Po tym, jak wysokiej rangi pracownik korporacji, który pojawiał się
na naszych spotkaniach niezbyt systematycznie, zaprosił wszystkich na
grillową majówkę, która faktycznie odbyła się w ostatnim dniu kwietnia,
okazało się, że również inni z naszego grona gotowi są podejmować
zaproszonych nie tylko kawą i ciastkiem, ale również czymś mniej
słodkim, za to bardziej konkretnym. Jako drugi zdobył się na odwagę
urzędnik samorządowy. Jego inicjatywa spotkała się z szerokim poparciem.
Nawet szerszym, niż się niektórzy spodziewali.
„Mogę
przyprowadzić moją dziewczynę?” – zapytał jedyny w naszym gronie student
takim tonem, jakby składał w dziekanacie podanie. „A po co? Przecież
ona jest weganką” – zainterweniował natychmiast wykładowca akademicki.
Wzbudził w ten sposób u jednych zdumienie wiedzą na temat sympatii
studenta, a u drugich przykre uczucie zażenowania obcesowością, z jaką
usiłował wykluczyć kogoś z miło zapowiadającego się spotkania. „Jest
wegetarianką i to umiarkowaną” – sprostował zimno student. „Poza tym
bardzo lubi grillowane warzywa i owoce” – wyjaśnił, patrząc znacząco na
urzędnika samorządowego. „Nie ma sprawy, przygotujemy też coś dla tych,
którzy nie jedzą mięsa. Moja żona zresztą robi bardzo fajne owocowe i
warzywne szaszłyki” – znalazł się natychmiast organizator następnego
spotkania w ogródku. „O właśnie” – ucieszył się student. Nadal był
jednak mocno dotknięty. „Przydałoby się panu więcej tolerancji dla
odmienności” – zaatakował bez ostrzeżenia nauczyciela akademickiego.
Zrobiło
się nieprzyjemnie. Adiunkt poczerwieniał. „Mnie brakuje tolerancji? A
pan wie, że wybitny logik i filozof o. Józef Maria Bocheński wymienił
tolerancję w swojej książce ‘Sto zabobonów’? Jeden z nich polega na
pojmowaniu tolerancji jako reguły bezwzględnej, od której nie ma
wyjątków” – wycedził, bez żadnych wątpliwości przypominając studentowi
dzielącą ich odległość w hierarchii uczelnianej. Kandydat na magistra
milczał, kompletnie zaskoczony gwałtownym zwrotem w dyskusji. Pozostali
uczestnicy spotkania również się nie odzywali, szukając pilnie jakiegoś
pomysłu na rozładowanie atmosfery. Poszukiwania nie przynosiły jednak
rezultatu.
„Tolerancja jest to gotowość przyznania
przedstawicielowi innego światopoglądu tej samej dozy inteligencji i
dobrej woli, co sobie” – zamruczał w całkowitej ciszy profesor, który
jak zwykle siedział w kącie i podkreślał swoje zdystansowanie
przeglądając jakąś książkę. Na okładce widniał autor publikacji. Ks.
Karl Rahner.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz