niedziela, 17 kwietnia 2016

Papież Franciszek i 300 denarów

Mówiąc językiem biblijnym, "zadrżały mi nerki", gdy czytałem niektóre internetowe komentarze dotyczące wizyty papieża Franciszka na wyspie Lesbos. Że dlaczego nie pojechał do Calais, gdzie uchodźcy nie siedzą potulnie czekając na spełnienie ich losu, tylko dają upust agresji i niezadowoleniu. Że przecież w Libanie podobnie cierpią chrześcijańscy uchodźcy z Syrii. Że najwidoczniej w oczach Franciszka chrześcijanie są gorsi i mniej warci pomocy, skoro zabrał ze sobą do samolotu tylko muzułmanów. I sporo podobnych w tonie.
Od razu zawarta w tych komentarzach logika, sposób myślenia o świecie, wydały mi się znajome. To dokładnie ta sama logika i to samo myślenie, które stoją za pytaniem zadanym w Betanii krótko przed uroczystym wjazdem Jezusa do Jerozolimy: "Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?" (J 12,5). To myślenie i taka logika mają konkretne konsekwencje.
Judasz odrzucił Jezusa tak dalece, że był w stanie Go zdradzić. Odrzucił dlatego, że Jezus nie spełniał jego oczekiwań. Nie był taki, jak Iskariota chciał, jak sobie wyobraził, jakie miał zapotrzebowanie. Mesjasz, który był inny, niż się Judasz spodziewał, zasługiwał na zniszczenie. Warto zauważyć, że rozczarowanie nie doprowadziło Judasza po prostu do odejścia z grona Apostołów. On chciał unicestwić Mesjasza, który nie mieścił się w jego wyobrażeniach, szablonach, nadziejach, wzorcach i tęsknotach.
Ten sposób myślenia nie był unikalnym wynalazkiem Judasza, zastosowanym tylko przez niego. To myślenie trwa i wciąż znajduje nowych amatorów. Także w Kościele. Dzisiaj wyraża się na przykład w odrzucaniu i próbach zniszczenia (np. przez podważenie autorytetu) tych, którzy mówią o Jezusie nie tak, jak się tego ten czy ów spodziewa, jakiego Jezusa chce widzieć, jakiego sobie wymarzył, wyobraził na własny użytek i uczynił przedmiotem swojej wiary. Kto ośmiela się zwracać uwagę, że Jezus, Boży Syn, który stał się człowiekiem, który zbawił wszystkich ludzi przez śmierć na krzyżu i Zmartwychwstanie, jest inny niż te wyobrażenia, zasługuje nie tylko na krytykę, na polemikę, ale na ignorowanie, odczłowieczenie, przekreślenie.
Trudno powiedzieć, w jakim stopniu Judasz zrozumiał błędność swojego myślenia. Ale przynajmniej częściowo pojął, że zbłądził. To pozwala z nadzieją myśleć o kontynuatorach jego logiki w XXI wieku. Miłosierdzie Boże nie wyklucza nikogo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz