Jak widać, stosowna okazja zaistniała, ponieważ opublikowany pod koniec kwietnia dokument został w połowie marca przyjęty na 375. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski.
Obszerna wypowiedź polskich biskupów w kwestii mocno w ostatnich latach dyskutowanej i śmiało można powiedzieć, że gorącej, została bardzo dobrze przyjęta. Oczywiście od razu pojawiły się próby jednostronnej interpretacji i dociekania, kogo na krajowej scenie politycznej pasterze Kościoła w Polsce ganią, a kogo głaszczą. Jednak instrumentalne traktowanie tego konkretnego dokumentu nie jest wcale proste. Mówi on o rzeczach podstawowych, wręcz elementarnych, które niezbyt poddają się propagandowej manipulacji.
Nie zabrakło też głosów, które właśnie ten fakt uznają za słabość biskupiej wypowiedzi. Zarzucają biskupom, że nie wnoszą do bardzo istotnej dyskusji o patriotyzmie niczego nowego, a jedynie przypominają rzeczy oczywiste, od dawna, jeśli chodzi o nauczanie Kościoła, wiadome.
Czy to faktycznie wada? Myślę, że nie. Myślę też, że żyjemy w czasach, w których istnieje duże zapotrzebowanie na przypominanie fundamentalnych zasad, dotyczących bardzo wielu sfer życia społecznego. Zapotrzebowanie to w sposób naturalny w Polsce adresowane jest w stronę Kościoła. Wielu ludzi oczekuje jego głosu np. w kwestiach związanych ze sprawiedliwością społeczną, edukacją czy kulturą.
W dniu, w którym w Polsce opublikowano dokument Konferencji Episkopatu o patriotyzmie, w Watykanie papież Franciszek przemawiał do uczestników II Międzynarodowego Kongresu Akcji Katolickiej. Między innymi za bardzo ważną uznał obecność członków tego stowarzyszenia na płaszczyźnie politycznej, zawodowej w świecie przedsiębiorczości, ale także w więzieniach, szpitalach, na ulicach, w slumsach i zakładach pracy. Wszędzie tam są katolicy, którzy w panującym zamęcie mimo nieraz najlepszych intencji, gubią się i postępują wbrew Ewangelii. Potrzebują przypominania o tym, jak nią żyć w konkretnych życiowych sytuacjach.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz