piątek, 19 lutego 2010

Niezbyt wielkie posty (3): Dieta

- Jak tam twoja dieta?
- Dieta? Ja się nie odchudzam.
- To widać. A powinieneś. To zdrowe.
- Znalazł się specjalista od tego, co zdrowe. Czyżbyś rzucił palenie?
- Ty nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi i nie zmieniaj tematu. Post jest, prawda? Wielki Post, drogi zaangażowany katoliku. Więc pytam, jak tam twoja dieta? Chleb i woda? Tak to podobno kiedyś wyglądało.
- Nooo, ale dzisiaj…
- Ty się przyznaj, że wcale postu nie traktujesz poważnie. Nawet nie wiesz, o co z tym poszczeniem tak naprawdę chodzi.
- Wiem.
- No to powiedz, jaki ma sens rezygnacja z czegoś, co samo w sobie jest dobre i potrzebne do życia? Człowiek musi jeść, żeby żyć.
- Przecież post to nie głodówka aż do śmierci…
- Poza tym pamiętam, że Jezus wcale nie kazał swoim uczniom pościć i jacyś tam mieli nawet do niego o to pretensje.
- Bo post jako pusty gest nie ma sensu.
- Taaak? Ciekawe jest to, co mówisz. Byłem ostatnio na urodzinach bardzo gorliwego katolika. To było w piątek. Fakt, mięsa nie było. Ale tylu pysznych smakołyków z ryb i drogich serów to się już dawno nie najadłem. To był twoim zdaniem post?
- Jakby to powiedzieć…
- Coś kręcisz.
- Bo post to przede wszystkim praktyka duchowa. Pości się ze względu na Boga. Nie tak jak dieta, jest ze względu na człowieka.
- To post jest dobry, a dieta zła?
- No różnie to bywa…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz