Jeden z moich znajomych, o znanym w świecie medialnym nazwisku,
ogłosił kilka dni temu, że rezygnuje z dalszego używania Facebooka.
Wyraził rozczarowanie, że ten społecznościowy portal, stworzony jako
narzędzie międzyludzkiej komunikacji, służy obecnie do zupełnie innego
celu. Celu, który mojego znajomego nie pociąga, a nawet nie interesuje.
Dlatego zdecydował, że dalej fejsbukowe życie będzie się toczyć bez
niego.
Szybko się przekonał, że jego decyzja nie przeszła bez
echa. Jedni wyrażali żal, że będzie go teraz w społeczności
posługującej się nadal tym narzędziem brakować. Inni zabrali się za
dawanie dobrych rad, jak sobie ze zbędnymi przejawami fejsbukowego życia
powinien radzić. Byli też tacy, którzy po prostu starali się wyrazić
swoją sympatię do mego znajomego, nie komentując jego postanowienia.
Czy
to pierwszy człowiek mediów, który wycofał się z aktywności w którymś z
internetowych portali? W ostatnich latach zebrała się takich ludzi
całkiem spora grupa. Uznali, że media społecznościowe w obecnym
kształcie nie spełniają ich oczekiwań, na nic im się nie przydają, a
czasu i energii zabierają mnóstwo. Doszli więc do wniosku, że – jak to
dawniej mawiano - nie opłaci się skórka za wyprawkę. Korzyści z
aktywności w mediach społecznościowych nie są warte włożonego w obecność
w nich wysiłku. Nie opłaca się godzinami wpatrywać w ekran. Można ten
czas spożytkować lepiej.
Także niektórzy inni spośród moich
znajomych stwierdzają, że serwisy społecznościowe w dotychczasowej
formie najlepszy okres mają już za sobą i że pora dać sobie spokój z ich
używaniem. Mówią o zmierzchu lub wygaszaniu.
Coś chyba jest
na rzeczy. Sam zamknąłem ostatnio profil na innym, jeszcze niedawno
bardzo modnym i uznawanym przez fachowców z branży za topowy, serwisie.
Uznałem nie tylko, że nie warto poświęcać na czasu na jego używanie.
Pomyślałem, że nie powinienem tam być nawet po to, aby obserwować, co
robią inni. Po prostu nie dzieje się tam nic ciekawego. Nic, co by mnie
interesowało. Rezygnacja nie wymagała ode mnie długich deliberacji.
Odbyła się raczej w sposób naturalny. Tak, jak przed laty przestałem
któregoś dnia używać słynnego komunikatora, bez którego kiedyś życie
wydawało mi się niemożliwe. Gdy zacząłem korzystać z nowszego komputera,
nawet tego komunikatora nie zainstalowałem.
Znacznie młodsi
ode mnie użytkownicy Internetu już dawno przestali się fascynować
Facebookiem i zaczęli szukać innych narzędzi do wzajemnej komunikacji za
pomocą sieci. Tam ich można znaleźć. Pytanie: Jak długo?
Zdobycze
nawet najnowszych technologii mają swój czas, a potem przemijają. Ich
miejsce zajmują kolejne pomysły i wynalazki. Narzędzia się zmieniają.
Tylko pragnienie kontaktu z drugim człowiekiem pozostaje. I to jest
optymistyczne.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
czwartek, 29 września 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz