Czerwiec, pogoda jak miód, aż tu nagle jeden z moich znajomych
pracowników mediów podzielił się spostrzeżeniem: „Trzeba uczciwie
przyznać, że jest w społeczeństwie gotowość do poświęceń”. „Nie wiem,
czy to już nie zahacza o heroizm” – dodał po chwili z zagadkowym
uśmiechem. Po czym podjął opowieść, mającą uzasadnić jego wniosek
uogólniający.
„Wracam rano ze sklepu ze świeżym pieczywem i
paroma rzeczami na śniadanie dla rodziny, rozkoszuję się rześkim
porankiem, a tu patrzę, pod blokiem stoi sąsiad, który mieszka dwa
piętra wyżej. Stanowił dramatyczny kontrast ze swoim psem, który
radośnie biegał dokoła. Sąsiad był blady, miał podkrążone oczy, ziemistą
cerę, a papieros drżał w jego palcach. Po prostu żal człowieka, więc
się zatrzymałem i pytam, co mu dolega. On na to, z pełną rezygnacją, że
te mistrzostwa go wykończą. ‘Ogląda pan wszystkie mecze?’ – domyśliłem
się, a on pokiwał głową z udręką na twarzy. ‘Nie tylko mecze, komentarze
w studiu też’ – powiedział zachrypniętym głosem. ‘Ale po co pan
wszystko ogląda? Niech pan niektóre mecze odpuści’ – doradziłem w dobrej
wierze, chociaż wbrew interesowi zawodowemu”.
Tu znajomy
pracownik mediów zrobił efektowną przerwę, jakby oczekiwał wyrazów
uznania. Ponagliłem go zniecierpliwionym gestem. Nieco rozczarowany
mówił dalej: „Ja tu do niego z sercem na dłoni, a on jak na mnie nie
wyskoczy: ‘Odpuścić?! Nie po to kupowałem przed mistrzostwami satelitę,
żeby teraz odpuszczać nawet kawałek meczu! Obejrzę wszystko, choćbym
miał paść na pysk’. Taki zdeterminowany i ja tę jego determinację
rozumiem. Zainwestował, więc musi korzystać. Choćby miał zdrowie od tego
stracić. Czy to nie heroizm?”.
Pracownik mediów zamilkł,
wziął garść orzeszków i zaczął po jednym wrzucać do ust. „Raczej
głupota” – odezwał się student dziennikarstwa, który bez skrępowania
przysłuchiwał się naszej rozmowie. „Media są po to, aby nad nimi
panować, a nie żeby one nad nami panowały” – dorzucił tonem mędrca i
wyrobionym gestem sięgnął po telefon, który znów zapiszczał cicho, ale
irytująco. Chyba dziesiąty raz w ciągu ostatniego kwadransa. Student
posługując się dwoma kciukami błyskawicznie odpowiedział na wiadomość.
Znajomy
pracownik mediów skomentował to wymownym spojrzeniem skierowanym w moją
stronę. „Czy ona zgłupiała? Przecież to pewne, że z Niemcami wygramy, a
nie zremisujemy” – zawołał student, jakby wszyscy znali treść jego
internetowych rozmów. „Ja obstawiam dwa-jeden dla naszych” – ucieszył
się znajomy, spoglądając na studenta, jak na bratnią duszę. Obaj
wyczekująco popatrzyli na mnie.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz