Scenarzyści filmowi i serialowi już dawno wykryli, że wśród kulis, za
które ludzie chętnie zaglądają, są kulisy mediów. Co prawda jeden z
moich znajomych stanowczo się od tego zainteresowania odcina i pyta, czy
kierowcę interesuje, o czym dyskutują przy produkcji samochodu
inżynierowie i robotnicy, ale jest w swym braku zaciekawienia
odosobniony. Nie trzeba być bardzo bystrym, żeby zauważyć, że efekt
działalności produkcyjnej mediów znacząco wykracza poza możliwość
przemieszczenia się z punktu A do punktu B. Nic dziwnego, że wielu chce
wiedzieć, przynajmniej naskórkowo, jak też się ten specyficzny produkt,
dostarczany odbiorcom już nie tylko do domu, ale wszędzie, gdziekolwiek
się oni znajdują, uciera i konstruuje.
„Wyobraża sobie ksiądz
jak wyglądałoby redakcyjne kolegium związane z relacjonowaniem męki,
śmierci i Zmartwychwstania Jezusa?” – spytał zaczepnie pewien
nastolatek, który już podjął mocne postanowienie, że zostanie
człowiekiem mediów, cokolwiek to w latach jego dorosłości będzie
oznaczać. „Pewnie” – odpowiedziałem, starając się powstrzymać
wyobraźnię, która już podsuwała mi rozmaite obrazy i całe dialogi,
niczym w scenariuszu. „Najważniejsze przy takim temacie jest rozłożenie
akcentów zgodnie z linią programową danej redakcji” – stwierdziłem tonem
doświadczonego wykładowcy.
Nastolatek zmarszczył czoło i po
chwili zaryzykował: „Chodzi księdzu o to, że inaczej relacjonowałyby
wydarzenia media popierające faryzeuszy, inaczej te bliskie Herodowi,
jeszcze inaczej te powiązane jakoś z Piłatem, a odmiennie te, które
sympatyzują z Apostołami?”. Nieco zaskoczony tą analizą pokiwałem lekko
głową i popadłem w zadumę. Zacząłem się zastanawiać, czy dobrze
zrobiłem, mówiąc nastolatkowi o tych akcentach. Z drugiej strony jego
reakcja dowodziła, że sam już dostrzegł niektóre mechanizmy
funkcjonowania świata medialnego. Nastolatek jakby czytał mi w myślach,
bo niezniechęcony moim milczeniem zauważył: „No tak, interpretacje
faktów mogą powstawać jeszcze zanim one będą miały miejsce. Zwłaszcza
wtedy, gdy z góry mniej więcej wiadomo, co się wydarzy”.
W
tym momencie nastolatek dostał jakąś wiadomość, więc zajął się swoim
smartfonem. Ja natomiast zacząłem sobie wyobrażać, jak wyglądałyby
relacje różnych znanych mi mediów z tego, co wydarzyło się w Jerozolimie
od Niedzieli Palmowej aż do Niedzieli Zmartwychwstania. Aż mi się w
głowie zakręciło od tych wyobrażeń. Dlatego kolegiów redakcyjnych
poświęconych temu tematowi wolałem sobie nie wyobrażać. Nie przesadzajmy
z tym zaglądaniem za kulisy.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz