W związku z moim niedawnym felietonem o słowach zwrócił mi ktoś uwagę
na interesujące zjawisko. Polega ono na tym, że słowa zachowują się
trochę jak ludzie. Na przykład znikają z przestrzeni publicznej na jakiś
czas, po czym wracają - bywa, że trochę zmienione - i zaczynają na nowo
funkcjonować w dość skromnym zestawie wyrazów, których używamy na co
dzień. Ta uwaga zbiegła się w czasie ze spostrzeżeniem jednego z moich
znajomych, który przerzucając jakieś czasopismo skonstatował: „Wygląda,
jakby przed papieżem Franciszkiem pokora nie istniała”.
Rzeczywiście,
pokora to słowo, które w ostatnich tygodniach wróciło do łask. Raz po
raz ktoś je wyciąga, niczym królika z kapelusza i obraca na wszystkie
strony, jakby dokonał dziejowego odkrycia. Nawet bulwarówki
przeprowadzają dziennikarskie śledztwa, szukając odpowiedzi na pytania w
rodzaju „Skąd się bierze pokora papieża Franciszka?”.
Ponieważ
modne są dzisiaj skojarzenia, postanowiłem się dowiedzieć, co też
ludziom w okolicy przychodzi na myśl, gdy pada słowo „pokora”. No i od
razu wpadka. „Pokorne cielę dwie matki ssie?” – lekko pytającym tonem
odrzekł pierwszy indagowany. A gdy dostrzegł moją zawiedzioną minę,
szybko dodał: „Czego się ksiądz krzywi, przecież to pozytywne
przesłanie” i doradził mi, żebym sprawdził w Internecie interpretację
zacytowanego przysłowia. Sprawdziłem. Ze stron jednej bardzo poważnej
poradni językowej dowiedziałem się, iż „Może się oczywiście zdarzyć, że
ktoś przysłowia „Pokorne cielę dwie matki ssie” użyje ironicznie. Jednak
w jego podstawowym użyciu mamy do czynienia raczej z pochwałą
posłuszeństwa, które jakoby spotyka się z nagrodą, i to podwójną”
(poradnia.pwn.pl).
Innym przepytywanym przeze mnie pokora
jawiła się głównie, jako odwrotność pychy. Mówiąc językiem biblijnym,
jako skromność, będącą przeciwstawieniem próżności. Jedna dziewczyna
zacytowała słowa Jezusa: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode
Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz
waszych”. A wchodzący w życie absolwent obejrzał mnie uważnie od góry do
dołu i z powrotem, po czym oświadczył: „Czym jest pokora, to ja może
nie wiem. Ale czym jest upokorzenie, wiem na pięćset procent, odkąd
szukam pracy. Ksiądz wie, jak się dzisiaj traktuje człowieka? Czego się
od niego oczekuje? Żeby był jak dywanik, leżał nisko i pozwalał się
deptać”.
Natknąłem się też na pewną polonistkę ze średnim
stażem zawodowym. „Duma bez pokory – to próżność; pokora bez dumy to
podłość” – zacytowała od razu Zygmunta Krasińskiego. „Wpaja to pani
swoim uczniom?” – zapytałem, ze zdziwieniem słysząc własny głos.
Odwróciła wzrok. „Staram się” - wyszeptała. stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
czwartek, 23 maja 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz