Nie ma chyba w tym nic dziwnego, że ostatnio do dobrego tonu należy
po pierwsze pojawienie się w pewnym nowiutkim, dużym pomieszczeniu, a po
drugie, danie znajomym do zrozumienia, że się tam było. Pomieszczenie
jest pod wieloma względami wyjątkowe. Do tego stopnia, że ponoć
zazdroszczą go nam na całym świecie.
Nie ma też nic dziwnego w
tym, że swoją bytnością we wspomnianej sali pochwalił się niedawno
właściciel firmy z grupy małych i średnich przedsiębiorstw. „I jak?” –
zapytał zwięźle urzędnik z instytucji samorządowej i wpatrzył się
wyczekująco w przedsiębiorcę. „Niesamowicie” – zaczerpnął powietrza
właściciel firmy i zabrał się za plastyczne opisywanie swoich wrażeń
estetycznych i przeżyć artystycznych. W zachwytach wspierała go żona,
raz po raz wzdychając, dorzucając tu i ówdzie jakieś obco brzmiące słowo
i robiąc miny, których mało kto by się po niej spodziewał. Do pochwał
zaraz dołączyła się żona profesora, która przerywała relację
przedsiębiorcy i jego małżonki wypowiedziami pełnymi emocjonalnych
wykrzykników, „ochów” i „achów”.
Nie włączałem się w ten chór, ale
w milczeniu odczuwałem satysfakcję z faktu, że i ja miałem okazję
poznać niezwykłe cechy omawianego obiektu. Kiwałem głową, dając do
zrozumienia, że świetnie wiem, o czym mowa i podzielam wyrażane opinie.
Wodząc wzrokiem po dyskutantach zauważyłem, że urzędnik z instytucji
samorządowej chłonął pochwały całym sobą, tak, jakby co najmniej
osobiście rzecz zaprojektował i własnymi rękami zbudował do fundamentów
aż po dach.
„A mojemu dziecku o mało drzwi tam nie nabiły guza” –
odezwał się ni w pięć ni dziewięć nauczyciel z pewnego technikum, który
rzadko zasilał swoją osobą nasze grono. „Pan też tam był?” – zapytał
nieufnie urzędnik. „Byłem” – pokiwał głową nauczyciel i bez
jakichkolwiek ozdobników podzielił się obserwacją, że drzwiom do owego
niesamowitego pomieszczenia brakuje blokad, co stwarza niebezpieczne
sytuacje dla wychodzących. „No i to jest to nasze nieustanne narzekanie i
szukanie dziury w całym” - wybuchnął przedstawiciel instytucji
samorządowej i posłał nauczycielowi niechętne spojrzenie. „Ja nie
narzekam, tylko informuję rzeczywistość, że nie spełnia moich oczekiwań”
– bronił się pedagog żartem najwyraźniej podkradzionym z jakiegoś
internetowego mema.
„Doskonałość jest miarą nieba, dążenie do
doskonałości miarą człowieka” – powiedział w tym momencie profesor, nie
przestając przeglądać dość grubego czasopisma niemal pozbawionego
obrazków. Wszyscy umilkli, najprawdopodobniej usiłując połączyć jakoś
jego uwagę z dotychczasowym przebiegiem rozmowy. A ja dopiero po
powrocie do domu zorientowałem się, że profesor zacytował Goethego.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
czwartek, 20 listopada 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz