czwartek, 15 stycznia 2015

Problem z humorem

Obserwowałem na którymś z portali społecznościowych przebieg wydarzeń. Jeden ze znajomych umieścił na swoim profilu rysunek podpisany nazwiskiem znanego satyryka i zgodnie z panującą aktualnie modą wyraził swój zachwyt słowem „Umarłem” oraz emotikonem przedstawiającym wielką roześmianą od ucha do ucha buźkę. „Kradnę” – podzieliła jego zachwyt koleżanka z tej samej branży i udostępniła rysunek u siebie. Jednak już za chwilę ktoś wpisał komentarz całkowicie pozbawiony entuzjazmu. „Co w tym śmiesznego? To jest głupie, pozbawione smaku i chamskie”. „A mnie ten obrazek po prostu obraża. Rani moje uczucia” – dołączyła zaraz do krytyki jakaś kobieta, która w miejscu przeznaczonym na jej profilowe zdjęcie wstawiła fotografię smakowitego tortu. Po kilkunastu minutach komentarzy było kilkadziesiąt. Uczestnicy dyskusji nie przebierali w słowach, chętnie sięgając do bardzo krytycznych ocen personalnych oraz inwektyw.
Dzień później spotkałem znajomego, który wstawił rysunek, w tak zwanym realu, czyli bez pośrednictwa Internetu. „Ludzie w ogóle nie mają poczucia humoru” – skrzywił się boleśnie na powitanie i przystąpił do relacjonowania swoich sieciowych doświadczeń z wczoraj. „Widziałem” – przerwałem mu po drugim zdaniu. „Jeżeli uświadomimy sobie, że poczucie humoru to jedna z tych rzeczy, które odróżniają nas od zwierząt i że wymaga inteligencji, to wnioski są raczej ponure” – powiedział znajomy, trąc w nagłym zamyśleniu policzek. „Nie wszystkich śmieszy to samo” – próbowałem go pocieszyć. „Po prostu brak ludziom umiejętności abstrakcyjnego myślenia i kojarzenia faktów. Poza tym wszystko traktują strasznie osobiście, kompletnie bez dystansu” – uogólniał dalej, popadając w coraz większe przygnębienie.
„Zdrowy humor to umiejętność śmiania się z siebie razem z innymi, a nie śmianie się z innych” – przypomniałem sobie zdanie przeczytane w jakiejś książce, bezskutecznie szukając w pamięci autora i tytułu. Znajomy popatrzył na mnie z powątpiewaniem. „Podobno któryś ze świętych kazał się modlić o poczucie humoru” – powiedział, znów drapiąc się w policzek. „Kazać nie kazał, ale modlitwę o dobry humor ułożył” – skorygowałem i wyjaśniłem, że wspomniana modlitwa jest przypisywana świętemu Tomaszowi Morusowi. „No to powinno się tę modlitwę upowszechniać. Bo moim zdaniem z ludźmi, którzy nie mają poczucia humoru, na serio też się nie da rozmawiać. Zaraz się o wszystko obrażają” – skonkludował znajomy i zmienił temat na weselszy. Nie powiem na jaki, żeby się nikt nie poczuł dotknięty lub urażony.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz