czwartek, 9 czerwca 2016

Klaskanie uszami

Znany prezenter poinformował opinię publiczną, że zrezygnował z pracy w telewizji, aby robić, czego oczekują od niego widzowie. Mówił też, że dzięki zmianie pracy będzie mógł robić rzeczy, na których się zna, ale ten aspekt sprawy w mniejszym stopniu przebił się zarówno do tytułów, jak i do świadomości odbiorców. Na przykład mojego znajomego, który natrafiwszy w Internecie na tego newsa odczytał go na głos, zmrużył sceptycznie oczy, zmarszczył nos i odwróciwszy się od laptopa wyraził swoje wątpliwości wobec takiej postawy: „A jak widzowie będą chcieli, żeby stanął na głowie i klaskał uszami, to też spełni ich oczekiwania?”.
„Co w tym złego, że człowiek mediów bierze pod uwagę zdanie odbiorców?” – włączyła się do dyskusji żona znajomego. „Wolisz, żeby nikt się nie liczył ze zdaniem widzów?”. Znajomy się zniecierpliwił. „Znowu to samo. Mnie chodzi o to, że są granice dostosowywania się do oczekiwań tłumu. Media powinny też kształtować odbiorców, a nie tylko schlebiać ich wszystkim zachciankom” – wyjaśnił. „Byłoby dobrze, gdyby schlebiały wszystkim zachciankom. Ja, na przykład, chciałbym przynajmniej raz w tygodniu transmisję jakiegoś koncertu symfonicznego” – zgłosił swoje stanowisko w temacie dziadek, który o muzyce klasycznej potrafił gadać bez przerwy i w każdych okolicznościach. „Ciekawe, ilu jest chętnych na takie transmisje” – burknął mój znajomy.
„No i złapałeś się we własne sidła!” – żona nie kryła triumfu. „W nic się nie złapałem” – zjeżył się znajomy. „Wręcz przeciwnie. Pokazuję, że media nie są od spełniania zachcianek, tylko od rozumnego kształtowania odbiorców”. „A co lepiej ich ukształtuje niż dobra muzyka w świetnym wykonaniu?” – dziadek trzymał się swojego ulubionego tematu. Znajomy wzniósł błagalnie oczy w stronę sufitu. „Na tym świecie jest wiele wartościowych rzeczy, nie tylko muzyka” – podzielił się spostrzeżeniem. „Na przykład komiksy!” – zawołał średni syn znajomego, który nagle stanął w drzwiach. „Pytał cię ktoś o zdanie?” – znajomy podjął próbę zgaszenia jego entuzjazmu. Młody jednak nie dał za wygraną. „Zobaczycie, że kiedyś będą za komiksy dawać nagrody Nobla” – oświadczył z głębokim przekonaniem.
„Najlepiej, żeby w mediach było dla każdego coś miłego” – ugodowo zaproponowała żona znajomego. „Przecież teraz są takie możliwości, żeby każdy miał jakąś swoją niszę” – dodała profesjonalnie. „Niszę, niszę” – przedrzeźniał ją znajomy. „Co to za społeczeństwo, w którym każdy siedzi we własnej norze i nie chce wiedzieć, czym żyją inni?” – zapytał retorycznie i wrócił do laptopa.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz