czwartek, 2 stycznia 2014

Gdyby czas nie płynął

Sekundy, minuty, kwadranse mijały monotonnie, chociaż w nierównym tempie. Siedzieliśmy już od wielu godzin, przyglądając się kwestii czasu. Gdyby ktoś nam wówczas powiedział, że go w ten sposób marnujemy, bylibyśmy w najwyższym stopniu oburzeni.

Dzisiaj, z perspektywy wielu tygodni, miesięcy, lat, pewnie już nie bylibyśmy tacy pewni swego. Być może faktycznie mogliśmy spędzić tamte chwile zupełnie inaczej. Chociaż nie należy zapominać, że wtedy, wśród licznych pytań, które stawialiśmy, niekoniecznie znajdując i formułując odpowiedzi, było również to: „Czy jest jakaś różnica między marnowaniem czasu a jego zabijaniem?”.

Od czasu do czasu popatrywaliśmy na zegarki. Z różnych powodów. Jedni ze względu na to, co przed nimi, co dopiero miało się wydarzyć, na co być może czekali albo czego woleli uniknąć. Inni raczej chcieli sprawdzić, o jaki odcinak zdążyła się wydłużyć przeszłość, ile historii przybyło, gdy my siedzieliśmy, zgromadzeni w jednym miejscu i badaliśmy problem czasu.

Ktoś zauważył nagle, że czas składa się z nieustannie następujących po sobie końców i początków. „Popatrzcie” – dowodził, rozemocjonowany swoim odkryciem – „My, ludzie, dzielimy czas na mnóstwo mniej lub bardziej umownych kawałków. Robimy to po to, aby mieć możliwość jak najczęściej zaczynać od nowa. Bo każdy początek wiąże się z nadzieją, natomiast koniec przynosi ulgę, a nawet poczucie wyzwolenia” – przekonywał dobitnie, aby zakończyć swój wywód pytaniem: „Ile razy słyszeliście na przełomie lat: Niech się już ten rok skończy, a zacznie następny, lepszy?”. „Dużo” – odpowiedzieliśmy głośno lub tylko w myślach.

„A ja to się często zastanawiam” – odezwał się miękki, kobiecy głos. „Zastanawiam się, co by było, gdyby czas nie płynął. Gdyby stał w miejscu i nie mijał. Gdyby nie było przeszłości ani przyszłości, lecz mielibyśmy do dyspozycji wyłącznie teraźniejszość”. Spora część naszego grona przyjęła te słowa z poruszeniem, może nawet z niepokojem.

„Byłoby trudniej” – odezwała się niepewnie druga kobieta, gdy już wybrzmiała cisza. „Wtedy przecież nie byłoby czasu” – zaryzykował młody, znany wszystkim z ambicji naukowych i przypomniał, że jednak w klasycznym rozumieniu istotą czasu jest następowanie wydarzeń po sobie oraz odstępy między nimi, gdy dokonują się w tym samym miejscu. „Czas musi upływać” – powiedział stanowczo. „To należy do istoty naszego świata”.

Chwile mijały rzeczywiście, a my coraz bardziej zbliżaliśmy się do sytuacji, w której przed wiekami znalazł się już św. Augustyn, który w swych „Wyznaniach” zapisał: „Czymże jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem”. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz