„Chciałoby się być człowiekiem ufnym, wręcz naiwnym, ale czasy nie po
temu. Dziś trzeba być podejrzliwym i nieufnym wobec każdego” –
skomentował jeden ze słuchaczy mój felieton sprzed tygodnia. Felieton, w
którym cytowałem słowa znanego psychologa społecznego: „Polacy nie
ufają sobie, nie ufają państwu, to główna przyczyna wielu różnego
rodzaju problemów”.
Słuchacz mówił jeszcze o tym, że
sytuacja, w której czuje się zmuszony do nieufności, bardzo go męczy i
uprzykrza, by nie powiedzieć, wręcz obrzydza mu życie. „Dlaczego
załatwiając jakąkolwiek sprawę nie mogę po prostu założyć, że druga
strona ma wobec mnie czyste intencje? Dlaczego muszę zakładać jakieś
nieczyste pobudki?” – dopytywał, a ja bezradnie rozkładałem ręce.
Zastanowiło
mnie użycie przez mojego rozmówcę słów „czyste” i „nieczyste”.
Przypomniałem sobie tekst jednego jezuity, o. Dariusza Piórkowskiego,
poświęcony cnocie czystości, który niedawno wpadł mi w oko.
„We
współczesnej kulturze masowej króluje pewna tendencja, która stawia
seks na piedestale, sprowadzając go do rzędu rekreacji i zabawy.
Seksualność kojarzy się niemal wyłącznie ze współżyciem, czyli, by
odwołać się do eufemizmu, z namiętnym „kochaniem się”. I w ten sposób, z
ludzkiej seksualności żywcem wyrywa się serce, którym jest jej zdolność
do wyrażania całej osoby i ludzkiej miłości.
Pierwszą
ofiarą tego typu myślenia pada czystość, cnota, która cierpi dzisiaj z
powodu fatalnego zawężenia. Wskutek tego, żadna inna cnota nie jest
chyba bardziej niezrozumiana, obśmiewana i z resentymentem odrzucana
jako przeżytek” - napisał ojciec Dariusz.
Jak bardzo
zapomnieliśmy, że czystość ma wiele różnych aspektów? Na przykład
istnieje coś takiego, jak czystość intencji, czystość zamiarów wobec
drugiego człowieka.
Fakt, nie jest to współcześnie w wielu
środowiskach rzecz szczególnie wysoko ceniona. Co gorsza, wielu ludzi
po prostu zmusza się do nieczystych zagrywek wobec innych. „Moi
przełożeni wprost mówią, że mam z miłym uśmiechem na twarzy oszukiwać
ludzi” – skarżyła mi się w ubiegłym tygodniu jedna dziewczyna, dopiero
zaczynająca pracę. Chętnie bym jej powiedział: „To zmień pracę”. Ale nie
mogłem, bo wcześniej opowiedziała mi, jak długo szukała pierwszej
posady.
„Zrozumiałam w pewnej chwili, jak bardzo nie
podoba się Bogu czyn chociaż był najchwalebniejszy, ale nie mający
pieczęci czystej intencji” – zapisała w swoim „Dzienniczku” św.
Faustyna.
Gdy wpisałem do internetowej wyszukiwarki zwrot
„czyste zamiary”, jako pierwszy od góry wyskoczył link do obrazka, na
którym widniała butelka zawierająca przejrzysty płyn. „Mam czyste
zamiary” – głosił podpis. Czy to faktycznie pierwsze skojarzenie, jakie
słowo „czysty” budzi dziś w narodzie? stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz