Nie mogę powiedzieć, że przeczytałem tę książkę. To było coś więcej,
niż czytanie. To było coś w rodzaju podróży, wędrówki, która daje nie
tylko wiedzę, poznanie wielu rzeczy, o których się dotychczas nie
wiedziało, ale również pozwala tę wyprawę przeżyć, uczynić z niej
doświadczenie. „Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy”, to książka, którą warto
przeczytać. Niektórzy powinni nawet mieć taki obowiązek. Dlaczego?
Ponieważ to nie jest książka tylko o emerytowanym Papieżu. To nawet nie
jest przede wszystkim o nim. To jest książka o Kościele. Opowieść o
Kościele jest tu zbudowana wokół życia jednego z jego członków. Kogoś,
kto z ludzkiego punktu widzenia zaszedł w Kościele najwyżej, jak się da.
Został Następcą św. Piotra. Nie tylko biskupem Rzymu. Został
Namiestnikiem Chrystusa na ziemi.
Osiągnął to wszystko, po czym
zrezygnował. Po niespełna ośmiu latach bycia papieżem, abdykował. Zrobił
coś nie tylko wyjątkowego, ale wręcz niewyobrażalnego dla wielu. Zrobił
coś, co jednych zaskoczyło, innych przeraziło, a niektórych
usatysfakcjonowało. Już na zawsze pozostanie w dziejach świata jako
pierwszy emerytowany papież.
Podczas lektury „Ostatnich rozmów” z
zafascynowaniem przyglądałem się nie tylko papieżowi Benedyktowi. Moją
uwagę przykuwał też dziennikarz, który rozmawiał. Czytałem też inne
książkowe wywiady Petera Seevalda z Josephem Ratzingerem. Jednak w
najnowszej publikacji w sposób szczególny zastanowiło mnie, że właściwie
to on jest narratorem toczącej się opowieści. Wziął ma siebie zadanie
opowiedzenia życia swego rozmówcy, stwarzając mu w ten sposób okazję do
komentowania i snucia refleksji. Czytając miałem wrażenie, że
dziennikarz świadomie i z rozmysłem prowadzi Benedykta XVI po ścieżkach
jego biografii. Łagodnie, z ogromnym szacunkiem i delikatnością, ale
stanowczo. Decydując o kolejnych etapach wędrówki i punktach, w których
trzeba przystanąć. To nie jest wycieczka krajoznawcza ani podróż
sentymentalna. To uważne przyglądanie się życiu człowieka i Kościołowi, w
którym ono przebiegało. Dzięki temu tak wiele można się z tej książki
dowiedzieć o Kościele. O jego życiu. Bo Kościół pokazany w „Ostatnich
rozmowach” jest pełen życia. Trudnego, ale pięknego. Życia w drodze.
Po
przeczytaniu książki zacząłem się zastanawiać nad rolą i miejscem
dziennikarzy w rozmowie o Kościele. Ale nie tylko z pozycji zewnętrznego
obserwatora. Także w rozmowie o Kościele toczącej się w nim samym.
Jednego jestem pewien. Są w tej rozmowie potrzebni.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
czwartek, 15 września 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz