czwartek, 8 września 2016

Dzielne dziewczyny

To był pierwszy roboczy dzień nowego tygodnia. Rano. Po dróżkach dyskontu na peryferiach miasta ospale wędrowało kilkoro klientów. W kolejce do kasy cztery osoby, z których tylko jedna zrobiła naprawdę spore zakupy. Na końcu kolejki dwóch młodych mężczyzn. Jeden z nich trzymał w ręce otartą puszkę piwa, z której od czasu do czasu brał łyk napoju. Wymieniali dość głośno uwagi dotyczące minionego weekendu i pracy, do której, jak można się było domyślić z tego, co mówili, byli w drodze. „W sklepie nie wolno pić piwa” – odezwała się nagle zdecydowanym głosem kasjerka, nie przerywając skanowania produktów ze sporej sterty na taśmie.
Młodzi mężczyźni zamilkli. Poczuli na sobie wzrok klientów z kolejki i spomiędzy najbliższych półek. Ale cisza nie trwała długo. „Kasuj, kasuj, nie interesuj się” – polecił tonem nieznoszącym sprzeciwu ten z otwartą puszką piwa i znów przytknął ją do ust. Jego głos było słychać w całym sklepie. Także wtedy, gdy wygłaszał do swojego kumpla chamskie i wulgarne uwagi dotyczące kasjerki. „Tu nie wolno pić piwa!” – znacznie głośniej niż poprzednio powtórzyła kobieta. Znów usłyszała instrukcje, czym powinna się zająć, okraszone epitetami.
Umówionym sygnałem wezwała ochronę. Po chwili przy kasie pojawiła się umundurowana dziewczyna o delikatnej urodzie. Przez chwilę sprawiała wrażenie kogoś, kto nie bardzo wie, jak postąpić, ale szybko nabrała pewności siebie i stanowczym głosem powiedziała: „Zapraszam pana do biura”. Amator picia w sklepie porannego piwa spojrzał na swego towarzysza, a potem na klientów, którzy dołączyli do kolejki lub zaciekawieni wyszli spomiędzy półek. Mruknął coś pod nosem i trzymając wciąż w ręce otarte piwo poszedł na zaplecze. W drzwiach czekała kolejna pracownica, znacząco starsza od kasjerki i ochroniarki. Minutę później dzwoniła na policję. Kumpel sprawcy zamieszania nawet nie próbował mu towarzyszyć na zaplecze. Nerwowo sięgnął po komórkę. Lekko przestraszony, pełnym pretensji głosem, przedstawiał komuś sytuację. Nie krył, że spodziewa się pomocy. Sprawiał wrażenie człowieka, który w ogóle nie rozumie, o co w tym wszystkim chodzi.
„Dzielne dziewczyny” – skomentowała znajoma, gdy kilka dni później relacjonowałem zdarzenie. „I odważne” – dodał jej mąż. „To prawda” – przytaknął urzędnik, pracujący w pewnej ważnej instytucji. „Coraz rzadziej starcza ludziom odwagi, żeby zareagować na zło” – uzupełnił tonem znawcy zagadnienia. „Wolą udawać, że nie widzą albo że nic się nie stało. Jesteśmy coraz bardziej znieczuleni na zło. Może to przez media?” – kontynuował refleksyjnie, niekoniecznie oczekując odpowiedzi. „Cała nadzieja w kobietach” – wpadła mu w słowo znajoma. Urzędnik i jej mąż spojrzeli na nią uważnie, ale nie podjęli tematu.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz