czwartek, 24 marca 2016

Za kulisami interpretacji

Scenarzyści filmowi i serialowi już dawno wykryli, że wśród kulis, za które ludzie chętnie zaglądają, są kulisy mediów. Co prawda jeden z moich znajomych stanowczo się od tego zainteresowania odcina i pyta, czy kierowcę interesuje, o czym dyskutują przy produkcji samochodu inżynierowie i robotnicy, ale jest w swym braku zaciekawienia odosobniony. Nie trzeba być bardzo bystrym, żeby zauważyć, że efekt działalności produkcyjnej mediów znacząco wykracza poza możliwość przemieszczenia się z punktu A do punktu B. Nic dziwnego, że wielu chce wiedzieć, przynajmniej naskórkowo, jak też się ten specyficzny produkt, dostarczany odbiorcom już nie tylko do domu, ale wszędzie, gdziekolwiek się oni znajdują, uciera i konstruuje.
„Wyobraża sobie ksiądz jak wyglądałoby redakcyjne kolegium związane z relacjonowaniem męki, śmierci i Zmartwychwstania Jezusa?” – spytał zaczepnie pewien nastolatek, który już podjął mocne postanowienie, że zostanie człowiekiem mediów, cokolwiek to w latach jego dorosłości będzie oznaczać. „Pewnie” – odpowiedziałem, starając się powstrzymać wyobraźnię, która już podsuwała mi rozmaite obrazy i całe dialogi, niczym w scenariuszu. „Najważniejsze przy takim temacie jest rozłożenie akcentów zgodnie z linią programową danej redakcji” – stwierdziłem tonem doświadczonego wykładowcy.
Nastolatek zmarszczył czoło i po chwili zaryzykował: „Chodzi księdzu o to, że inaczej relacjonowałyby wydarzenia media popierające faryzeuszy, inaczej te bliskie Herodowi, jeszcze inaczej te powiązane jakoś z Piłatem, a odmiennie te, które sympatyzują z Apostołami?”. Nieco zaskoczony tą analizą pokiwałem lekko głową i popadłem w zadumę. Zacząłem się zastanawiać, czy dobrze zrobiłem, mówiąc nastolatkowi o tych akcentach. Z drugiej strony jego reakcja dowodziła, że sam już dostrzegł niektóre mechanizmy funkcjonowania świata medialnego. Nastolatek jakby czytał mi w myślach, bo niezniechęcony moim milczeniem zauważył: „No tak, interpretacje faktów mogą powstawać jeszcze zanim one będą miały miejsce. Zwłaszcza wtedy, gdy z góry mniej więcej wiadomo, co się wydarzy”.
W tym momencie nastolatek dostał jakąś wiadomość, więc zajął się swoim smartfonem. Ja natomiast zacząłem sobie wyobrażać, jak wyglądałyby relacje różnych znanych mi mediów z tego, co wydarzyło się w Jerozolimie od Niedzieli Palmowej aż do Niedzieli Zmartwychwstania. Aż mi się w głowie zakręciło od tych wyobrażeń. Dlatego kolegiów redakcyjnych poświęconych temu tematowi wolałem sobie nie wyobrażać. Nie przesadzajmy z tym zaglądaniem za kulisy.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz