Siedzieliśmy w niewielkim gronie już od pewnego czasu. W kącie cicho
pomrukiwał telewizor, migając w przestrzeń pstrokacizną obrazów. Po
omówieniu wszystkich aktualnych tematów, które przy bardziej
szczegółowej analizie okazały się zdumiewająco nieistotne, mozolne
poszukiwanie nowego przedmiotu rozmowy przerywaliśmy długimi chwilami
milczenia. Czuliśmy jak czas nabiera ciężaru i byliśmy przygotowani, aby
się z nim zmierzyć.
Chociaż nie wszyscy. Najmłodszy z nas
z narastającą częstotliwością spoglądał na zegarek. Wykonywał przy tym
szybki, ukradkowy ruch ręką, który nawet najspokojniejszego człowieka
doprowadziłby do irytacji.
„Wprowadzasz atmosferę
nerwowości” – napomniał w końcu najmłodszego zażywny mężczyzna w średnim
wieku, który miał u wszystkich poważanie nie z racji liczby przeżytych
lat, ale całościowej postawy i długiej listy osiągnięć, którą mógł się
pochwalić.
Najmłodszy zarumienił się, dotknięty naganą. „Ileż można czekać?” – wybuchnął i znów sprawdził, która godzina.
Okazało
się, że od razu znalazł sojuszniczkę w osobie studentki, niewiele
starszej od niego. „On ma rację. To czekanie może zabić” – powiedziała
matowym głosem i wyjęła z torebki telefon komórkowy. „Dowiem się, jak
długo jeszcze” – wyjaśniła, chociaż nikt nie pytał.
„Daj
spokój. Nie możemy pokazywać, jak bardzo nam zależy” – zabronił jej
mężczyzna w średnim wieku i łyknął kawy z filiżanki. „W życiu trzeba
umieć czekać” – stwierdził, ale nie zabrzmiało to jak pouczenie. „Samo
czekanie jest nadzieją” – dodał nagle, a ja uświadomiłem sobie, że znam
te słowa. To Anna Kamieńska. Znałem nawet dalszy ciąg: „Czekam, a więc
mam nadzieję. Gorzki smak nadziei”.
Dziewczyna z namysłem schowała telefon.
Nie
odzywałem się, choć przedłużające się oczekiwanie denerwowało mnie tak
bardzo, że miałem ochotę stukać palcami w blat stołu w rytm zasłyszanej
rano melodii. Albo wstać i zacząć wytrwałą wędrówkę tam i z powrotem na
dystansie trzech metrów.
Mężczyzna w średnim wieku
popatrzył na nas uważnie, jakby chciał zajrzeć w każde serce i przejrzeć
myśli w każdej głowie. „Bardzo lubię Goethego” – wyznał nagle. „To
mądry człowiek był. Znał życie. Od dawna kieruję się w tym, co robię,
dwiema jego myślami. Jedna brzmi: Kto ma słuszność i cierpliwość, dla
tego przyjdzie też odpowiedni czas. A druga jest następująca: Nie tylko
sztuka i wiedza, ale także cierpliwość musi być częścią dzieła”.
„Nic dziwnego, że masz na koncie tyle sukcesów” – pomyślałem. Ale na głos tego nie powiedziałem. Nie chciałem wyjść na lizusa. stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie radia eM
czwartek, 27 lutego 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz