czwartek, 13 marca 2014

Opowieść

Lubię czasami porozmawiać o filmach, które ostatnio obejrzałem albo o książkach, które przeczytałem. Niedawno zgadało się o filmach. „Poduszkę powinni dodawać do biletu. To nudna, ciągnąca się w nieskończoność opowieść, która na dodatek jest do bólu przewidywalna” – skomentował znajomy krótko po wyjściu z kina. „Ale jednak opowieść. I to się liczy” – skontrował go łagodnie inny miłośnik kina. Czy może raczej miłośnik opowieści? Z pewnością opowieści. Sam to potwierdził już po chwili, wpadając w refleksyjny nastrój: „Cóż byłby wart świat bez opowieści?” – rzucił w przestrzeń, nie adresując swego pytania do nikogo konkretnego.

Świat bez opowieści? Czy to w ogóle możliwe? Nie sądzę. Kochamy opowieści. Potrzebujemy ich, jak powietrza. Łakniemy, jak wędrowiec, który idąc drogą w upalny dzień, tęskni do szklanki wody.

Nasze zapotrzebowanie na opowieść, historię, narrację, opowiadanie, jest tak wielkie, że zauważyli to specjaliści od marketingu i bezlitośnie wykorzystują. Także do marketingu politycznego.

„Klasyczne narracje to historie o wyjątkowych celach, które przyświecają bohaterom pracującym bez wytchnienia siedem dni w tygodniu, dwadzieścia cztery godziny na dobę, wykazującym się wizjonerstwem, determinacją, odwagą zmiany, tworzącym nieprawdopodobne rzeczy czy idee – i angażującym nas po swojej stronie” – napisał Eryk Mistewicz w książce „Marketing narracyjny”. Tyle, że dzisiaj poszczególne odcinki opowieści niejednokrotnie trzeba zmieścić w 140 znakach wpisu na internetowym portalu społecznościowym.

Opowieści tworzą międzyludzkie relacje. Kształtują je. Napędzają. Wzmacniają lub osłabiają. Zbliżają do siebie ludzi albo ich oddalają. Gdy nie ma opowieści, ludzie stają się sobie obcy. Dlatego tak często pada pytanie do drugiego człowieka, o to, co porabiał przez cały dzień. To nie prośba o złożenie sprawozdania, jak do jakiegoś urzędu kontroli. To zachęta do podzielenia się tym, co drugi człowiek uważa za ważne, istotne, cenne. Bo czyż życie nie jest opowieścią? Misternym splątaniem faktów, myśli, słów, przeżyć, sukcesów i porażek, zaniechań i dokonań?

Tylko człowiek ulegający złu, jak szekspirowski Makbet, może twierdzić, że „Życie jest to opowieść idioty, pełna wrzasku i wściekłości, nic nie znacząca”. To nieprawda. Już bliżej był Marek Hłasko, który w powieści „Sowa, córka piekarza”, zanotował: „Dano ci życie, które jest tylko opowieścią, ale to już twoja sprawa, jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni”.

Choć i tu mam wątpliwości. Bo czy naprawdę życie jest tylko opowieścią? A może jest aż opowieścią? stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz