie obyło się bez jednostkowych głosów
krytycznych. „Nasz wikary chodził z taką miną, jakby łaskę robił” –
podzielił się obserwacją niedawno wybrany radny. „I obrazka nie
zostawił” – dodał z pretensją.
Potem dość szybko omówione
zostały plany na tegoroczne ferie zimowe. „Jak nie będzie śniegu, to
przyjdzie zwariować” – zawyrokowała matka trójki dzieci w wieku
przedszkolno-podstawówkowym i tym stwierdzeniem właściwie zamknęła
dyskusję.
„A słyszeliście, że Elscy (tu padło nazwisko)
wracają?” – zapytała nagle pani domu, jakby dla podtrzymania rozmowy.
„Teraz? Przecież teraz raczej ludzie całymi rodzinami wyjeżdżają, a nie
wracają” – zauważył pracownik dużej państwowej firmy. „To bez sensu” –
poparł go przedsiębiorca z grupy małych i średnich. „Tym bardziej, że w
zeszłym roku w końcu sprzedali mieszkanie, które przez tyle lat nie
wiadomo po co utrzymywali” – uzupełnił rzeczowo.
„Po prostu
im się w tej Holandii nie udało” – wyjaśniła pani domu. „Nie wszyscy, co
wyjeżdżają, mają tam szczęście. I nie wszyscy wytrzymują” – dorzuciła z
nutą zawodu w głowie. „Tu też im raczej nie będzie lekko. Po tylu
latach” – zauważył biznesmen. „Właśnie o tym chciałam mówić” – pani domu
spojrzała na niego z odrobiną aprobaty. „Musimy im pomóc jakoś się tu
na nowo urządzić” – stwierdziła dość kategorycznie. „Niby dlaczego?” –
agresywnie zapytał trzydziestoparoletni urzędnik szczebla wojewódzkiego.
„Zawsze należeli do naszego grona. Jesteśmy za nich odpowiedzialni” –
powiedziała gospodyni, patrząc zimno na urzędnika. „Bo ja wiem...” –
wyraził wątpliwość pracownik dużej państwowej firmy, ale zamilkł, bo
pani domu przeniosła spojrzenie na niego. Przedsiębiorca z grupy małych i
średnich okazał się odważniejszy. „Słusznie. Jesteśmy odpowiedzialni za
wszystkich nieudaczników i fajtłapów, jakich kiedykolwiek poznaliśmy” –
powiedział, a jego głos wibrował bezgraniczną ironią. „No wiesz” –
tylko tyle wyrzuciła z siebie pani domu. Była tak dotknięta, że zabrakło
jej słów.
„Być człowiekiem to właśnie być odpowiedzialnym” –
powiedział profesor ze swojego kąta, podnosząc wzrok znad jakiejś
gazety. Popatrzył uważnie na wszystkich. „Churchill uważał, że
odpowiedzialność jest ceną wielkości” – dodał powoli. Sprawiał wrażenie,
że na coś czeka. Prawie wszyscy w pokoju złapali za filiżanki, jakby
nagle poczuli gwałtowne pragnienie.
Tekst postał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz