czwartek, 31 marca 2016

Prima Aprilis i nowa specjalizacja

Nigdy nie rozumiałem idei Prima Aprilis. A już szczególnie nie pojmuję entuzjazmu, z jakim spotyka się ona w mediach. Co to za sztuka kogoś okłamać? I co w tym śmiesznego, że się kogoś – a w przypadku mediów nie chodzi o pojedyncze osoby, lecz duże grupy odbiorców - wprowadzi w błąd?
Prawdziwą sztuką i niebywałym osiągnięciem w sferze medialnej coraz bardziej wydaje się nie umiejętne puszczenie w obieg fałszywej informacji, lecz podanie wiadomości prawdziwej i sprawdzonej. No i przebicie się z nią do jak największej liczby ludzi. Zwłaszcza wtedy, gdy nie zawiera w sobie ogromnego ładunku emocji w porównaniu z szeroko kolportowanymi plotkami i domysłami.
Paradoksalnie im bardziej prawdziwe informacje są odbiorcom potrzebne, tym o nie trudniej. Mogliśmy się o tym przekonać w ostatnich tygodniach w związku z tragicznymi i groźnymi wydarzeniami, którym media poświęciły mnóstwo czasu, miejsca i zainteresowania. Chciałoby się napisać również, że poświęciły im „mnóstwo wysiłku”, ale tu pojawiają się wątpliwości. Czy „mnóstwem wysiłku” można nazwać powtarzanie na wyścigi zasłyszanych i przeczytanych gdzieś w sieci plotek?
Media już dawno same sobie zrobiły wielką krzywdę, rozpoczynając wyścig na newsy. To musiało doprowadzić do sytuacji, w której nie jest ważne, czy wiadomość jest prawdziwa. Ważne, aby podać ją jak najszybciej. Przed innymi.
Niedobór informacji nadrabiany jest komentarzami mniej lub bardziej kompetentnych ekspertów, którzy z braku danych mnożą spekulacje i snują opowieści pod hasłem „co by było, gdyby było”. W rezultacie zamiast uporządkowanego strumienia informacji, rzetelnie przedstawiających wydarzenia, ich przyczyny, przebieg i konsekwencje, odbiorcy otrzymują potop przypadkowych i szczątkowych materiałów, który pogłębia w nich poczucie chaosu i rozbudza do najwyższego stopnia negatywne emocje.
Znajomy, który jest wykładowcą na jednej z licznych dziś uczelni oferujących studia związane z mediami, stwierdził, że gdyby to od niego zależało, już dawno wprowadziłby nową specjalizację – weryfikowanie treści pochodzących z mediów społecznościowych przed upowszechnieniem ich w innego typu środkach przekazu. „Nie wątpię, że przynajmniej najpoważniejsze redakcje w końcu zrozumieją, że kryterium prawdy jest ważniejsze od kryterium szybkości. Odbiorcy już skarżą się na zamęt, który w ich życie wprowadzają mass media. Nie pomagają im ogarnąć rzeczywistości, kolportując na niespotykaną nigdy wcześniej skalę fałsz, pogłoski, wymysły. W czasach, gdy to media decydują o poczuciu bezpieczeństwa milionów ludzi, wiarygodność podawanych przez nie informacji znów stanie się dobrem bardzo poszukiwanym” – stwierdził. Myślę, że ma rację.
A co z Prima Aprilis? Niektórzy uważają, że fałszywy alarm bombowy na lotnisku to świetny żart. Ale są w zdecydowanej mniejszości.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz