czwartek, 19 maja 2016

Na korytarzu w urzędzie

Kolejka na korytarzu w urzędzie była spora. Nie dla wszystkich starczyło miejsc na pamiętających zamierzchłe czasy krzesłach. Ludzie stali więc rozsypani nieregularnie w wąskiej przestrzeni, jakby każdy starał się podkreślić swoją osobność. Wyraźnie irytowało to siwego mężczyznę po sześćdziesiątce, który rozglądał się, szukając desperacko partnera do rozmowy. Wypatrzył wreszcie brodacza koło trzydziestki i niepostrzeżenie zbliżył się do niego.
Facet z brodą podpierał ścianę, wbijając wzrok w czytnik ebooków. „Coś współczesnego?” – zagadnął go niezobowiązująco siwy. Trzydziestolatek przez chwilę debatował sam ze sobą, czy zareagować na zaczepkę. „Bardzo” – mruknął w końcu i wyrecytował pełen fachowych określeń tytuł dzieła. Starszy mężczyzna doszedł do wniosku, że książka poświęcona jest technicznym aspektom informatyki. Bardzo technicznym. Postanowił się jednak nie poddawać. „Pan jest inżynierem?” – spytał, starając się ukryć rozczarowanie swoim błędnym przypuszczeniem, że brodacz jest z wykształcenia humanistą. „A pan?” – trzydziestolatek uchylił się od odpowiedzi. „Dawno temu studiowałem kulturoznawstwo” – nie poddawał się starszy pan. Młodszy nie zrewanżował się jednak podaniem swego wykształcenia. „Kulturoznawstwo” – powtórzył, jakby usłyszał interesujące słowo.
Posiadacz srebrzystoszarej fryzury zmienił taktykę. „Ogląda pan czasem w telewizji filmy fantastyczno-naukowe?” – zapytał. „Nie mam telewizora” – brodacz coraz bardziej przypominał kogoś, kto opędza się od natrętnej muchy. „A której stacji słucha pan w radiu?” – facet po sześćdziesiątce nawet nie zauważył, że traktuje swego rozmówcę jak przedmiot badań. „Nie słucham żadnego radia. Słucham muzyki” – odpowiedział trzydziestolatek. „Z Internetu?” – dociekał starszy pan. „Głównie”. „I stamtąd pan czerpie wiadomości o świecie, prawda?” – postawił tezę kulturoznawca. „Wiadomości to ja unikam, skądkolwiek pochodzą” – wyznał posiadacz czytnika. Schował urządzenie do kieszeni ze zrezygnowaną miną. „Dlaczego?” – padło nieuniknione w zaistniałej sytuacji pytanie. „Bo mnie męczą ilością zawartego w nich zła. Trzymam też z dala od nich moje dzieci, bo chcę, żeby się normalnie rozwijały” – oświadczył trzydziestolatek. „A żona?” – siwy drążył temat. „Żona? Tak samo” – brodacz wrócił do krótkich wypowiedzi. „Była kiedyś dziennikarką” – dorzucił nagle. „Była? A teraz co robi? Przeszła pewnie do PR-u?” – starszy pan znów zaryzykował hipotezę. „Nie, projektuje i pielęgnuje ogrody” – powiedział trzydziestolatek i uśmiechnął się pogodnie.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz