czwartek, 24 października 2013

W ogóle w rzeczy oczywiste

To nie było złudzenie. Przyjrzałem się znajomemu jeszcze raz bardzo uważnie i uzyskałem pewność. Był wyjątkowo przygnębiony. Zdziwiłem się, bo spodziewałem się na jego twarzy raczej przejawów radości, spełnienia, a przynajmniej zadowolenia z siebie i ze świata. Miał ku temu powody. Tak mi się wydawało.

Zapytałem więc ostrożnie: „Coś się stało?”. Podniósł głowę i wlepił we mnie duże, wypełnione po sam brzeg rozczarowaniem i źle skrywanym smutkiem, oczy. „Wszystko i nic” – odrzekł enigmatycznie. Zacząłem się domagać bardziej konkretnych wyjaśnień. Bronił się wyniosłym milczeniem, ale w końcu się złamał. „Nic na tym świecie nie idzie tak, jak powinno. Wszystko idzie dokładnie na opak” – wyjawił przyczynę swego stanu. I zaczął wyliczać na palcach, co ostatnio zrobił dla innych. Słuchałem cierpliwie, chociaż wszystkie wymieniane przez niego fakty i zdarzenia były mi dobrze znane. Dla dodania mu pewności siebie, kiwałem potakująco głową przy każdym kolejnym punkcie jego wyliczanki.

„I za to wszystko spotkała mnie taka nagroda” – przeszedł płynnie do opowieści o wyjątkowej podłości, jakiej doświadczył od niektórych z tych ludzi, którym niedawno bardzo, ale to bardzo pomógł.

Choć co nieco z jego opowiadania obiło mi się wcześniej o uszy, skala draństwa, jaką mi przedstawił, całkowicie mnie zaskoczyła. Więc tylko z wyuczonej przekory wtrąciłem kilka razy pomruki typu „Niemożliwe” albo „Przesadzasz”. Nie dawał się jednak zbić z tropu i doprowadził swoją relację do końca. A końcem było pytanie, które zabrzmiało niczym ostatni gwóźdź mocujący wieko: „No i gdzie w tym wszystkim sprawiedliwość?”. Ponieważ nie zabrałem się od razu do odpowiadania, zdążył jeszcze dorzucić: „Dlaczego odpłatą za tyle dobra i życzliwości z mojej strony okazała się tak wielka nienawiść i krzywda? Tylko proszę mnie nie zbywać żartem, że każdy dobry uczynek będzie należycie ukarany. Nigdy dotąd aż tak boleśnie nie przekonałem się, że nie warto być dobrym dla innych”.

Nie zbyłem go ani tym, ani innym żartem. Rozmawialiśmy długo, razem szukając w zaistniałej sytuacji iskierek nadziei. Wspólnie odnajdywaliśmy prawdy znane od wieków, mówiące o relacjach dobra i zła, o różnych wymiarach sprawiedliwości, o ludzkich oczekiwaniach i możliwości ich spełnienia. Gdy się rozstawaliśmy, jego wzrok nie był przepełniony rozczarowaniem, a i smutek spojrzenia przysłaniała delikatna firanka optymizmu. „Czasami tak trudno uwierzyć, że to jednak dobro odniesie ostateczne zwycięstwo” – powiedział z ledwo dostrzegalnym uśmiechem. „W ogóle w rzeczy oczywiste bardzo trudno uwierzyć” – wyjaśnił sam sobie. Nie miałem już nic do dodania. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz