Pracując od dziesięcioleci "w słowie", dostrzegam u siebie wyczulenie
na sformułowania, a nawet pojedyncze słowa, które - w moim odczuciu -
znajdują się w niewłaściwym miejscu. Zauważam je m. in. wtedy, gdy ich
obecność zmienia przekaz lub nadaje mu jakieś zabarwienie - emocjonalne,
polityczne, ideologiczne itp.
Natrafiłem przed chwilą na stronach "Rzeczpospolitej" na agencyjną informację zatytułowaną "Sondaż: Kościół ma za duży wpływ na politykę".
Czytam. Jeszcze raz czytam. I jeszcze raz. Bo coś mi zgrzyta.
Właściwie wiem od początku, co to tak zakłóca mi lekturę, ale wolę się upewnić.
Po trzecim czytaniu jestem pewien, co wydaje mi się nie na miejscu. Jedno słowo. "Kontrowersje".
Jest
w tej wiadomości obszerny fragment poświęcony kwestii aborcji, który
dla jasności wywodu zamieszczam tu cały. Brzmi następująco:
"Opinia
publiczna pozostaje natomiast podzielona co do ogólnej oceny obecnie
obowiązującej ustawy, regulującej dopuszczalność aborcji w Polsce.
Zbliżone grupy respondentów opowiadają się za utrzymaniem obecnego stanu
prawnego (38 proc.) oraz liberalizacją obecnie obowiązującej ustawy (36
proc.). Stosunkowo niewielkie jest natomiast poparcie dla zaostrzenia
prawa antyaborcyjnego - takie rozwiązanie popiera 12 proc. badanych
Polek i Polaków.
Większość
ankietowanych opowiada się za utrzymaniem możliwości legalnego
przerywania ciąży dokładnie w tych trzech przypadkach, które obejmuje
obecnie obowiązująca ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu
ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Polacy są
zdecydowanymi zwolennikami możliwości przerwania ciąży, gdy zagrożone
jest życie kobiety (82 proc.), zagrożone jest zdrowie kobiety (78
proc.), ciąża jest wynikiem przestępstwa (78 proc.). Nawet osoby
określające się jako bardzo religijne w 70 proc. są zwolennikami
możliwości przerywania ciąży w tych przypadkach.
Tylko
nieco mniej respondentów jest skłonnych zaakceptować możliwość aborcji
ze względu na stwierdzone nieodwracalne uszkodzenie płodu (70 proc.). W
takim wypadku mniej niż połowa respondentów określających się jako
bardzo religijni dopuściłaby taką możliwość.
Kontrowersje
(wytłuszczenie ks. A. S.) budzi przerywanie ciąży z powodu trudnej
sytuacji osobistej bądź dlatego, że kobieta nie chce mieć dziecka. Dla
porównania: w 1992 r. za możliwością dokonania aborcji ze względu na
trudną sytuację bytową, materialną lub rodzinną opowiadała się ponad
połowa respondentów. Obecnie taką możliwość dopuszcza jedna trzecia
badanych".
Przeczytałem rzecz trzy
razy i wciąż nie wiem, dlaczego słowo "kontrowersje" znalazło się akurat
w tym miejscu. Dlaczego właśnie ta sprawa zdaniem agencji budzi
kontrowersje. Dlaczego nie budzi jej "Stosunkowo niewielkie jest natomiast poparcie dla zaostrzenia prawa antyaborcyjnego". Albo to, że "Nawet osoby określające się jako bardzo religijne w 70 proc. są zwolennikami możliwości przerywania ciąży" w "tych
trzech przypadkach, które obejmuje obecnie obowiązująca ustawa o
planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności
przerywania ciąży".
Szukając
powodu kontrowersyjności właśnie tej jednej kwestii znalazłem tylko
jeden. Zmniejszenie liczby zwolenników zabijania dzieci w brzuchach
matek. "...w 1992 r. za możliwością dokonania aborcji ze względu na
trudną sytuację bytową, materialną lub rodzinną opowiadała się ponad
połowa respondentów. Obecnie taką możliwość dopuszcza jedna trzecia
badanych". Dwadzieścia jeden lat temu "za" było ponad 50 procent. Teraz -
trzydzieści kilka procent.
Ktoś
powie, że się czepiam. Być może. Ale zapewniam, że obecność tego
jednego słowa u wielu czytelników spowoduje zupełnie inny odbiór
informacji, niż gdyby ten jeden jedyny wynik sondażu nie budził
"kontrowersji".
stukam.pl
czwartek, 5 września 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz