czwartek, 24 grudnia 2015

Mediów świąteczne problemy

Nie trzeba być szpiegiem ani agentem służb specjalnych, żeby zauważyć, że święta to okres, który media znoszą nie najlepiej. Tak, jakby sobie nie potrafiły poradzić z odmiennością tego czasu. Z jego wyjątkowością i radykalną różnicą wobec tego, co nazywamy codziennością i powszedniością. I chyba jeszcze z czymś. Z pozytywnym przekazem, który niesie w sobie świętowanie. Wciąż szukają sposobu, jak włączyć się w sytuacje, w których dobro daje o sobie znać bez triumfalizmu, a jednak zdecydowanie i konsekwentnie. To nie jest łatwe.
Panuje dość powszechna opinia, przypominająca przesąd, że dobro jest nudne, natomiast zło to coś naprawdę ciekawego. Coś, czym warto się zająć, na czym warto skupić uwagę. To nieprawda. Zło wydaje się o wiele bardziej medialne, nie tylko dlatego, że jest łatwe w pokazywaniu i opisywaniu, a więc wymaga o wiele mniej wysiłku niż dobro. Zło wydaje się interesujące, bo jest krzykliwe i lubi skupiać na sobie uwagę. Ono wdziera się w naszą rzeczywistość, chce być najważniejsze.
Dlaczego tak wielu ludziom dobro wydaje się nudne? Pewną wskazówkę do znalezienia odpowiedzi na to pytanie można znaleźć u Nikołaja Bierdiajewa, rosyjskiego filozofa, zaliczanego do największych myślicieli prawosławnych XX wieku. Zauważył on, że dobro jest śmiertelnie nudne, jeśli nie jest twórcze. Czy dobro może nie być twórcze? Myślę, że jest ono twórcze z natury. Jednak jego kreatywność nie jest nachalna i narzucająca się. Nie ma w nim efekciarstwa. Niektórzy uważają nawet, że dobro jest ukryte i trzeba go szukać. Myślę, że wystarczy po prostu chcieć je dostrzec, a zobaczy się go całe mnóstwo. Także w sobie.
Ks. Józef Tischner stwierdził, że „Człowiek jest takim drzewem, które czuje w sobie dobro i dlatego nie chce złych owoców rodzić”. Mówił też, że dobro istnieje jako konkretna dobroć i wolność konkretnego człowieka. Nie jest abstrakcyjne. Nie jest wydumaną ideą, wokół której trzeba gromadzić zwolenników, aby zbudowali na jej podstawie ideologię służącą im do objaśniania świata, a potem szerzyli ją, narzucali innym, bronili jej przed zagrożeniami.
Konkretność dobra – paradoksalnie - powoduje, że jest ono trudne do pokazywania w mediach. Jest oryginalne, nieschematyczne, nieszablonowe. Ale jakże przez to atrakcyjne! Jeśli się to zechce wydobyć.
Już za kilka dni będzie można usłyszeć z wielu ust: „Święta, święta i po świętach”. Jedni będą to mówili z ulgą, inni z żalem. Ale to nie musi się stać. Pewna amerykańska pisarka zauważyła: „Święta nigdy się nie kończą, jeśli nie chcesz”. Dlaczego? Bo „Święta to stan umysłu”.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz