czwartek, 15 września 2016

Papież i dziennikarz

Nie mogę powiedzieć, że przeczytałem tę książkę. To było coś więcej, niż czytanie. To było coś w rodzaju podróży, wędrówki, która daje nie tylko wiedzę, poznanie wielu rzeczy, o których się dotychczas nie wiedziało, ale również pozwala tę wyprawę przeżyć, uczynić z niej doświadczenie. „Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy”, to książka, którą warto przeczytać. Niektórzy powinni nawet mieć taki obowiązek. Dlaczego? Ponieważ to nie jest książka tylko o emerytowanym Papieżu. To nawet nie jest przede wszystkim o nim. To jest książka o Kościele. Opowieść o Kościele jest tu zbudowana wokół życia jednego z jego członków. Kogoś, kto z ludzkiego punktu widzenia zaszedł w Kościele najwyżej, jak się da. Został Następcą św. Piotra. Nie tylko biskupem Rzymu. Został Namiestnikiem Chrystusa na ziemi.
Osiągnął to wszystko, po czym zrezygnował. Po niespełna ośmiu latach bycia papieżem, abdykował. Zrobił coś nie tylko wyjątkowego, ale wręcz niewyobrażalnego dla wielu. Zrobił coś, co jednych zaskoczyło, innych przeraziło, a niektórych usatysfakcjonowało. Już na zawsze pozostanie w dziejach świata jako pierwszy emerytowany papież.
Podczas lektury „Ostatnich rozmów” z zafascynowaniem przyglądałem się nie tylko papieżowi Benedyktowi. Moją uwagę przykuwał też dziennikarz, który rozmawiał. Czytałem też inne książkowe wywiady Petera Seevalda z Josephem Ratzingerem. Jednak w najnowszej publikacji w sposób szczególny zastanowiło mnie, że właściwie to on jest narratorem toczącej się opowieści. Wziął ma siebie zadanie opowiedzenia życia swego rozmówcy, stwarzając mu w ten sposób okazję do komentowania i snucia refleksji. Czytając miałem wrażenie, że dziennikarz świadomie i z rozmysłem prowadzi Benedykta XVI po ścieżkach jego biografii. Łagodnie, z ogromnym szacunkiem i delikatnością, ale stanowczo. Decydując o kolejnych etapach wędrówki i punktach, w których trzeba przystanąć. To nie jest wycieczka krajoznawcza ani podróż sentymentalna. To uważne przyglądanie się życiu człowieka i Kościołowi, w którym ono przebiegało. Dzięki temu tak wiele można się z tej książki dowiedzieć o Kościele. O jego życiu. Bo Kościół pokazany w „Ostatnich rozmowach” jest pełen życia. Trudnego, ale pięknego. Życia w drodze.
Po przeczytaniu książki zacząłem się zastanawiać nad rolą i miejscem dziennikarzy w rozmowie o Kościele. Ale nie tylko z pozycji zewnętrznego obserwatora. Także w rozmowie o Kościele toczącej się w nim samym. Jednego jestem pewien. Są w tej rozmowie potrzebni.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz