Skomplikowane zakręty, jakimi biegnie ludzka myśl, zarówno podczas
niezakłócanych z zewnątrz okresów swobodnego poruszania się po umyśle,
jak i w czasie werbalnych kontaktów interpersonalnych, mogą wywoływać
wyraz zaskoczenia na twarzy, a w oczach przejawy zagubienia. Zwłaszcza w
sytuacjach zdawałoby się oczywistych i pozbawionych perspektywy
niespodziewanych zwrotów.
Niewątpliwie do okoliczności
przewidywalnych i raczej nie rokujących dużej ekwilibrystyki
intelektualnej można zakwalifikować standardową w niektórych gronach
dyskusję o pierwszym dniu maja. Zdarzyło mi się, niemal, jak co roku,
wziąć w takiej udział w ostatnich dniach kwietnia. Każdy z uczestników
rozmowy był w swych wynurzeniach boleśnie przewidywalny, więc poczucie
bezpieczeństwa wpełzło do pomieszczania niczym bezwonny, łaszący się
opar i otoczyło nas niepostrzeżenie od czubka głowy po duży palec w
bucie.
Najprawdopodobniej to ono sprawiło, że skąpiąc
czasu i wysiłku na głębszą analizę uwarunkowań, w jakich działa, jeden z
uczestników spotkania wyznał, iż zasadniczo nie rozumie, dlaczego
pierwszy maja jest w naszym kraju nadal dniem wolnym od pracy. Zachęcony
własną elokwencją dodał, że w ogóle nie przepada za tak zwanymi długimi
weekendami i uważa je za urzędowe sankcjonowanie, a nawet promowanie
lenistwa.
Cisza, jaka zapadła po tej deklaracji, zawisła
nad naszym gronem jak ciężka chmura tuż przed wielką ulewą. „Co za
odwaga” – niejednoznacznie odezwał się w końcu jedyny przy stole
dyrektor, zatrudniony w spółce z udziałem skarbu państwa. „To raczej
wygląda na szaleństwo” – doprecyzował redaktor medium o lokalnym zasięgu
i uśmiechnął się jadowicie.
Przeciwnik wydłużonych
weekendów dopiero teraz odkrył powagę sytuacji, w jakiej się znalazł.
Mimo to brnął dalej. „Po prostu takie jest moje zdanie” – oświadczył
wyzywająco. – „To chyba żadna odwaga powiedzieć wśród znajomych, co się
myśli na jakiś temat” – pogrążał się coraz bardziej.
„Odwagą
to dzisiaj jest tak postępować, aby nikomu się nie narazić i na
przykład nie stracić pracy” – pozornie poparła go urzędniczka z pewnej
instytucji kontrolnej. „A przede wszystkim zachować swoje poglądy w
różnych sprawach tylko dla ludzi najbardziej zaufanych, a najlepiej
tylko dla siebie” – dodała, czując na sobie badawcze spojrzenie
dyrektora.
„To jest odwaga? To przecież konformizm w
czystej postaci!” – zaperzył się przeciwnik długich weekendów i wolnego w
pierwszym dniu maja. Jego policzki nabrały intensywnej barwy, znanej ze
sztandarów noszonych podczas pierwszomajowych pochodów.
„Odwagą
jest potem spojrzeć w lustro” – rzuciłem niezbyt głośno i sprawdziłem,
która jest godzina. Okazało się, że muszę już iść. I to żwawym krokiem,
żeby się nie spóźnić. stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie radia eM
czwartek, 1 maja 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz