czwartek, 16 lutego 2017

To jest twarz nienawiści

Zdjęcie, które zostało uznane za najlepsze w tegorocznej edycji konkursu World Press Photo wywołało w środowisku ludzi mediów gorącą dyskusję. To bardzo dobrze. Byłoby źle, gdyby ten werdykt przeszedł bez echa, a przede wszystkim bez refleksji nad nim.
Dlaczego? Ponieważ fotografia, która otrzymała główna nagrodę, pokazuje mordercę. Terrorystę. Uwieczniono na niej moment chwilę po tym, jak 22-letni turecki policjant 19 grudnia ub.r. w Centrum Sztuki Współczesnej w Ankarze ranił trzy osoby i zabił ambasadora Rosji w Turcji. Na zdjęciu terrorysta trzyma w prawej dłoni pistolet, lewą wznosi w górę z palcem wymierzonym w niebo. Sprawia wrażenie kogoś, kto odniósł zwycięstwo. Kto triumfuje, bo wypełnił swoją życiową misję. Widać, że coś krzyczy. Ci, którzy pamiętają tamto zdarzenie, wiedzą, że chwilę później już nie żył, został zastrzelony przez innych policjantów.
W wypowiedziach jurorów, którzy nagrodzili właśnie tę fotografię, raz po raz pojawia się słowo nienawiść. Jeden stwierdził, że jest to „wręcz wybuchowe zdjęcie, które pokazuje nienawiść”. Inny zauważył: „Patrząc na nie czuje się to, co dzieje się w Europie, w Ameryce, co dzieje się na Dalekim Wschodzie i na Bliskim Wschodzie, w Syrii, i ten obraz o tym mówi. To jest twarz nienawiści”.
Pojawiły się zarzuty, że tegoroczny werdykt konkursu World Press Photo jest promocją przemocy i terroryzmu. To zarzut, którego nie można bagatelizować. Terroryści wszelkiej maści używają mediów na równi z bronią do siania chaosu i przerażenia. Chcą, żeby straszne zło, które popełniają, było nagłaśniane i jak najszerzej kolportowane. Aby strach, podziały, nienawiść, były wszechobecne. Żerują na pogoni za coraz bardziej szokującym newsem, która zdominowała współczesne środki przekazu. Wykorzystują tę ich słabość, aby sprawiać wrażenie, że są silni i niepokonani. Chcą rozgłosu i go dostają. Nawet w nadmiarze.
Ci, którym tegoroczna decyzja jury World Press Photo skupiają się przede wszystkim na jakości zdjęcia i na jego autorze. Zwracają uwagę, że nie zabrakło mu zimnej krwi i odwagi, aby w takim momencie zrobić doskonałą pod względem formalnym fotografię. Podkreślają jego profesjonalizm i sprawność.
Myślę, że w tak prestiżowym konkursie fundamentalne pytanie brzmi nie tylko „Co nagradzamy?”, ale również, a raczej przede wszystkim, „Po co nagradzamy?”. Nagrodzone zdjęcia docierają do milionów ludzi na świecie. Dociera też do nich zawarte w obrazach przesłanie. W tym roku zobaczyli profesjonalnie sportretowaną nienawiść.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz