W przypowieści o talentach (Mt 25,14-30), uważanej powszechnie za
paralelną z przypowieścią o minach (Łk 19,11-28) jest rzadko przez
komentatorów zauważana warstwa, której w tej drugiej Chrystusowej
opowieści zdecydowanie brakuje. Chodzi o sposób, w jaki udający się w
podróż właściciel majątku, rozdziela go między swe sługi.
W
przypowieści o minach (nota bene zawierającej zdaniem specjalistów
wyraźne odniesienia do ówczesnej sytuacji politycznej) wszyscy słudzy
otrzymują dokładnie tyle samo. Niezależnie od posiadanych zdolności i
umiejętności gospodarowania. Okazują się one w pewnym sensie dopiero po
powrocie pana do domu. Mając do dyspozycji jedną minę ktoś zarobił
dziesięć, a kto inny tylko pięć. Pan jednak dając wszystkim po równo nie
okazywał w żaden sposób zróżnicowania oczekiwań wobec nich.
Bohater
przypowieści o talentach postąpił inaczej. "Jednemu dał pięć talentów,
drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności". Zachował
się jak menedżer potrafiący dostosować zadania do możliwości pracownika.
Zastosował w praktyce słowa Jezusa: "Komu wiele dano, od tego wiele
wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać
będą" (Łk 12,48). A patrząc z ludzkiego punktu widzenia, starał się z
jednej strony zmaksymalizować zyski, z drugiej, zminimalizować straty.
Więcej powierzył temu, kto - w jego ocenie - miał większe predyspozycje
do biznesu.
Co ciekawe, ten, który nie zarobił, w
obydwu przypowieściach spotkał się z równie negatywną oceną i z karą. To
daje do myślenia... stukam.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz