wtorek, 23 lutego 2010

Niezbyt wielkie posty (6): Gadulstwo

- Co mnie podkusiło, żeby się z nim pod kościołem umówić? Teraz tu sterczę jak jakiś palant. Jak znam życie, to on tam będzie siedział z pół godziny, albo dłużej… A właściwie klęczał. Mówi, że się modli. Jak się można tak długo modlić? Pewnie nie odmawia tych znanych modlitw, tylko gada do Pana Boga, co mu ślina na język przyniesie… Ja bym nie potrafił tyle czasu się modlić… Fakt, rzadko w ogóle się modlę… Ale gdzie człowiek ma głowę do tego, żeby rano jakieś modły odprawiać? Nie dość, że się ledwo z łóżka zwlecze, jak zwykle za późno, potem walka o łazienkę z resztą rodziny, śniadanie na stojąco i już trzeba się ładować do auta, żeby jakoś się przepchnąć przez te korki… Gdzie w tym wszystkim złapać chwilę na jakieś „ojczenasze”? A znowu wieczorem… Przecież nawet nie wiem, kiedy zasypiam… Dobrze, że ten telewizor sam się wyłącza, bo by grał do rana… Zresztą, co ja mam Panu Bogu do powiedzenia? Że mnie cholera bierze z tym wszystkim? A co Go to obchodzi?
- O, już jesteś. Przepraszam…
- Powiedz mi, jak Pan Bóg wytrzymuje to twoje gadulstwo?
- Właściwie to ja niewiele mówię do Niego…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz