czwartek, 25 lutego 2010

Niezbyt wielkie posty (8): Stówa

- Pożycz stówę…
- Spadaj.
- Tak od razu „spadaj”? Tego się po tobie nie spodziewałem.
- Nie mam.
- Czego nie masz?
- Nie mam stówy na zbyciu.
- Akurat. Już ci uwierzę. Czasy, kiedy to ty ode mnie pożyczałeś kasę już dawno minęły.
- A ty niby taki biedny? Stówy nie masz?
- Jak mi pożyczysz, będę miał.
- Serio jej potrzebujesz? Nie podpuszczasz mnie?
- Skoro chcę pożyczyć, to chyba nie po to, aby nią papierosa przypalić, nie?
- Z tobą nigdy nic nie wiadomo.
- To pożyczysz mi tę stówe, czy mam iść do kogoś innego?
- A kiedy oddasz?
- Jak będę miał, to oddam. Czasy są niepewne. Przynajmniej dla takich jak ja.
- Nic nie mówiłeś wcześniej, że masz kłopoty.
- Bo nie pytałeś. A poza tym, kto się lubi chwalić kłopotami finansowymi?
- To prawda. Takich rzeczy się raczej bez potrzeby nie rozgłasza.
- Sam widzisz. To co będzie z tą stówą?
- Noooo, masz, tylko nie zapomnij oddać…
- Dzięki, hihi
- Czego się śmiejesz?
- A bo się założyłem z jednym, że nawet od takiego sknery, jak ty, uda mi się pożyczyć stówę, hehe. Tam siedzi, widzisz?
- Założyłeś się? Ty mendo! Zaraz cię dopadnę!
- No co ty? Spójrz na to po katolicku. Udowodniłeś właśnie, że Jezus miał rację, jak mówił „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”.
- Ty się Panem Jezusem nie zasłaniaj! Oddawaj tę stówę!
- Masz. I tak jestem o stówę do przodu.
- Jak to?
- Przecież mówię, że się założyłem. O stówę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz