W dzień targowy trzej mężczyźni w słusznym, chociaż trudnym do
sprecyzowania z dokładnością do lat dwudziestu wieku, toczyli poważną
rozmowę, nie zważając na kłębiący się wokół tłum. Ubrani byli niezbyt
modnie i ekskluzywnie, chociaż w miarę starannie. Rozmawiali nie wśród
zgrabnych straganów, lecz w tej części targowiska, w której towary, od
starych odbiorników radiowych i lamp ze sfatygowanymi abażurami, przez
nie pierwszej młodości części zamienne do rozmaitych urządzeń, aż po
używane paski do zegarków, leżą poukładane na dużych płachtach,
rozciągniętych na ziemi.
Dyskusja obejmowała bardzo szeroki zakres
tematów. Z równym zaangażowaniem rozmawiali o perspektywach zachowania
globalnego pokoju i możliwości wybuchu kolejnej wojny światowej, jak o
swoich osobistych problemach, związanych z codzienną egzystencją.
W
pewnej chwili jeden z nich, w szarym, połatanym płaszczu w jodełkę,
zaczął relacjonować swoje kłopoty mieszkaniowe. Dwaj pozostali z powagą
kiwali głowami, dając do zrozumienia, że sprawa nie jest im obca.
„Oczywiście, gdybym przestał pić alkohol, mógłbym mieszkać z mamusią” –
wyznał główny mówca tej części debaty i zawiesił głos. Mimo panującego
wokół gwaru milczenie łączące całą trójkę nabierało coraz większego
znaczenie. „Idzie zima” – zauważył wreszcie drugi rozmówca, ten który
nie miał płaszcza, lecz opinającą jego korpus przyciasną brązową
marynarkę. „Warto to wziąć pod uwagę” – dorzucił.
„Ale przecież są
rzeczy, których nie można od normalnego człowieka wymagać” – włączył
się trzeci, w lekkim prochowcu, którego pierwotny kolor zdążył już
odejść w zapomnienie. „Od kilku dni staram się to mamusi wytłumaczyć” –
podjął mężczyzna w płaszczu w jodełkę. „Ona jednak nie chce zrozumieć,
że wymagania trzeba dostosowywać do możliwości człowieka. Jest rzeczą
oczywistą, że rezygnacja z alkoholu znajduje się poza moimi
możliwościami” – oświadczył zdecydowanym tonem. „To jej problem” –
skonstatował właściciel prochowca i odruchowo sięgnął do wewnętrznej
kieszeni, sprawdzając, czy tkwiąca w niej butelka jest bezpieczna.
Upewniwszy się, że nic jej nie grozi, kontynuował: „Musisz jednak mamusi
uświadomić, że stawiając ci tak zaporowe warunki, bierze na siebie
odpowiedzialność za to, że kolejną zimę spędzisz bez domu, na mrozie i
śniegu. Możesz dostać zapalenia płuc, a nawet zamarznąć. Musisz ją
zapytać, czy tak postępuje kochająca matka” – doradził swojemu rozmówcy w
szarej jodełce.
Okazuje się, że kwestia wymagań ma niejedno
oblicze i dyskutowana jest w bardzo różnych kręgach. Na przykład żyjący w
XIX wieku angielski filozof, politolog i ekonomista John Stuart Mill
skonstatował, że uczeń, od którego nie wymaga się niczego takiego, czego
zrobić nie może, nigdy nie zrobi wszystkiego, co może.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz