Dziennikarz zapytał młodego socjologa o wyrazistych poglądach
politycznych: „Co byśmy zrobili, gdyby centra handlowe były zamknięte w
niedziele?”. Roześmiałem się w duchu, ponieważ należę do nielicznej
grupy mieszkańców kraju, którzy pamiętają, iż jeszcze kilkanaście lat
temu sklepy zamknięte w niedzielę były oczywistością, a podjęte kilka
lat wcześniej przez jedną z sieci hipermarketów próby ich otwierania w
Dzień Pański spotkały się z nikłym zainteresowaniem i przynosiły straty.
Uspokoiłem
się jednak i przeczytałem odpowiedź młodego socjologa o wyrazistych
poglądach politycznych, który orzekł: „Nie wybralibyśmy się tłumnie do
kościoła, nie zwiększyłoby to uczestnictwa w praktykach religijnych.
Raczej wyjechalibyśmy za miasto, na działki, rozpalilibyśmy grill.
Zjawisko grilla w ostatnich latach jest równie ważne kulturowo jak
spędzanie czasu w centrach handlowych. W dużych miastach zaczęlibyśmy
uprawiać więcej sportu, i to raczej w wymiarze wspólnotowym, co już dziś
obserwujemy - ludzie biegają i jeżdżą na rowerach w parach i grupach, a
nie indywidualnie”.
Zastanowiło mnie, skąd ten młody
socjolog czerpie głębokie przekonanie, że gdyby zamknięto w niedziele
wielgachne obiekty, nazywane przez niektórych świątyniami konsumpcji,
wcale nie zwiększyłaby się frekwencja na niedzielnych Mszach, a może
nawet i na nieszporach? „Skoro dało się w szybkim tempie zmienić ludzkie
przyzwyczajenia w jedną stronę, to również da się je zmienić w drugą
stronę” - pomyślałem.
Myśli moje nie były wzięte z sufitu,
lecz były prostą konsekwencją lektury bloga jednego z wiceprezesów
dużej sieci hipermarketów, który relacjonując, jak doszło do tego, że
jednak w niedzielę parkingi przed wielkimi sklepami się zapełniają,
napisał „Liczyliśmy na to, że zmiana trybu pracy, napływ kapitału, nowe
biznesy z nowoczesnym trybem zarządzania, nowe godziny pracy do godzin
wieczornych, pozwolą naszym klientom zrozumieć, że zakupy w soboty i
niedziele stanowią alternatywę wieczornych długich kolejek do lady”.
Jak
widać, okoliczności zewnętrzne mają to do siebie, że nie są trwałe,
szybko się zmieniają, a na zachowania ludzi wpływają najrozmaitsze
czynniki.
Jako uparty i konsekwentny czciciel świętego
Antoniego Padewskiego pomyślałem sobie też, że gdyby w polskich
kościołach zaczął on lub ktoś o jemu podobnym darze oratorskim wygłaszać
kazania w niedziele, to przepowiednia młodego socjologa mogłaby się
okazać całkowicie nietrafiona. Wszak ludzie wstawali przed świtem, aby
móc słuchać św. Antoniego... stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz