czwartek, 7 kwietnia 2016

Temat nie ma znaczenia

Znajomy spec od manipulowania innymi twierdzi, że wielką awanturę można wywołać zawsze i wszędzie. „Temat nie ma znaczenia” – mówi i robi krótki wykład na temat odwoływania się do emocji. „Ludzie mają to do siebie, że uwielbiają się dzielić i identyfikować. Wystarczy im podsunąć liderów dwóch ugrupowań, zajmujących skrajne stanowiska w jakieś zupełnie pozbawionej znaczenia sprawie i wojna gotowa” – mówi z miną znawcy najmroczniejszych tajemnic ludzkiego umysłu. „Odpowiednio podsycana taka awantura może trwać latami, a nawet przez całe dekady” – peroruje, znacząco podnosząc palec.
W niewielkim gronie jego słuchaczy zapada pełna skrępowania cisza. Wszyscy znają się od dawna i wiedzą, że spec od manipulowania uwielbia prowokować nie tylko zawodowo. Jest człowiekiem zadufanym w sobie, który musi nieustannie udowadniać, że ma rację. Rzucają więc na siebie wzajemnie krótkie spojrzenia, poszukując tego, który sprytnie zmieni temat i pozwoli reszcie uniknąć pułapki, którą znawca manipulacji zastawia. Bo co do tego, że on właśnie coś knuje, nikt nie ma wątpliwości. Ten i ów na wszelki wypadek zaczyna przyglądać się sufitowi.
Tymczasem spec manipulant wodzi niespiesznie uważnym wzrokiem po twarzach słuchaczy, obdarzając ich kpiącym uśmiechem. „Daj spokój” – odzywa się wreszcie znana z poczucia odpowiedzialności za innych uczestniczka spotkania. „Porozmawiajmy o czymś innym. Nie damy ci się dzisiaj sprowokować do kolejnej kłótni pozbawionej sensu. Znamy twoje sztuczki”.
Sztukmistrz przybiera na twarz wyraz urażonej głęboko niewinności, lecz nie ukrywa, że na coś czeka. Nawet nie drgnie mu powieka, gdy z przeciwnej strony odzywa się hardo najmłodszy z obecnych. „Dlaczego? Niech próbuje, skoro taki pewny siebie” – mówi. Łatwo zauważyć, że co najmniej kilka osób myśli podobnie. Nie lubią speca od manipulacji i chętnie utarliby mu nosa. „Nie, lepiej zmieńmy temat i porozmawiajmy o czymś miłym” – odzywa się elegancko ubrany mężczyzna, idąc w sukurs spontanicznie odpowiedzialnej za innych. „Bo wy się go boicie” – stawia tezę najmłodszy, świadom, że ma wsparcie. „Głupiś. Jemu właśnie o to chodzi” – odzywa się zwolennik zmiany tematu. „Lepiej być głupim, niż tchórzem i kapitulantem” – włącza się sojusznik najmłodszego. „Jak długo chcecie dać się wodzić za nos komuś, kto zna parę tricków?”. „Ty tu ludzi od tchórzy nie wyzywaj, bo mylisz odwagę z brakiem rozsądku” – ucisza go ktoś, podnosząc głos. Na ripostę nie musi długo czekać. Po chwili kłótnia trwa w najlepsze. Zacietrzewienie jest tak wielkie, że nikt nie zwraca uwagi na speca od manipulacji innymi, który korzystając z ogólnego zamieszania wynosi się, jak to określają, po angielsku.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz