czwartek, 8 października 2015

W ręce innych

Laureatka literackiej nagrody Nobla sprzed dwóch lat, Alice Munro, w swoim opowiadaniach opisuje między innymi historię miejscowości, dla której mieszkańców fabryka fortepianów była czymś więcej niż tylko źródłem utrzymania, a jej właściciel kimś więcej niż tylko pracodawcą. Pojawia się jednak w pewnym momencie opowieści potomek właściciela, który szybko doprowadza firmę do upadku. Na szczęście ten, dla którego była ona sensem życia tego nie musiał oglądać, bo umarł.
Nie zawsze tak jest. Często człowiek, który bardzo mocno związany był z jakimś dziełem, który je z pełnym zaangażowaniem i oddaniem współtworzył, musi patrzeć, co robią z nim jego następcy. I niejednokrotnie cierpi. Bo sprawy idą nie w tym kierunku, którego by oczekiwał.
Pani Józefa Hennelowa, która przez kilkadziesiąt lat byłą zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, wydała w tych dniach oświadczenie, w którym odnosi się do kryzysu, w jaki ostatnio wpadło pismo. W krótkim, pełnym konkretnych ocen i wskazówek tekście widać ból i zawód. Pani redaktor wspomina przeszłość, używając bardzo osobistego języka. Zarówno treść jej oświadczenia, jak i sam fakt jego opublikowania dowodzą, jak bardzo jest zatroskana o los i kształt czasopisma, które przez dziesięciolecia współtworzyła. Pokazują też, że mimo ogromnego zaniepokojenia, wciąż nie traci nadziei, że te wartości, które jej wtedy przyświecały, wciąż będą w pracy redakcji obecne. Że nadal będzie mogła to dzieło uważać za swoje.
To ważne. Znam ludzi, którzy stworzyli liczące się dzieła, firmy, instytucje, przedsięwzięcia, które z różnych względów przekazali w ręce innych. Wszyscy oni budowali na fundamencie pewnego systemu wartości. Wszyscy spodziewają się, że ich następcy będą się tego systemu trzymali. A gdy, patrząc czasem z bardzo daleka, czasem z bliska, dostrzegają odchodzenie od najistotniejszych dla nich i dzieł zasad, bardzo cierpią. Czasami próbują interweniować. Najczęściej jednak nie mają takich możliwości.
Pani Hennelowa przypomina, że jedną z podstawowych zasad, którą kierowała się redakcja za jaj czasów, była odpowiedzialność za Kościół. To bardzo ważne przypomnienie w czasach, gdy również media katolickie funkcjonują na ogólnym rynku i zmuszone są do konkurowania z tymi, którzy stawiają przede wszystkim na sukces.
Pewien młody człowiek, komentując oświadczenie redaktor Hennelowej napisał na Facebooku: „Smutna konstatacja: środowisk, w tym medialnych, kierujących się odpowiedzialnością i troską o Kościół, obecnie po prostu nie ma”. Mam wielką nadzieję, że jednak nie ma racji.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz