Nie trzeba być szpiegiem ani agentem służb specjalnych, żeby
zauważyć, że święta to okres, który media znoszą nie najlepiej. Tak,
jakby sobie nie potrafiły poradzić z odmiennością tego czasu. Z jego
wyjątkowością i radykalną różnicą wobec tego, co nazywamy codziennością i
powszedniością. I chyba jeszcze z czymś. Z pozytywnym przekazem, który
niesie w sobie świętowanie. Wciąż szukają sposobu, jak włączyć się w
sytuacje, w których dobro daje o sobie znać bez triumfalizmu, a jednak
zdecydowanie i konsekwentnie. To nie jest łatwe.
Panuje dość
powszechna opinia, przypominająca przesąd, że dobro jest nudne,
natomiast zło to coś naprawdę ciekawego. Coś, czym warto się zająć, na
czym warto skupić uwagę. To nieprawda. Zło wydaje się o wiele bardziej
medialne, nie tylko dlatego, że jest łatwe w pokazywaniu i opisywaniu, a
więc wymaga o wiele mniej wysiłku niż dobro. Zło wydaje się
interesujące, bo jest krzykliwe i lubi skupiać na sobie uwagę. Ono
wdziera się w naszą rzeczywistość, chce być najważniejsze.
Dlaczego
tak wielu ludziom dobro wydaje się nudne? Pewną wskazówkę do
znalezienia odpowiedzi na to pytanie można znaleźć u Nikołaja
Bierdiajewa, rosyjskiego filozofa, zaliczanego do największych
myślicieli prawosławnych XX wieku. Zauważył on, że dobro jest
śmiertelnie nudne, jeśli nie jest twórcze. Czy dobro może nie być
twórcze? Myślę, że jest ono twórcze z natury. Jednak jego kreatywność
nie jest nachalna i narzucająca się. Nie ma w nim efekciarstwa.
Niektórzy uważają nawet, że dobro jest ukryte i trzeba go szukać. Myślę,
że wystarczy po prostu chcieć je dostrzec, a zobaczy się go całe
mnóstwo. Także w sobie.
Ks. Józef Tischner stwierdził, że
„Człowiek jest takim drzewem, które czuje w sobie dobro i dlatego nie
chce złych owoców rodzić”. Mówił też, że dobro istnieje jako konkretna
dobroć i wolność konkretnego człowieka. Nie jest abstrakcyjne. Nie jest
wydumaną ideą, wokół której trzeba gromadzić zwolenników, aby zbudowali
na jej podstawie ideologię służącą im do objaśniania świata, a potem
szerzyli ją, narzucali innym, bronili jej przed zagrożeniami.
Konkretność
dobra – paradoksalnie - powoduje, że jest ono trudne do pokazywania w
mediach. Jest oryginalne, nieschematyczne, nieszablonowe. Ale jakże
przez to atrakcyjne! Jeśli się to zechce wydobyć.
Już za kilka dni
będzie można usłyszeć z wielu ust: „Święta, święta i po świętach”.
Jedni będą to mówili z ulgą, inni z żalem. Ale to nie musi się stać.
Pewna amerykańska pisarka zauważyła: „Święta nigdy się nie kończą, jeśli
nie chcesz”. Dlaczego? Bo „Święta to stan umysłu”.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz