Ktoś mnie zapytał, dlaczego od pewnego czasu przestałem w
cotygodniowych felietonach relacjonować pogaduszki przy grillu albo
kawie i herbacie z ciastkiem, a skupiłem się niemal całkowicie na
kwestiach związanych z mediami. Powodów jest kilka.
Jeden z nich
dotyczy samych spotkań, których przebieg relacjonowałem. W opisywanym
przeze mnie gronie doszło w minionych tygodniach do radykalnej
polaryzacji stanowisk w wielu kwestiach. Wzrósł przy tym gwałtownie
poziom emocji, co znalazło wyraz w stosowanym przez uczestników języku i
argumentacji. W rezultacie część stałych bywalców spotkań się
wykruszyła, co wpłynęło z kolei na częstotliwość zgromadzeń. Z tego, co
słyszałem, wynika, że życie towarzyskie większości omawianej grupy toczy
się obecnie w kręgach bardziej jednolitych pod względem poglądowym.
Wśród
wielu powodów jest również ten dotyczący mediów. Ich rola nie tylko w
opisywaniu i opowiadaniu rzeczywistości, ale także w jej kształtowaniu i
formowaniu dotyczących jej ocen i opinii odbiorców jest nie tylko
ogromna, ale też coraz bardziej specyficzna.
Coraz częściej ze
świata mediów słychać, że obiektywizm jest tam mitem i w związku
powyższym dziennikarz nie musi być obiektywny. Problem jest elementem
szerszego zagadnienia dotyczącego statusu dziennikarza – czy jest on
obserwatorem czy uczestnikiem zdarzeń. Zapewne dyskusje w tej materii
będą się toczyć długo i z różnym natężeniem.
Mnie jednak coraz
bardziej interesuje sprawa rzetelności w działaniach mediów. Prawo
prasowe nakłada na dziennikarzy obowiązek szczególnej staranności i
rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych. Po czym
poznać, że dziennikarz jest rzetelny? Według słownika po tym, że
wypełnia należycie swe obowiązki, a także po tym, że efekt jego pracy
jest zgodny z prawdą, wiarygodny.
I tu zaczynają się poważne
schody na naszym podwórku. W ciągu kilku dni natknąłem się na dwa
przykłady potwierdzające taką diagnozę. Pierwszy dotyczy 13 grudnia.
Dziennikarze o całkiem znanych nazwiskach zaczęli kolportować wiadomość,
że w jednym kanałów informacyjnych właśnie tego dnia nadano wywiad z
człowiekiem, który w dniu wprowadzenia stanu wojennego był rzecznikiem
ówczesnego rządu. Okazało się, że to nieprawda. Jednak iluś ludzi
pierwszą informację poznało, a jej sprostowania nie.
Droga sprawa
jest może mniej oburzająca, ale jednak mocno wstydliwa. Sporo mediów, w
tym także kościelnych, upowszechniło z entuzjazmem, radosną fotę papieża
Franciszka, opisują ją jako pierwsze w dziejach selfie zrobione przez
Następcę św. Piotra. Niestety, rychło wyszło na jaw, że rzekomy profil
Stolicy Apostolskiej na Instagramie jest nieprawdziwy, jak i samo
zdjęcie nie zostało zrobione własnoręcznie przez Papieża.
Zjawisko
bezmyślnego kopiowania i powielania niesprawdzonych informacji zaczyna
być w mediach poważnym problemem, a dla odbiorców dotkliwym i groźnym
utrapieniem. Wygląda na to, że tylko oni są w stanie wymóc na
pracownikach mediów powrót do kryterium prawdy, jako podstawowej zasady
pozwalającej upowszechnić jakąś wiadomość.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz