czwartek, 3 października 2013

To ma być przyszłość mediów?

Na głównej stronie znanego portalu zobaczyłem czwartkowe popołudnie zdjęcia naczelnego polskiej edycji „Newsweeka” i link ujęty w słowa: „Jeszcze miesiąc. Tomasz Lis: Marzę o złamaniu czasu 3,10″. Nie było zdarzającej się w tym portalu na głównej stronie informacji, że kryjący się pod linkiem tekst jest reklamą albo że jest sponsorowany.

Po kliknięciu znalazłem tekst znanego redaktora opatrzony dwoma zdjęciami wraz ze szczegółową informacją, gdzie prowadzi treningi oraz jaki napój przy okazji popija. Był też pod nazwiskiem znanego sportowca „Komentarz ambasadora marki”. Tego tekstu nie przeczytałem. Bo nie miałem wątpliwości, że jest reklamą. Zostałem za to ukarany. Pomijając „Komentarz ambasadora marki” nie dotarłem do umieszczonego pod nim maleńkiego (tak małego, że potem, gdy specjalnie go szukałem na stronie, musiałem przybliżyć oczy do dużego ekranu mojego komputera), napisu: „Tekst zawiera lokowanie produktu”.

Poczułem się oszukany. Przez portal i przez autora tekstu, znanego publicystę.

Później natrafiłem w sieci na cytat z Lewisa Dvorkina, chief product oficera Forbes Media, którym szef portalu odpowiedział na zapytania sprowokowane wpisem naczelnego „Newsweeka”:

„Tradycyjne dziennikarstwo wypracowało zestaw standardów, które długo i dobrze służyły mediom i ich odbiorcom. Teraz nadeszła jednak nowa era, a stare media nie mogą wymuszać swojej woli na nowej generacji dziennikarzy, czytelników i reklamodawców, gdy oni widzą rzeczy inaczej. Stara gwardia może mieć rację, ale może też się mylić, gdy chodzi o wpływ nowych produktów reklamowych na wiarygodność dziennikarską”.

I pojawiające się niczym magiczne zaklęcie, likwidujące każdy tego rodzaju problem, słowa „Reklama (albo marketing) natywna”.

Niewątpliwie jestem ukształtowany w pojmowaniu standardów dziennikarskich przez „stare media”. Z całej sytuacji zrozumiałem przede wszystkim, że „nowa era” polega na tym, że dziennikarz nie traci wiarygodności, gdy w sposób maksymalnie pozbawiony jakiegokolwiek rozgraniczenia miesza informację i publicystykę z reklamą. Według moich standardów jest to po prostu nieuczciwe. I uderza w prawa odbiorcy.

Pomyślałem: „To ma być przyszłość mediów? To lepiej, żeby nigdy nie nastąpiła”. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz