Kolejka na korytarzu w urzędzie była spora. Nie dla wszystkich
starczyło miejsc na pamiętających zamierzchłe czasy krzesłach. Ludzie
stali więc rozsypani nieregularnie w wąskiej przestrzeni, jakby każdy
starał się podkreślić swoją osobność. Wyraźnie irytowało to siwego
mężczyznę po sześćdziesiątce, który rozglądał się, szukając desperacko
partnera do rozmowy. Wypatrzył wreszcie brodacza koło trzydziestki i
niepostrzeżenie zbliżył się do niego.
Facet z brodą podpierał
ścianę, wbijając wzrok w czytnik ebooków. „Coś współczesnego?” –
zagadnął go niezobowiązująco siwy. Trzydziestolatek przez chwilę
debatował sam ze sobą, czy zareagować na zaczepkę. „Bardzo” – mruknął w
końcu i wyrecytował pełen fachowych określeń tytuł dzieła. Starszy
mężczyzna doszedł do wniosku, że książka poświęcona jest technicznym
aspektom informatyki. Bardzo technicznym. Postanowił się jednak nie
poddawać. „Pan jest inżynierem?” – spytał, starając się ukryć
rozczarowanie swoim błędnym przypuszczeniem, że brodacz jest z
wykształcenia humanistą. „A pan?” – trzydziestolatek uchylił się od
odpowiedzi. „Dawno temu studiowałem kulturoznawstwo” – nie poddawał się
starszy pan. Młodszy nie zrewanżował się jednak podaniem swego
wykształcenia. „Kulturoznawstwo” – powtórzył, jakby usłyszał
interesujące słowo.
Posiadacz srebrzystoszarej fryzury
zmienił taktykę. „Ogląda pan czasem w telewizji filmy
fantastyczno-naukowe?” – zapytał. „Nie mam telewizora” – brodacz coraz
bardziej przypominał kogoś, kto opędza się od natrętnej muchy. „A której
stacji słucha pan w radiu?” – facet po sześćdziesiątce nawet nie
zauważył, że traktuje swego rozmówcę jak przedmiot badań. „Nie słucham
żadnego radia. Słucham muzyki” – odpowiedział trzydziestolatek. „Z
Internetu?” – dociekał starszy pan. „Głównie”. „I stamtąd pan czerpie
wiadomości o świecie, prawda?” – postawił tezę kulturoznawca.
„Wiadomości to ja unikam, skądkolwiek pochodzą” – wyznał posiadacz
czytnika. Schował urządzenie do kieszeni ze zrezygnowaną miną.
„Dlaczego?” – padło nieuniknione w zaistniałej sytuacji pytanie. „Bo
mnie męczą ilością zawartego w nich zła. Trzymam też z dala od nich moje
dzieci, bo chcę, żeby się normalnie rozwijały” – oświadczył
trzydziestolatek. „A żona?” – siwy drążył temat. „Żona? Tak samo” –
brodacz wrócił do krótkich wypowiedzi. „Była kiedyś dziennikarką” –
dorzucił nagle. „Była? A teraz co robi? Przeszła pewnie do PR-u?” –
starszy pan znów zaryzykował hipotezę. „Nie, projektuje i pielęgnuje
ogrody” – powiedział trzydziestolatek i uśmiechnął się pogodnie.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz