czwartek, 17 marca 2016

Powró mamy

Mama wchodzi do domu i niemal w drzwiach głośno obwieszcza swój powrót. Zero reakcji. Jej mąż i dwoje dzieci wpatrują się w ekrany elektronicznych gadżetów. Zdesperowana kobieta znika w kuchni i po chwili wysyła do swych najbliższych selfie. Rodzina wreszcie dostrzega obecność matki. Ale to nie ona jest na pierwszym planie na zdjęciu. Ważniejsze od niej jest pudełko ze smakołykami. To ono skupia uwagę całej rodziny. Przy okazji korzysta też mama. Zostaje zauważona i doceniona.
Nie wymyśliłem tego. Po prostu streściłem reklamę znanych cukierków, która pojawia się od pewnego czasu w mediach. Jest kolejnym odcinkiem swego rodzaju serialu, który sugeruje, że słodycze konkretnej firmy mają zbawienny wpływ na życie rodzinne. Jednak obraz rodziny, jaki przynosi ten konkretny epizod, mnie osobiście wydał się na tyle przygnębiający, że podzieliłem się smutną refleksją z kilkoma osobami.
„Co zrobić, tak to teraz w rodzinach wygląda. Autorzy reklamy są niezłymi obserwatorami i tyle” – zauważył znajomy spec od marketingu, nie kryjąc, że jemu się filmik podobał. „Naprawdę myślisz, że to prawdziwy obraz współczesnej rodziny?” – przedstawiła wątpliwości matka dwójki dzieci. „Nie byłabym aż tak pesymistycznie nastawiona. Obawiam się jednak, że dzięki takim reklamom liczba rodzin, w których trzeba będzie w jakiś sposób kupować uwagę najbliższych, wzrośnie” – dodała. „Twoim zdaniem reklamy mają aż taki wielki wpływ na kształtowanie wzorców?” – zapytałem z niepokojem. Pokiwała głową. „W ogóle media” – powiedziała.
„To prawda” – odezwał się milczący dotąd dyrektor szkoły. „Przeczytałem gdzieś, że to proces nieodwracalny. Zwłaszcza media społecznościowe zastępują dzisiaj młodym autorytet rodziny, szkoły, grupy rówieśniczej. Powodują, że nastolatki w sposób całkowicie bezkrytyczny przyjmują za swoje najgorsze wzorce, jakie można sobie wyobrazić”.
„Najłatwiej wrzucić winę na media” – zirytował się spec od marketingu. „Skoro mają taka siłę rażenia i moc kształtowania społecznych zachowań, to równie dobrze można je wykorzystywać do kształtowania pozytywnych postaw i zachowań” – zauważył. „Tak? A kto to ma robić?” – dyrektor szkoły też nie krył emocji. „Ci, którzy są sprawą zainteresowani” – odrzekł już spokojniej spec od marketingu. „Pan, pani, ksiądz, ja” – wyliczał, wskazując palcem. „Ale przecież nie mamy takiej siły oddziaływania, jak wielkie firmy. Ani takich pieniędzy” – zmartwiła się matka dwójki dzieci. Spec od marketingu machnął ręką. „Pieniądze to kwestia drugorzędna. Najważniejsza jest wola działania i osiągnięcia celu” – stwierdził. „Od tego trzeba zacząć”.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz