czwartek, 5 maja 2016

Kiedy bezstronność jest bezwartościowa

W trzecim sezonie duńskiego serialu, znanego w Polsce pod tytułem „Rząd”, popularna telewizyjna dziennikarka, zajmująca się tematyką polityczną, zostaje rzeczniczką nowej partii. Nikogo chyba nie dziwi fakt, że przestaje być dziennikarką, chociaż nie ma zahamowań i wykorzystuje dawne znajomości w swej nowej pracy. W tym samym czasie jej były partner, który wcześniej był rzecznikiem rządu głównej bohaterki serialu, zostaje jednym z głównych politycznych publicystów tej samej stacji telewizyjnej, w której ona była zatrudniona.
Wiem, że brzmi to dość zawile. Ale dobrze oddaje kwestię, w związku z którą serialowe perypetie mi się przypomniały. Natrafiłem w sieci na informację, że przeprowadzono wśród polskich dziennikarzy ankietę na temat bezstronności w tym zawodzie. Na pierwszy rzut oka jej wyniki są niemniej skomplikowane niż losy bohaterów serialu „Rząd”. Z jednej strony padło zdecydowane „nie” dla jakiejkolwiek aktywności dziennikarzy związanej z partiami politycznymi. Z drugiej, pojawiło się spore przyzwolenie na udział dziennikarzy w działaniach organizowanych przez organizacje społeczne, np. marsze o rozmaitym zabarwieniu ideologicznym. Jest tu sprzeczność i wewnętrzny konflikt czy nie? Czy dziennikarz, który pojawi się na wiecu pro albo antyrządowym może być potem bezstronny, gdy za siada przed kamerą, mikrofonem lub klawiaturą komputera?
Oscar Wilde zasugerował kiedyś, że tylko ludzie bez wyobraźni są zawsze bezstronni. Ten wybitny irlandzki twórca stwierdził również, że „Tylko o sprawach, które nas zupełnie nie interesują, możemy wydać rzeczywiście bezstronną opinię, co niewątpliwie jest powodem, że opinia bezstronna jest zawsze absolutnie bezwartościowa”. Jak więc jest z tą bezstronnością? Czy rzeczywiście jest aż taką wartością? A może to kolejny medialny mit, za którym nie stoi żadna namacalna rzeczywistość?
Co to właściwie jest ta bezstronność? Jedna z najczęściej spotykanych definicji mówi, że jest to postawa kogoś, kto nie opowiada się po żadnej ze strony konfliktu czy sporu. Do mnie bardziej przemawia sformułowanie podobne, a jednak wnoszące istotną różnicę. Według niego bezstronność jest stanowiskiem osoby, która nie chce brać udziału w sporze lub konflikcie. W tym ujęciu bezstronność jest nie tyle postawą, ile aktem woli, świadomą decyzją. Myślę, że tak rozumiana bezstronność jest w mediach możliwa i bardzo pożądana. Nie wymaga zatrudniania w redakcjach dziennikarzy bez wyobraźni lub takich, którzy niczym się interesują. Ani takich, którzy nie mają własnych poglądów.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz