czwartek, 17 września 2015

Twitter i demon drugiego rodzaju

Nie wiem, czy tylko mi się wydaje, czy faktycznie zjawisko zwiększyło częstotliwość. Tak czy inaczej, dzieje się coś groźnego. Coś, co w dłuższej perspektywie może zaowocować bardzo poważnym kryzysem zaufania. Przede wszystkim w sferze mediów.
Coraz częściej pojawiają się w nich, i to niejednokrotnie na czołówkach, materiały, które później okazują się albo całkowicie nieprawdziwe, albo poważnie zmanipulowane. Dotyczy to przede wszystkim spraw, które wywołują wielkie społeczne emocje i gorące dyskusje. Materiały tego typu mają ogromny wpływ na poglądy dużej części odbiorców, a w niejednym przypadku oddziałują również na podejmowane na bardzo wysokich szczeblach decyzje.
„W czasach, gdy trwa walka o newsa, a Twitter awansował do roli jednego z głównych źródeł informacji, nikt nie ma czasu sprawdzać wiadomości. Nawet w jednym źródle, a co dopiero w dwóch. Zresztą, przy powszechnej praktyce przeklejania materiałów w Internecie, samo szukanie pierwotnego źródła okazuje się syzyfowym zajęciem” – objaśnił mi sytuację redaktor jednego z dużych portali. Przy okazji zwrócił uwagę, że sprawdzenie informacji wiąże się z ogromnymi kosztami i zażartował gorzko, że jeśli sprawdzą się przewidywania, iż dziennikarzy newsowych zastąpią roboty, pojęcie wiarygodności mediów nabierze zupełnie nowego wymiaru.
Niedawno „New York Times” powiadomił swoich czytelników, że świetny peruwiański pisarz, laureat nagrody Nobla Mario Vargas Llosa po trwającym pół wieku małżeństwie opuścił swą żonę dla młodszej kobiety. Liczący prawie osiemdziesiąt lat twórca miał to potwierdzić osobiście na Twitterze. Szybko się okazało, że autor „Pantaleona i wizytantek” konta na portalu społecznościowym nie ma i mieć nie zamierza, o czym redakcję jednego z najważniejszych amerykańskich dzienników poinformował drogą listowną. Gazeta przyznała, że nie zweryfikowała internetowej wiadomości i przeprosiła. Ale rzekomy „news” istnieje dalej w sieci. Najprawdopodobniej powielony w znacznie większej liczbie kopii niż sprostowanie.
Stanisław Lem w „Cyberiadzie” zamieścił m. in. opowiadanie zatytułowane „Wyprawa szósta, czyli jak Trurl i Klapaucjusz demona drugiego rodzaju stworzyli, aby zbójcę Gębona pokonać”. Demon ów był w rzeczywistości urządzeniem, które z cząstek zepsutego powietrza odsiewało wszystko, co było informacją. Zbójca Gębon szybko przekonał się, że „wszystkie owe całkiem prawdziwe i ze wszech miar sensowne informacje zupełnie nie są mu potrzebne, gdyż robił się z tego groch z kapustą, od którego głowa pękała”. Wygląda na to, że żyjemy w czasach, w których dla odbiorców medialnych treści demon drugiego rodzaju byłby ze wszech miar pożyteczny. Bo on wypuszczał tylko prawdziwe wiadomości.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz