czwartek, 14 kwietnia 2016

Jest jeden mały problem

Dziennikarz stanął w drzwiach swojej macierzystej redakcji. „Nareszcie jesteś, już miałem zgłosić twoje zaginięcie” – powitał go z powszechnie znaną życzliwością redaktor wydania. „Dawaj, co masz” – dorzucił profesjonalnie.
Po zapoznaniu się z materiałem dostarczonym przez dziennikarza redaktor z uznaniem pokiwał głową. „Naprawdę niezłe. Widać, że się napracowałeś” – zrecenzował. Dziennikarz, jak to dawniej mawiano, pokraśniał z zadowolenia na licu. Lubił pochwały. Każdy lubi. Zwłaszcza pochwały z ust kogoś, kto dysponuje władzą i podejmuje decyzje wpływające na jego życie. „Rzeczywiście” – rzucił skromnie. „Trochę wysiłku mnie to kosztowało” – przyznał, nie eksponując przesadnie własnych zasług. Wiedział, że sukces musi mieć wielu ojców. „Widzę, że udało ci się kilka osób skłonić do mówienia” – podtrzymywał atmosferę redaktor. Dziennikarz kiwnął potakująco głową. Ostrożnie, bez rozmachu.
„Jest jednak jeden mały problem” – ciągnął redaktor nie zmieniając tonu. Dziennikarz zastygł, skupił się i wytężył wszystkie zmysły. W myślach pospiesznie analizował przyniesiony materiał, usiłując z wyprzedzeniem ustalić, w czym rzecz. Nie zdążył. Redaktor był szybszy od jego myśli. „Zapewne zdajesz sobie sprawę, że wymowa całości tego, co przyniosłeś, nie jest zgodna z linią naszej redakcji” – stwierdził oschle. Dziennikarz czekał na ciąg dalszy, a skoro nie nastąpił, zaczerpnął powietrza i tonem usprawiedliwienia oświadczył: „Ale takie są fakty!”. Zabrzmiało to głośniej, niż planował.
Redaktor wpatrzył się w jakiś punkt za plecami dziennikarza i westchnął z nieskrywaną udręką. „Dlaczego ty mi to robisz?” – zapytał rozżalony. „Przecież nie od dziś jesteś w zawodzie. Wiesz, co Hegel mówił o faktach, które nie zgadzają się z przyjętymi założeniami”. „Nie ma pewności, że to powiedział. Raczej mu się przypisuje te słowa” – palnął dziennikarz, zanim się zastanowił. Redaktor zignorował uwagę dziennikarza, udając, że w ogóle jej nie słyszał. „Popraw to” – polecił, popychając jednym palcem materiał w stronę dziennikarza. Uznał rozmowę za zakończoną i wbił wzrok w ekran komputera.
„Zaniosę to gdzie indziej” – powiedział z determinacją dziennikarz, nie ruszając się z miejsca. „Twoja wola” – wzruszył ramionami redaktor. „Zdajesz sobie sprawę, że jeśli to zrobisz, możesz tu już nie wracać” – wycedził przez zęby. To było stwierdzenie, nie pytanie.
Dziennikarz więcej się nie odezwał. Wziął z biurka redaktora swój materiał i skierował się w stronę drzwi. „Powodzenia!” – zawołał za nim redaktor. Z tonu głosu trudno było wywnioskować, co konkretnie miał na myśli.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz