Wpadłem ostatnio w spór z młodym, dobrze się zapowiadającym
przedsiębiorcą. A wszystko przez to, że skrzywiłem się okropnie i
przerażająco, gdy on, tłumacząc mi mechanizmy, jakimi posługuje się w
drodze do sukcesu, a jakie odrzuca, przywołał nagle stare powiedzenie
„Pokorne cielę dwie matki ssie”. Uśmiechnął się dwuznacznie i oznajmił:
„Już nasi ojcowie wiedzieli, że pokora to bardzo opłacalna postawa”.
„Szanowny
pan nie rozumie tego powiedzenia” – zauważyłem cierpko. I żeby nie
pozostać gołosłownym, przytoczyłem mu interpretację przysłowia,
przygotowaną przez poważną instytucję naukową. „W jego podstawowym
użyciu mamy do czynienia raczej z pochwałą posłuszeństwa, które jakoby
spotyka się z nagrodą, i to podwójną”.
Kandydat na rekina
biznesu wytrzeszczył na mnie oczy i pokręcił z niedowierzaniem głową.
„Widzę, że ksiądz zamierza teraz wygłosić kazanie o pokorze” –
powiedział niechętnie, sugerując brak zainteresowania ewentualną
przemową.
Rozważałem przez chwilę, czy kontynuować temat,
gdy przedsiębiorca przedstawił kolejną istotną deklarację. „Pokora jest
wymówką słabych i nieudolnych” – ocenił raczej ze smutkiem niż
zaczepnie. „Ktoś napisał, że pokora to tylko romantyczne służalstwo.
Zgadzam się z tym” – dorzucił bez entuzjazmu.
Nie
spodziewałem się akurat w tej rozmowie cytowania japońskiego pisarza,
więc milczałem zaskoczony, ale po chwili też odpowiedziałem cytatem.
„Pokora nie jest słabością, ale wielką potęgą człowieka, dlatego, że
miłość jest potęgą” – posłużyłem się słowami księdza Jana Twardowskiego.
I zaraz uzupełniłem wyimkiem z Chestertona: „Pokora rodzi olbrzymów”.
Nie
wyglądał na przekonanego. Machnął ręką, jakby odganiał niebezpieczną,
agresywną osę i zajął się otwieraniem butelki wody mineralnej.
Niegazowanej.
Zacząłem się zastanawiać, dlaczego pokora ma
dzisiaj taką marną opinię i jeśli już jest uwzględniana, to raczej w
kategoriach cynicznego chwytu niż rzeczywistej wartości. Ponieważ akurat
łyknąłem sporą dawkę powieści Agaty Christie, przyplątał mi się w
myślach fragment ze „Spotkania w Bagdadzie”: „Może człowiek staje się
szaleńcem, kiedy próbuje odgrywać rolę boga. Mówi się, że pokora jest
cnotą chrześcijańską, teraz rozumiem dlaczego. Pokora pozwala zachować
rozum i człowieczeństwo”.
Mówi się? Chyba nie za często.
Coś mi się wydaje, że w ogóle o wiele więcej mówi się teraz o grzechach i
wadach niż o cnotach. Chyba najwyższy czas to zmienić. stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz