czwartek, 26 września 2013

O tym, dlaczego kupiłem pewną książkę

Zastanawiam się, czy to, co zrobiłem, jest czymś dziwnym czy naturalnym. W czym rzecz? W tym, że czytając całość wywiadu z papieżem Franciszkiem, kupiłem e-booka. Kupiłem go w trakcie czytania tekstu rozmowy z biskupem Rzymu. Czytałem wywiad na ekranie komputera, więc przeskoczenie do księgarni internetowej i kupienie książki, to była tak naprawdę kwestia kilku kliknięć. Właściwie mogę powiedzieć, że nabyłem książkę bez przerywania lektury wywiadu.

Jaką książkę kupiłem? „Narzeczonych” Alessandro Manzoniego. Dlaczego? Przyznaję się bez wstydu. Dlatego, że Franciszek w rozmowie z Antonio Spadaro powiedział: „Czytałem trzykrotnie »Narzeczonych« Manzoniego, trzymam tę książkę znów na stole, żeby do niej wrócić. Manzoni wiele mi dał. Moja babcia, kiedy byłem mały, nauczyła mnie na pamięć początku: »Ta odnoga jeziora Como, która skręca na południe między dwoma nieprzerwanymi łańcuchami gór...«”.

Kupiłem książkę, bo Franciszek czytał ją trzy razy i planuje przeczytać po raz czwarty. Kupiłem książkę, bo Papież powiedział, że jest ona dla niego ważna. Bo to jedna z tych książek, które nie tylko mają dla niego znaczenie, ale go kształtowały. Kupiłem „Narzeczonych” Manzoniego, bo nie czytałem tej książki i w trakcie lektury wywiadu z Franciszkiem odkryłem bardzo poważny brak i lukę nie tylko w moim oczytaniu. Także w możliwości rozumienia Papieża. Możliwości jak najlepszego podążania za tokiem jego rozumowania i widzenia świata. Możliwości odnajdywania z nim, nawet bez ruszania się z domu, jak największej bliskości. Tej bliskości, o której Franciszek tak często mówi.

Nie pierwszy raz w życiu szukam bliskości z drugim człowiekiem, dróg, do jak najlepszego zrozumienia go, jego myślenia, jego sposobu odbierania świata, jego wrażliwości i reakcji, przez sięganie do tych samych przeczytanych książek, obejrzanych filmów, słuchanej muzyki, zobaczonych obrazów. To pomaga. Tworzy pewne pole wspólne. Pozwala znaleźć punkty styczne. Miejsca porozumienia. I tematy do rozmowy.

Kilka dni temu o. Maciej Zięba pisząc w „Rzeczpospolitej” na temat obrazu Kościoła i ludziach zatroskanych o jego dobro, stwierdził: „Różnią się w jego odczytywaniu, często w sposób znaczący, z powodów różnorakich doświadczeń, różnic w wykształceniu, indywidualnej wrażliwości, różnorodnych powołań w Kościele, ale nadal są braćmi (i – pamiętając o kobietach – siostrami) w Chrystusie”. Dodał, że każdy z nas, każdy człowiek, pracuje na innej bazie egzystencjalnych danych, intelektualnych i emocjonalnych, każdy też urodził się w innym punkcie czasoprzestrzeni, odebrał inne wychowanie oraz wykształcenie, ma odmienną wrażliwość i estetykę. O. Zięba wskazał, że może to być podstawa do budowy „wspólnoty komplementarnych talentów”, ale też powód do podziałów i kłótni. Myślę, że właśnie dlatego tak ważne jest, ile książek, filmów, muzyki, obrazów, mamy wspólnych z innymi. Dlatego kupiłem książkę, którą już trzy razy czytał Franciszek. stukam.pl


Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz