W filmie Quentina Tarantino „Bękarty wojny” nazistowski pułkownik
Hans Landa, którego gra Christoph Waltz, stwierdza w pewnym momencie:
„Uwielbiam plotki! Fakty mogą być mylące, ale plotki, prawdziwe czy nie,
zawsze coś odkrywają”.
Yuval Noah Harari, autor książki „Od
zwierząt do bogów”, która ma w podtytule dopisek „Krótka historia
ludzkości”, idzie jeszcze dalej. Stwierdza co następuje:
„Neandertalczykom i archaicznym homo sapiens zapewne (...) z trudem
przychodziło szeptanie po kątach – ciesząca się złą sławą umiejętność,
która w istocie jest niezbędnym warunkiem zaistnienia współpracy dużej
liczby osób. Nowe umiejętności językowe, jakie homo sapiens nabył mniej
więcej przed 70 tysiącami lat, pozwalały mu na oddawanie się plotkom
przez długie godziny. Dzięki wiarygodnym informacjom co do tego, komu
można zaufać, skromne liczebnie grupy mogły się rozrastać, a homo
sapiens zdołał wypracować ściślejsze i bardziej wyrafinowane rodzaje
współpracy”. Zdaniem Harariego „Teoria plotki może wydawać się żartem,
ale znajduje potwierdzenie w licznych badaniach. Nawet dziś przeważająca
część komunikacji międzyludzkiej – jak choćby e-maile, rozmowy
telefoniczne czy artykuły prasowe – to plotka. Przychodzi nam ona tak
naturalnie, że można odnieść wrażenie, że język wyewoluował właśnie w
tym celu”.
Harari artykuły prasowe wymienia w kontekście
plotki jakby mimochodem. Zrównuje je z mailami i pogaduszkami przez
telefon. A przecież mamy tu do czynienia z zupełnie różnymi poziomami
międzyludzkiej komunikacji! Lub przynajmniej wydawać się może, że w
aktywności mediów, w pracy dziennikarskiej, chodzi o coś innego niż
powtarzanie i kolportowanie niesprawdzonych, zasłyszanych tu czy tam
wiadomości. Może to już nieaktualne w czasach, gdy pracownicy nawet
bardzo poważnych redakcji otwarcie przyznają, że głównym źródłem
informacji są dla nich portale społecznościowe i dodają, że na pierwszym
miejscu stawiają jak najszybsze puszczenie newsa w świat, więc na
sprawdzanie prawdziwości i rzetelności nie ma czasu. Oznacza to, że
nawet bardzo opiniotwórcze i wpływowe media również biorą udział w
powtarzaniu plotek, trudno je więc traktować jako źródło wiarygodnej
informacji.
Znany z niechęci do plotek i plotkowania papież
Franciszek podczas niedawnego spotkania z włoskimi dziennikarzami użył
bardzo mocnego stwierdzenia: „Rozprzestrzenianie plotek to przykład
terroryzmu, kiedy można zabić językiem”. Dodał, że jest to „prawdziwa
teza” w odniesieniu do dziennikarzy, bo ich głos „może dotrzeć do
każdego i jest potężną bronią”. Ostre słowa. Ale czy nie warte uwagi?
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz