Jedną z ambicji polityków i mediów jest „zarządzanie strachem”.
Wywoływanie i podsycanie w ludziach lęków uważane jest za bardzo
skuteczny sposób manipulowania nimi. Aby sięgnąć po tę metodę nie trzeba
odwoływać się do realnych zagrożeń. Wystarczy je wykreować. Można też
wyolbrzymić jakieś faktycznie istniejące, ale niewielkie
niebezpieczeństwo. Warto w tym celu wykorzystać autorytet jakieś
liczącej się instytucji. Na przykład Kościoła. Tak, moim zdaniem, dzieje
się w Polsce w sprawie imigrantów. Podejmowane są próby
instrumentalnego traktowania Kościoła katolickiego, jako narzędzia do
podsycania obaw przed ewentualnym napływem ludzi odmiennych kulturowo i
religijnie.
Jakiś czas temu, komentując dwie demonstracje, jedną
za przyjmowaniem uchodźców w Polsce, drugą przeciw wpuszczaniu ich do
naszego kraju, pewien publicysta napisał na portalu społecznościowym, że
Kościół był tylko na pierwszej z nich. To nieprawda. Kościół był na
obydwu manifestacjach. Czy się to komuś podoba, czy nie.
Apel
papieża Franciszka o przyjmowanie uchodźców przez każdą europejską
parafię, każdy zakon i każdy klasztor nie spotkał się wśród polskich
katolików z masowym entuzjastycznym przyjęciem. Publiczne dystansowanie
się od niego stało się nawet sposobem na zdobywanie popularności nie
tylko dla części podkreślających swoje związki z Kościołem polityków i
publicystów, ale również dla niektórych duchownych.
W ich
wypowiedziach znaleźć można przede wszystkim odwołanie do lęku i
strachu. Wskazują zagrożenia, jakie może nieść z sobą fala imigrantów
ukształtowanych w innej kulturze i wyznających inną religię. W
społeczeństwie, które za jedną z najważniejszych wartości i zdobyczy
uważa poczucie bezpieczeństwa, łatwo znajdują oddźwięk.
Przedstawiciel
Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie wyjaśniał w
mediach, że strach, który Polacy czy Europejczycy odczuwają w związku z
falą imigracji, to naturalny lęk wobec ludzi, których nie znamy. „Tylko
musimy pamiętać, że lęk, który się w nas rodzi, nie może rodzić w nas
nienawiści” – podkreślał.
Myślę, że potrzeba czegoś więcej, niż
tylko niedopuszczenie do wybuchu nienawiści wobec przybyszów. Kościół w
naszej Ojczyźnie stanął przed pilną i wymagającą dużego zaangażowania
misją przezwyciężania strachu. „To poważne wyzwanie i próba dla naszego
chrześcijaństwa, by ten strach i lęk przełamać” – powiedział Prymas
Polski abp Wojciech Polak. Nic dziwnego, że delegat polskiego episkopatu
ds. imigracji bp Krzysztof Zadarko jest przekonany, iż Kościół w Polsce
problem uchodźców powinien wpisać do programów duszpasterskich.
„Potrzeba wiedzy, nie wolno zaś wywoływać i podsycać strachów i lęków” –
stwierdził.
Jeden z europejskich biskupów zdiagnozował, że strach
mieszkańców Starego Kontynentu przed uchodźcami wyznającymi inną wiarę
jest wynikiem ich słabej tożsamości chrześcijańskiej. To dobra
wskazówka, w jaki sposób Kościół może i powinien prowadzić dzieło
pokonywania lęków wśród swoich członków. Ktoś zauważył, że odważny, to
nie ten kto się nie boi, ale ten kto wie, że istnieją rzeczy ważniejsze
niż strach. Prymas Polski zaapelował, by kierując się słowami Chrystusa
„byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie”, rozpoznać Jego twarz w
uchodźcach. „To wezwanie, by bardziej przejąć się Ewangelią, niż
własnymi lękami czy obawami” – wyjaśnił.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz