poniedziałek, 12 października 2015

Nie bój się, katoliku

Jedną z ambicji polityków i mediów jest „zarządzanie strachem”. Wywoływanie i podsycanie w ludziach lęków uważane jest za bardzo skuteczny sposób manipulowania nimi. Aby sięgnąć po tę metodę nie trzeba odwoływać się do realnych zagrożeń. Wystarczy je wykreować. Można też wyolbrzymić jakieś faktycznie istniejące, ale niewielkie niebezpieczeństwo. Warto w tym celu wykorzystać autorytet jakieś liczącej się instytucji. Na przykład Kościoła. Tak, moim zdaniem, dzieje się w Polsce w sprawie imigrantów. Podejmowane są próby instrumentalnego traktowania Kościoła katolickiego, jako narzędzia do podsycania obaw przed ewentualnym napływem ludzi odmiennych kulturowo i religijnie.
Jakiś czas temu, komentując dwie demonstracje, jedną za przyjmowaniem uchodźców w Polsce, drugą przeciw wpuszczaniu ich do naszego kraju, pewien publicysta napisał na portalu społecznościowym, że Kościół był tylko na pierwszej z nich. To nieprawda. Kościół był na obydwu manifestacjach. Czy się to komuś podoba, czy nie.
Apel papieża Franciszka o przyjmowanie uchodźców przez każdą europejską parafię, każdy zakon i każdy klasztor nie spotkał się wśród polskich katolików z masowym entuzjastycznym przyjęciem. Publiczne dystansowanie się od niego stało się nawet sposobem na zdobywanie popularności nie tylko dla części podkreślających swoje związki z Kościołem polityków i publicystów, ale również dla niektórych duchownych.
W ich wypowiedziach znaleźć można przede wszystkim odwołanie do lęku i strachu. Wskazują zagrożenia, jakie może nieść z sobą fala imigrantów ukształtowanych w innej kulturze i wyznających inną religię. W społeczeństwie, które za jedną z najważniejszych wartości i zdobyczy uważa poczucie bezpieczeństwa, łatwo znajdują oddźwięk.
Przedstawiciel Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie wyjaśniał w mediach, że strach, który Polacy czy Europejczycy odczuwają w związku z falą imigracji, to naturalny lęk wobec ludzi, których nie znamy. „Tylko musimy pamiętać, że lęk, który się w nas rodzi, nie może rodzić w nas nienawiści” – podkreślał.
Myślę, że potrzeba czegoś więcej, niż tylko niedopuszczenie do wybuchu nienawiści wobec przybyszów. Kościół w naszej Ojczyźnie stanął przed pilną i wymagającą dużego zaangażowania misją przezwyciężania strachu. „To poważne wyzwanie i próba dla naszego chrześcijaństwa, by ten strach i lęk przełamać” – powiedział Prymas Polski abp Wojciech Polak. Nic dziwnego, że delegat polskiego episkopatu ds. imigracji bp Krzysztof Zadarko jest przekonany, iż Kościół w Polsce problem uchodźców powinien wpisać do programów duszpasterskich. „Potrzeba wiedzy, nie wolno zaś wywoływać i podsycać strachów i lęków” – stwierdził.
Jeden z europejskich biskupów zdiagnozował, że strach mieszkańców Starego Kontynentu przed uchodźcami wyznającymi inną wiarę jest wynikiem ich słabej tożsamości chrześcijańskiej. To dobra wskazówka, w jaki sposób Kościół może i powinien prowadzić dzieło pokonywania lęków wśród swoich członków. Ktoś zauważył, że odważny, to nie ten kto się nie boi, ale ten kto wie, że istnieją rzeczy ważniejsze niż strach. Prymas Polski zaapelował, by kierując się słowami Chrystusa „byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie”, rozpoznać Jego twarz w uchodźcach. „To wezwanie, by bardziej przejąć się Ewangelią, niż własnymi lękami czy obawami” – wyjaśnił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz