Czy w Polsce wraca kwestia wolności słowa? Czy to, co na naszych
ziemiach potwierdził już Kazimierz Wielki w zbiorze praw nazwanym
statutami wiślickimi, znalazło się znów w stanie zagrożenia? Niektórzy
twierdzą, że tak. Inni wskazują, że to zagrożenie pojawiło się już dość
dawno i że gotowość do specyficznego pojmowania wolności słowa wykazują
politycy najrozmaitszych opcji.
Często można spotkać się z opinią,
że odzyskanie wolności słowa to jedna z największych naszych zdobyczy
po roku 1989. O wiele rzadziej pojawiają się tacy, którzy traktują ją w
kategoriach zadania i zobowiązania.
Dwa lata po przełomie roku
1989 Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Ojczyzny wygłosił wielką, moim
zdaniem wciąż czekającą na rzeczywiste przyjęcie, przetrawienie i
wprowadzenie w życie, katechezę poświęconą Dekalogowi – dziesięciu
przykazaniom. Być może ten i ów pamięta, z jakim emocjonalnym
zaangażowaniem Papież-Polak zwracał się wówczas, w 1991 roku, do swoich
rodaków.
Wśród wielu tematów, które wówczas poruszył, znalazła się
również sprawa wolności słowa. Przy omawianiu którego przykazania Jan
Paweł II ją poruszył? Ósmego. Tego wiążącego się z prawdą, która
obowiązuje człowieka w relacjach z innymi ludźmi i w całym życiu
społecznym. Tego, które w najprostszej wersji brzmi „Nie mów fałszywego
świadectwa”.
Papież zrobił wówczas coś zaskakującego. Zauważając,
że w odnowionej Polsce nie ma już urzędu cenzury, różne stanowiska i
poglądy mogą być przedstawiane publicznie, że została przywrócona —
jakby powiedział Cyprian Norwid — „wolność mowy”, Jan Paweł II
stwierdził zdecydowanie: „Wolność publicznego wyrażenia swoich poglądów
jest wielkim dobrem społecznym, ale nie zapewnia ona wolności słowa”.
Jak
uzasadnił to rozróżnienie między swobodą wypowiedzi a wolnością słowa?
„Niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne.
Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może nawet
nienawiścią lub pogardą dla innych — dla tych na przykład, którzy różnią
się narodowością, religią albo poglądami. Niewielki będzie pożytek z
mówienia i pisania, jeśli słowo będzie używane nie po to, aby szukać
prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale tylko po to, by zwyciężać w
dyskusji i obronić swoje — może właśnie błędne — stanowisko” –
powiedział, wskazując realne i nieustanne zagrożenia dla wolności słowa.
Wkrótce
minie 25 lat od wypowiedzenia tych słów przez świętego Papieża
urodzonego w Wadowicach. Skierował je do nas, do Polaków, z głębokim
zatroskaniem o to, co zrobimy z odzyskaną wolnością. Nie tylko w tej
sferze, która odnosi się do mediów.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz