Zbliżał się koniec czerwca, więc urlopowe plany były oczywistym
tematem rozmów. „A ja to nie rozumiem tego wariactwa z wakacjami” –
odezwał się ni w pięć ni w dziewięć znajmy, który znany jest z tego, że
potrafi sprowokować i rozdrażnić nawet wiecznie śpiącego kota sąsiadki.
„Żyjemy przecież po to, aby pracować, a nie żeby się lenić” – dorzucił,
zanim wszyscy zdążyli na niego naskoczyć.
Są podobno na
świecie kraje, w których trzeba ludzi zmuszać do tego, aby brali
przynajmniej krótki urlop. Tacy są przywiązani do pracy. U nas, dla
odmiany, można odnieść wrażenie, że wielu za punkt honoru bierze sobie,
jak mnożyć dni wolne przy pomocy rozmaitych wydłużonych weekendów i temu
podobnych wynalazków.
„Ależ proszę pana, ja cały rok
czekam na wakacje” – odezwała się w miarę spokojnie młoda mama, która
nie pracuje zawodowo, tylko wychowuje dwójkę dzieci. Denerwujący znajomy
spojrzał na nią kpiąco i zauważył nieuprzejmie: „Pani to akurat ma bez
przerwy wakacje, więc lepiej się nie odzywać”.
Nie lubię
takich szablonów myślowych. Dziwię się nawet, że wciąż są obecne w
głowach tylu ludzi. Ale wiem, że przezwyciężanie ich w atmosferze
krzyków i rozgrzanych do białości emocji jest nieskuteczne. Najwyraźniej
podobnie uważała mama dwójki dzieci, bo niezrażona kontynuowała:
„Nareszcie możemy wtedy pobyć razem, gdzieś pojechać bez tego wiecznego
pośpiechu, bez nieustannego patrzenia na zegarek, bez przerywania rozmów
w pół zdania...”.
„A propos rozmów” – wtrącił się znów
irytujący znajomy i wymierzył palec w moją stronę. „Nie rozumiem,
dlaczego w tym waszym radiu na czas wakacji likwidujecie niektóre
audycje. Na przykład felietony. To tak, jakbyście nagle przerywali jakąś
ważną rozmowę i mówili jej uczestnikom ‘Dalszy ciąg za dwa miesiące’.
To bez sensu. Szkoda czasu” – ocenił.
Wywołany w tak
nieprzyjemny sposób do odpowiedzi zacząłem szukać w pamięci jakiegoś
celnego cytatu i natrafiłem na myśl Goethego: „O najlepszym towarzystwie
mówi się, że rozmowa w nim poucza, a milczenie kształci”. „Trzeba dać
ludziom czas ma myślenie i rozmowę z samym sobą” – uzupełniłem na własną
rękę słowa wielkiego poety.
Drażniący wszystkich znajomy
pokręcił z niezadowoleniem głową. „To ryzykowny pogląd” – oświadczył, a
widząc zdziwione miny wyjaśnił metaforycznie: „Do dziurawego dzbana
trzeba nieustannie dolewać, żeby nie był próżny”.
Po tych
słowach odszedł bez pożegnania w stronę pobliskiego dyskontu. „No to
udanych wakacji” – złożył wszystkim życzenia stojący nieco z boku
chłopak. „Bo ja to akurat będę przez najbliższe dwa miesiące pracował”. stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz