czwartek, 23 maja 2013

Czym jest pokora

W związku z moim niedawnym felietonem o słowach zwrócił mi ktoś uwagę na interesujące zjawisko. Polega ono na tym, że słowa zachowują się trochę jak ludzie. Na przykład znikają z przestrzeni publicznej na jakiś czas, po czym wracają - bywa, że trochę zmienione - i zaczynają na nowo funkcjonować w dość skromnym zestawie wyrazów, których używamy na co dzień. Ta uwaga zbiegła się w czasie ze spostrzeżeniem jednego z moich znajomych, który przerzucając jakieś czasopismo skonstatował: „Wygląda, jakby przed papieżem Franciszkiem pokora nie istniała”.

Rzeczywiście, pokora to słowo, które w ostatnich tygodniach wróciło do łask. Raz po raz ktoś je wyciąga, niczym królika z kapelusza i obraca na wszystkie strony, jakby dokonał dziejowego odkrycia. Nawet bulwarówki przeprowadzają dziennikarskie śledztwa, szukając odpowiedzi na pytania w rodzaju „Skąd się bierze pokora papieża Franciszka?”.

Ponieważ modne są dzisiaj skojarzenia, postanowiłem się dowiedzieć, co też ludziom w okolicy przychodzi na myśl, gdy pada słowo „pokora”. No i od razu wpadka. „Pokorne cielę dwie matki ssie?” – lekko pytającym tonem odrzekł pierwszy indagowany. A gdy dostrzegł moją zawiedzioną minę, szybko dodał: „Czego się ksiądz krzywi, przecież to pozytywne przesłanie” i doradził mi, żebym sprawdził w Internecie interpretację zacytowanego przysłowia. Sprawdziłem. Ze stron jednej bardzo poważnej poradni językowej dowiedziałem się, iż „Może się oczywiście zdarzyć, że ktoś przysłowia „Pokorne cielę dwie matki ssie” użyje ironicznie. Jednak w jego podstawowym użyciu mamy do czynienia raczej z pochwałą posłuszeństwa, które jakoby spotyka się z nagrodą, i to podwójną” (poradnia.pwn.pl).

Innym przepytywanym przeze mnie pokora jawiła się głównie, jako odwrotność pychy. Mówiąc językiem biblijnym, jako skromność, będącą przeciwstawieniem próżności. Jedna dziewczyna zacytowała słowa Jezusa: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych”. A wchodzący w życie absolwent obejrzał mnie uważnie od góry do dołu i z powrotem, po czym oświadczył: „Czym jest pokora, to ja może nie wiem. Ale czym jest upokorzenie, wiem na pięćset procent, odkąd szukam pracy. Ksiądz wie, jak się dzisiaj traktuje człowieka? Czego się od niego oczekuje? Żeby był jak dywanik, leżał nisko i pozwalał się deptać”.

Natknąłem się też na pewną polonistkę ze średnim stażem zawodowym. „Duma bez pokory – to próżność; pokora bez dumy to podłość” – zacytowała od razu Zygmunta Krasińskiego. „Wpaja to pani swoim uczniom?” – zapytałem, ze zdziwieniem słysząc własny głos. Odwróciła wzrok. „Staram się” - wyszeptała. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz