W trzecim sezonie duńskiego serialu, znanego w Polsce pod tytułem
„Rząd”, popularna telewizyjna dziennikarka, zajmująca się tematyką
polityczną, zostaje rzeczniczką nowej partii. Nikogo chyba nie dziwi
fakt, że przestaje być dziennikarką, chociaż nie ma zahamowań i
wykorzystuje dawne znajomości w swej nowej pracy. W tym samym czasie jej
były partner, który wcześniej był rzecznikiem rządu głównej bohaterki
serialu, zostaje jednym z głównych politycznych publicystów tej samej
stacji telewizyjnej, w której ona była zatrudniona.
Wiem, że
brzmi to dość zawile. Ale dobrze oddaje kwestię, w związku z którą
serialowe perypetie mi się przypomniały. Natrafiłem w sieci na
informację, że przeprowadzono wśród polskich dziennikarzy ankietę na
temat bezstronności w tym zawodzie. Na pierwszy rzut oka jej wyniki są
niemniej skomplikowane niż losy bohaterów serialu „Rząd”. Z jednej
strony padło zdecydowane „nie” dla jakiejkolwiek aktywności dziennikarzy
związanej z partiami politycznymi. Z drugiej, pojawiło się spore
przyzwolenie na udział dziennikarzy w działaniach organizowanych przez
organizacje społeczne, np. marsze o rozmaitym zabarwieniu ideologicznym.
Jest tu sprzeczność i wewnętrzny konflikt czy nie? Czy dziennikarz,
który pojawi się na wiecu pro albo antyrządowym może być potem
bezstronny, gdy za siada przed kamerą, mikrofonem lub klawiaturą
komputera?
Oscar Wilde zasugerował kiedyś, że tylko ludzie
bez wyobraźni są zawsze bezstronni. Ten wybitny irlandzki twórca
stwierdził również, że „Tylko o sprawach, które nas zupełnie nie
interesują, możemy wydać rzeczywiście bezstronną opinię, co niewątpliwie
jest powodem, że opinia bezstronna jest zawsze absolutnie
bezwartościowa”. Jak więc jest z tą bezstronnością? Czy rzeczywiście
jest aż taką wartością? A może to kolejny medialny mit, za którym nie
stoi żadna namacalna rzeczywistość?
Co to właściwie jest ta
bezstronność? Jedna z najczęściej spotykanych definicji mówi, że jest to
postawa kogoś, kto nie opowiada się po żadnej ze strony konfliktu czy
sporu. Do mnie bardziej przemawia sformułowanie podobne, a jednak
wnoszące istotną różnicę. Według niego bezstronność jest stanowiskiem
osoby, która nie chce brać udziału w sporze lub konflikcie. W tym ujęciu
bezstronność jest nie tyle postawą, ile aktem woli, świadomą decyzją.
Myślę, że tak rozumiana bezstronność jest w mediach możliwa i bardzo
pożądana. Nie wymaga zatrudniania w redakcjach dziennikarzy bez
wyobraźni lub takich, którzy niczym się interesują. Ani takich, którzy
nie mają własnych poglądów.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz