Okazuje się, że czasami zbyt duża wiedza nie tylko nie ułatwia
podjęcia decyzji, ale wręcz bardzo ten proces komplikuje i utrudnia.
Przekonaliśmy
się o tym na przykładzie urzędnika samorządowego wysokiego szczebla,
który tym razem siedział wyjątkowo milczący, popijał kawę małymi
łyczkami, jakby się bał poparzyć i cicho wystukiwał na poręczy fotela
rytm jakiejś melodii, która najwyraźniej brzmiała mu w głowie. Sprawiał
wrażenie człowieka absolutnie zajętego swoimi myślami, którego zupełnie
nie interesuje tocząca się obok rozmowa. Nie było to uprzejme wobec
pozostałych uczestników spotkania, ale nikt, nawet pani domu, nie
potrafili zdobyć się na odwagę, żeby urzędnika wyrwać z zamyślenia.
Dopiero
po wielu minutach niezręcznej sytuacji nie wytrzymał właściciel firmy z
grupy małych i średnich przedsiębiorstw. „Cóż to za dylematy rozstrzyga
nasz ulubiony przedstawiciel władz samorządowych?” – zapytał lekko się
asekurując żartobliwym tonem. Urzędnik ocknął się wreszcie i
uświadomiwszy sobie niestosowność dotychczasowego zachowania wyraźnie
się speszył.
„Dostałem bardzo korzystną propozycję zmiany
pracy” – wyznał z niechęcią. „No to w czym problem? W dzisiejszych
czasach nie wolno marnować takich okazji” – pouczył go student, który z
niepokojem śledził losy kilku swoich starszych kolegów. Niektórzy po
skończeniu studiów wciąż nie mogli znaleźć pracy.
„Co to za
propozycja?” – zainteresował się niedawno wybrany radny. „Mogę zostać
doradcą pewnej bardzo ważnej w regionie postaci” – ujawnił wreszcie
urzędnik samorządowy. „W czym problem?” – powtórzyła za studentem pani
domu, nie kryjąc zatroskania. „A bo znam mojego poprzednika i wiem,
dlaczego zrezygnował” – burknął urzędnik. Wszyscy czekali w napięciu.
„Po prostu wszystkie jego rady i wskazówki były odrzucane i lekceważone.
Jakby złośliwie podejmowano dokładnie odwrotne decyzje, niż doradzał” –
wyjaśnił. „A naprawdę zna się człowiek na temacie i podpowiadał
najlepsze rozwiązania” – dodał z uznaniem.
„Ateński mąż stanu
Solon mówił: ‘Nie doradzaj tego, co najprzyjemniejsze, lecz to, co
najlepsze’...” – włączył się nagle do rozmowy profesor, wpatrujący się
dotychczas w ekran telewizora, na którym migotał jakiś mecz. „Zdaje się,
że dzisiaj w cenie jest działanie odwrotne” – dorzucił tym samym tonem i
wrócił do oglądania meczu przy całkowicie wyłączonej fonii w
telewizorze.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
piątek, 30 stycznia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz